Choroba jako metafora. AIDS i jego metafory. Susan Sontag
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Choroba jako metafora. AIDS i jego metafory - Susan Sontag страница 10
***
Zarzucenie koncepcji choroby jako kary, na którą zasługuje obiektywny charakter moralny, na rzecz koncepcji choroby jako ekspresji „ja” wewnętrznego może się wydawać wyborem postawy mniej moralistycznej. A jednak ta druga koncepcja okaże się moralistyczna w tym samym, a może nawet wyższym stopniu, jak również będzie nie mniej karząca. Gdy mowa o chorobach doby współczesnej (niegdyś gruźlica, dzisiaj rak), romantyczna teoria głosząca, że choroba wyraża charakter, przeradza się nieuchronnie w przeświadczenie, że to charakter wywołuje chorobę, ponieważ nie znalazł innego środka wyrazu. Namiętność zwraca się do wewnątrz, porażając ukryte głęboko komórki naszego organizmu.
„Chory sam kreuje swą chorobę”, pisał Groddeck; „to on jest choroby przyczyną i nie musimy zgoła szukać innej”. „Bakcyle” otwierają sporządzoną przez Groddecka listę przyczyn zaledwie „zewnętrznych”, po nich zaś następują „chłody, przegrzanie, nadmiar trunku, pracy i wszystkiego innego”. Groddeck utrzymuje, że tylko dlatego, iż „nie jest przyjemnie zaglądać w głąb siebie”, lekarze wolą „atakować przyczyny zewnętrzne za pomocą środków profilaktycznych, dezynfekcji i tak dalej”, zamiast zwrócić się ku prawdziwym, wewnętrznym źródłom choroby. Z bliższej nam w czasie wypowiedzi Karla Menningera dowiadujemy się, że: „Choroba jest po części tym, co świat uczynił z chorym, lecz w większym stopniu tym, co chory uczynił ze światem i z samym sobą…”. Tak okrutne i niedorzeczne poglądy zdołały przerzucić brzemię odpowiedzialności na pacjenta i nie tylko osłabić jego zdolność poznania zakresu dostępnej mu pomocy medycznej, lecz również, pośrednio, zniechęcić go do szukania takiej pomocy. Skuteczność terapii ma się opierać głównie na i tak już nadwerężonej i osłabionej miłości własnej. Na rok przed śmiercią w roku 1923 Katherine Mansfield pisała w swoim Dzienniku: „Zły dzień […] mam okropne bóle i bardzo jestem osłabiona. Nie mogłam pracować. Niedomaganie to nie jest czysto fizycznej natury. Muszę najpierw wyleczyć mą duszę, nim odzyskam zdrowie. […] Muszę to zrobić sama i natychmiast. W tym leży najgłębsza przyczyna, że nie mogę wyzdrowieć. Nie mam władzy nad moją duszą”. Mansfield nie tylko sądzi, że przyczyną choroby jest jej „ja”, ale że ma szanse wyzdrowieć z beznadziejnie zaawansowanej choroby płuc, jeśli tylko owo „ja” wyleczy11.
Zarówno mit gruźlicy, jak i obecny mit raka sugerują więc, że człowiek jest odpowiedzialny za swoją chorobę. Ale wyobrażenia związane z rakiem są znacznie okrutniejsze. Zważywszy na romantyczną skalę wartości stosowaną wobec ludzkiego charakteru oraz choroby, cierpienie, które pochodzi jakoby z nadmiaru namiętności, przysparza choremu pewnej chwały. Jedynie zaś wstyd może kojarzyć się z chorobą, która ma swą rzekomą przyczynę w tłumieniu namiętności – wstyd odzywający się echem w poglądach Groddecka, Reicha i ich licznych uczniów.
Opinia głosząca, że rak to choroba niedostatecznej ekspresji, jest potępieniem chorego: niesie w sobie współczucie, lecz również pogardę. Miss Gee, z wiersza Audena napisanego w 1930 roku, „mija zakochaną parę” i „odwraca głowę”. Potem:
Panna Gee uklękła w bocznej nawie,
upadła na oba kolana.
O, nie wódź mnie na pokuszenie,
dobrą dziewczyną uczyń, błagam.
Opływały ją dni i noce
jak kornwalijski wrak fala.
Pozapinana aż pod szyję
do doktora pedałowała.
Pedałowała do doktora
i dzwonek w drzwiach lekarza dzwonił.
„Doktorze, jakaś jestem słaba,
w środku coś mnie stale boli”.
A doktor Thomas ją obejrzał,
zbadał dokładniej, coś pomyślał
I idąc umyć ręce, rzucił:
„Czemu wcześniej pani nie przyszła?”
Doktor Thomas przy obiedzie zwlekał,
chociaż żona już dzwonić miała.
Gniotąc kulki z chleba, powiedział:
„Wiesz, z tym rakiem to śmieszna sprawa.
Nikt nie wie, jaka jest przyczyna,
chociaż niektórzy udają, że wiedzą.
Jest jak ukryty zabójca, co czeka,
aby zza węgła uderzyć.
Bezdzietne kobiety go dostają
mężczyźni, gdy na emeryturę przeszli,
Jakby był ujściem dla zniweczonej
twórczej człowieczej energii”.
(Przełożył Bohdan Zadura)
Gruźlik mógł być człowiekiem rzucającym wyzwanie prawu i społeczeństwu; chorego na raka ocenia się znacznie prościej: jako życiowego nieudacznika. U Napoleona, Ulyssesa S. Granta, Roberta A. Tafta i Huberta Humphreya raka przypisywano reakcji na polityczną porażkę i zniweczenie ambicji. Śmierć z powodu nowotworu u tych, których trudniej byłoby nazwać przegranymi, jak u Freuda czy Wittgensteina, uznano za karę za stłumione instynkty. (Niewielu pamięta, że również Rimbaud umarł na raka). Zupełnie inaczej