Czarna księga. Orhan Pamuk
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Czarna księga - Orhan Pamuk страница 24
35. C. Pisz w trudzie, a lekko będzie się ciebie czytać.
36. B. Pisz w trudzie, a dorobisz się wrzodów żołądka.
37. A. Dostaniesz wrzodów — staniesz się artystą. (W tym miejscu po raz pierwszy któryś powiedział innemu coś miłego i wszyscy wybuchnęli śmiechem).
38. B. Zestarzej się jak najszybciej.
39. C. Zestarzej się, byś mógł napisać dobry felieton o jesieni. (Znów uśmiechnęli się do siebie z sympatią).
40. A. Trzy wielkie tematy to oczywiście: śmierć, miłość i muzyka.
41. C. Ale trzeba wiedzieć, czym jest miłość.
42. B. Szukaj miłości. (Przypominam czytelnikom, że pomiędzy tymi radami następowały długie przerwy, chwile milczenia).
43. C. Skrywaj miłość — jesteś przecież pisarzem!
44. B. Miłość to poszukiwanie.
45. C. Skrywaj miłość, by wszyscy uznali, że skrywasz tajemnicę.
46. A. Daj do zrozumienia, że skrywasz tajemnicę, by kobiety cię kochały.
47. C. Każda kobieta to lustro. (W tym miejscu otworzono nową butelkę rakı i nalano szklaneczkę także dla mnie).
48. B. Zawsze o nas pamiętaj. („Oczywiście, będę pamiętał”, odpowiedziałem i, jak wielu czytelników na pewno zauważyło, napisałem wiele felietonów, mając w pamięci zarówno ich samych, jak i opowiadane przez nich historie).
49. A. Wyjdź na ulicę, popatrz na twarze ludzi — i już masz temat.
50. C. Wyczuwaj tajemnice historii, nawet jeśli, niestety, nie będziesz mógł o nich pisać. (W tym miejscu C. opowiedział pewną historię — dotyczyła mężczyzny, który zwykł mawiać do ukochanej: „Jestem tobą”; wrócę do niej w którymś z felietonów — a ja po raz pierwszy poczułem, że musi istnieć jakaś tajemnica, która sprawiła, że ci trzej dziennikarze po pół wieku obrzucania się nawzajem obelgami zasiedli w zgodzie przy jednym stoliku).
51. A. Nie zapominaj, że cały świat jest do nas wrogo nastawiony.
52. B. Ten naród kocha generałów, dzieciństwo i matki; ty też ich kochaj.
53. A. Nie stosuj motta, bo zabija tajemnicę ukrytą w dziele.
54. B. Skoro ma umrzeć, zabij więc i ty tajemnicę, zabij fałszywych proroków, którzy ją sprzedają.
55. C. Jeśli jednak sięgasz po motto, nie pożyczaj go z zachodnich książek, których ani autorzy, ani bohaterowie w niczym nie są do nas podobni, ani też z książek, których nie przeczytałeś, bo to jest właśnie to, o co chodzi Dadżdżalowi45.
56. A. Nie zapominaj, że jesteś i aniołem, i diabłem, i Antychrystem, i Najwyższym. Ludzie szybko nudzą się kimś, kto jest w całości dobry lub w całości zły.
57. B. Jeśli jednak czytelnik pojmie, że ma do czynienia nie z Najwyższym, lecz z Antychrystem, jeśli się zorientuje, że został oszukany, że tym, którego miał za swego wybawcę, jest Dadżdżal, złoi ci skórę w ciemnej uliczce!
58. A. Tak, dlatego zachowuj tajemnice, pod żadnym pozorem nie zdradzaj sekretów zawodu.
59. C. Twoją tajemnicą jest miłość, nie zapominaj o tym. Miłość to słowo klucz.
60. B. Nie, słowo klucz mamy wypisane na twarzy, patrz i słuchaj!
61. A. To miłość, miłość, miłość!
62. B. I nie obawiaj się plagiatu; wszak cała nasza tajemnica i wszelkie tajemnice marnych książek, które czytamy i piszemy, ukryte są w zwierciadle mistycyzmu. Znasz przypowieść Mevlâny o malarzach, którzy stanęli do zawodów? On tę przypowieść zaczerpnął od innych, choć sam… („Znam, proszę pana”, odpowiedziałem).
