Hannibal. Thomas Harris
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Hannibal - Thomas Harris страница 24
Natychmiast wysłał pięć tysięcy dolarów swojemu informatorowi z Brazylii, żeby zbadał pochodzenie zdjęcia rentgenowskiego. Fundusze, które przesłał do Szwajcarii, były znacznie większe. Gotów był wysłać jeszcze więcej, jeśli otrzyma istotne informacje.
Wierzył, że jego informator z Europy odnalazł doktora Lectera, ale zawiódł się już tyle razy, że nauczył się podchodzić do kolejnych rewelacji ostrożnie. Wkrótce miały nadejść dowody. Na razie, żeby zabić czas, Mason zajął się czymś, co miało nastąpić po schwytaniu doktora. Do tego też przygotowywał się od dawna, bo pilnie studiował cierpienie…
Wybory dokonywane przez Boga przy zadawaniu cierpienia nie są zadowalające ani zrozumiałe, chyba że niewinność Go obraża. Na pewno potrzebuje pomocy w kierowaniu ślepą furią, którą smaga ziemię.
Mason zrozumiał swoją rolę w tym wszystkim w dwunastym roku paraliżu, kiedy jego ciało zmarniało pod kołdrą, i wiedział, że już nigdy się nie podniesie. Jego kwatera w rezydencji Muskrat Farm była gotowa i miał środki, choć ograniczone – wtedy jeszcze żył senior rodu Vergerów, Molson.
W czasie świąt tego roku, gdy uciekł doktor Lecter, pod wpływem uczuć, które zwykle towarzyszą Bożemu Narodzeniu, Mason pożałował gorzko, że nie zaaranżował morderstwa Lectera w szpitalu psychiatrycznym. Wiedział, że Hannibal chodzi sobie teraz gdzieś po świecie i prawdopodobnie doskonale się bawi.
Tymczasem on leżał teraz podłączony do respiratora, przykryty lekką kołdrą. Towarzysząca mu siostra przestępowała z nogi na nogę, żałując, że nie może usiąść. Do Muskrat Farm spędzono jakieś biedne dzieci, żeby śpiewały kolędy. Za zgodą lekarza na krótko otwarto okna w jego pokoju, wpuszczając do środka rześkie powietrze. Z zewnątrz dobiegły go głosy śpiewających dzieci, które w zaciśniętych rączkach trzymały świece.
W pokoju zgaszono światła. Na czarnym niebie nad posiadłością zawisły gwiazdy.
Tam ci zawsze służyły, służyły prześliczne Anioły,
A tu sam leżysz, sam leżysz jako palec goły.
Przeszywała go kpina zawarta w słowach kolędy. A tu sam leżysz, sam leżysz, Masonie!
Świąteczne gwiazdy za oknem zachowywały grobowe milczenie. Gwiazdy nie odezwały się, gdy zwrócił ku nim błagalne spojrzenie wyłupiastego oka i dał znak palcami, którymi mógł poruszyć. Nie mógł sam oddychać. Gdyby dusił się w kosmosie, ostatnią rzeczą, którą by zobaczył, byłyby piękne, nieme gwiazdy. „Duszę się”, pomyślał. Respirator nie nadążał, Mason musiał czekać na oddech. Linie na monitorach w bożonarodzeniowym zielonym kolorze podskakiwały, tworząc małe choinki w czarnej leśnej nocy ekranu. Krzywa pracy serca, skurcz, rozkurcz.
Przerażona pielęgniarka już miała wzywać pomoc, sięgać po adrenalinę.
Kpina w słowach: „A tu sam leżysz, sam leżysz, Masonie”.
Objawienie podczas świąt Bożego Narodzenia. Zanim pielęgniarka zdążyła wezwać pomoc czy sięgnąć po lekarstwo, pierwszy szorstki dotyk myśli o zemście musnął jego bladą, upiorną, krabowatą rękę i Mason zaczął się uspokajać.
Podczas komunii w Boże Narodzenie chrześcijanie na całym świecie wierzą, że dzięki cudowi przeistoczenia spożywają ciało i krew Chrystusa. Mason rozpoczął przygotowania do jeszcze bardziej imponującej ceremonii, podczas której transsubstancjacja miała być niepotrzebna. Zaczął czynić przygotowania do dnia, w którym Hannibal Lecter zostanie pożarty żywcem.
Rozdział 15
Mason otrzymał edukację osobliwą, lecz – jak się okazało – idealną do życia, jakie ojciec dla niego zaplanował, i do zadania, które go teraz czekało.
Jako dziecko uczył się w szkole z internatem, hojnie przez jego ojca dofinansowywaną. Dlatego przymykano oko na częste nieobecności Masona. Starszy Verger zabierał syna ze szkoły na całe tygodnie i przekazywał mu prawdziwą wiedzę, prowadząc chłopca do klatek dla zwierząt i rzeźni, które stanowiły podstawę ich fortuny.
Molson Verger był pionierem w wielu sferach związanych z hodowlą zwierząt rzeźnych, szczególnie w sferze oszczędności. Jego wczesne eksperymenty związane z tanią paszą dorównywały inwencją eksperymentom Batterhama sprzed pół wieku. Molson oszukiwał świńskie żołądki, dodając do karmy szczecinę, przerabiając kurze pióra i odchody. W tym czasie uznawano to za śmiałe rozwiązanie. W latach czterdziestych miał opinię szalonego wizjonera, gdy po raz pierwszy przestał poić świnie świeżą wodą, zamieniając ją na poiwo ze sfermentowanego zwierzęcego moczu. To przyspieszało wzrost zwierząt. Śmiechy ucichły, gdy zaczął zarabiać krocie, a konkurenci natychmiast poszli w jego ślady.
Na tym nie kończyło się nowatorstwo Molsona Vergera w przemyśle mięsnym. Z czysto ekonomicznych pobudek odważnie walczył, nie szczędząc pieniędzy z własnej kiesy, z ustawą o humanitarnym uboju zwierząt. Udało mu się zapobiec delegalizacji piętnowania, choć musiał sporo wydać na łapówki. Z Masonem u boku nadzorował zakrojone na szeroką skalę eksperymenty, które miały ustalić, jak długo przed ubojem można pozbawić zwierzę wody i pożywienia bez znacznej utraty wagi.
Sponsorowane przez Vergera badania genetyczne doprowadziły wreszcie do wyhodowania świetnie umięśnionego gatunku świni belgijskiej, co nie udawało się Belgom. Molson Verger kupował zwierzęta na całym świecie i sponsorował wiele zagranicznych programów hodowlanych.
Przemysł mięsny opiera się w gruncie rzeczy na potencjale ludzkim. Nikt nie rozumiał tego lepiej niż Molson Verger. Udawało mu się zastraszać przywódców związkowych, gdy zagrażali jego zyskom, żądając wyższych płac i lepszych warunków pracy. W tej dziedzinie przez trzydzieści lat bardzo mu się przydawały ścisłe koneksje ze światem zorganizowanej przestępczości.
Mason był wówczas bardzo podobny do ojca. Miał lśniące, ciemne brwi nad bladoniebieskimi oczyma rzeźnika i niskie czoło, nad którym linia włosów opadała na lewą stronę. Molson Verger często w przypływie czułości brał głowę syna w ręce i po prostu dotykał jej, jak gdyby potwierdzał swoje ojcostwo. Tak samo dotykał świńskich ryjów, oceniając na podstawie budowy kostnej strukturę genetyczną.
Mason uczył się szybko i nawet teraz, gdy nie mógł wstać z łóżka, podejmował w interesach trafne decyzje, które wprowadzali w życie jego pełnomocnicy. W głowie Masona zrodził się pomysł, żeby namówić rząd Stanów Zjednoczonych i państwa Unii Europejskiej do wyrżnięcia wszystkich świń na Haiti, powołując się na zagrożenie afrykańską świńską grypą. Potem udało mu się wepchnąć rządowi białe amerykańskie świnie, one miały zastąpić haitańskie. Nieprzystosowane do tamtejszych warunków zwierzęta padały jak muchy, pogłowie trzeba było ciągle uzupełniać, dopóki Haitańczycy nie sprowadzili wytrzymałych świń z Dominikany.
Teraz Mason posiadał ogromną wiedzę i doświadczenie. Budując narzędzia zemsty, czuł się jak Stradivari, który przystępuje do pracy.
Co za bogactwo wiadomości i pomysłów gromadziło się w tej czaszce bez twarzy! Leżąc w łóżku, komponując w myślach jak głuchy Beethoven, przypominał