63. C. Gdy człowiek się zestarzeje, pewnego dnia zaczyna zadawać sobie pytanie, czy może być sobą. Ty też zapytasz kiedyś siebie, czy pojąłeś tę tajemnicę, nie zapominaj o tym! (Nie zapomniałem).
64. B. I nie zapominaj starych autobusów, naprędce nagryzmolonych książek, ludzi znoszących cierpliwie swój los i tych, którzy zrozumieli, tak samo jak tych, którym się to nie udało!
Gdzieś z dworca, może z wnętrza stacji, słychać było piosenkę o miłości, bólu i pustce życia; starcy zapomnieli o mojej obecności i przyjaźnie, serdecznie, ze smutkiem zaczęli opowiadać różne historie, jakby chcieli sobie nawzajem przypomnieć, że każdy z nich jest starą, wąsatą Szeherezadą. Oto kilka z nich: Śmieszna i łzawa historia pewnego nieszczęsnego felietonisty, który przez całe życie marzył o opisaniu podróży Mahometa przez siedem kręgów nieba i przeżył wielkie rozczarowanie, gdy po latach dowiedział się, że Dante stworzył już podobne dzieło. Opowieść o pogrążonym w szaleństwie i perwersji sułtanie, który w dzieciństwie ganiał z siostrą wrony w ogrodzie; o pisarzu, który stracił wenę, gdy uciekła od niego żona; o czytelniku, który zaczął się uważać jednocześnie za Albertynę i samego Prousta; o felietoniście przebierającym się za Mehmeta Zdobywcę. I tak dalej, i tak dalej.
Raz padał śnieg, raz ciemność.
Şeyh Galip, Hüsn-ü Aşk
Rano, po opuszczeniu domu kolegi archiwisty, Saima, kiedy Galip schodził uliczkami starego Cihangiru po stopniach szerokich schodów w kierunku Karaköyu, spostrzegł zdezelowany fotel, który — niczym szczegół z koszmarnego snu — miał mu się przypominać cały dzień. Mebel stał porzucony przed zasłoniętym metalowymi żaluzjami wejściem do jednego z warsztatów — stolarskiego, sztukatorskiego, tapicerskiego czy może malarskiego — jakich pełno było na stromych wzgórzach za Tophane, penetrowanych niegdyś przez Celâla w poszukiwaniu informacji do tekstu o handlu opium i haszyszem w Stambule. Z nóżek i podłokietników łuszczył się lakier, a przez pokryte skórą siedzisko niczym wielka rana biegło głębokie rozcięcie, z którego wyłaziły zardzewiałe sprężyny, jak jelita z brzucha konia zranionego w bitwie.
Gdy Galip znalazł się na Karaköyu, równie opustoszałym (choć minęła już ósma) jak wzgórze, na którym widział fotel, zaczął się zastanawiać, czy ta pustka spowodowana jest jakąś zbliżającą się katastrofą — może jej oznaki dostrzegli wszyscy oprócz niego? W oczekiwaniu na nią promy, które powinny odbijać od brzegu, stały przycumowane, ludzie opuścili nabrzeża, a uliczni handlarze, fotografowie i żebracy o ogorzałych twarzach, okupujący zazwyczaj most Galata, postanowili zrobić sobie wolne. Patrząc znad barierki na mętną wodę, przypomniał sobie dzieciaki skaczące z mostu w tym właśnie miejscu, by wyłowić grosiki wrzucane do Złotego Rogu przez „chrześcijańskich” turystów z Zachodu, a potem felieton o dniu, w którym opadną wody cieśniny, i zaciekawiło go, dlaczego Celâl nie wspomniał w nim o tych monetach; przecież