Ciało obce. Rafał A. Ziemkiewicz
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Ciało obce - Rafał A. Ziemkiewicz страница 11
Nie, spokojnie, chłopie, tu jesteś dla siebie niesprawiedliwy. W tym wypadku to nie był brak zdecydowania. Ja kochałem Magdę i z całej duszy chciałem z nią być, w chorobie i zdrowiu, w szczęściu i nieszczęściu, dopóki śmierć nas nie rozłączy. Wiedziałem, że jej matka jest dziwaczna, że jest popaprana, niech nawet będzie, że jest potworem, ale co to miało za znaczenie? Zwłaszcza że Magda stawiała się wtedy starej ostro. Trzeba było siedemnastu lat, siedemnastu lat bezsilnego obserwowania rok po roku i miesiąc po miesiącu, jak Potwór pożera moją ukochaną dziewczynę od wewnątrz, jak stopniowo, niezauważalnie nabiera ona nawyków swojej matki, jak ogarniają ją i opanowują bez reszty te same obsesje. Choćby z tym sprzątaniem. Z początku wszystko dawało się racjonalnie uzasadnić. Najpierw alergiami Magdy, a miała alergię na wszystko. Kurz, zwierzęca sierść, roztocza i tak dalej, no zrozumiałe, że lepiej się trochę powygłupiać, niż nanieść tego do domu. A potem pojawiło się dziecko – wreszcie, po latach starań i łażenia po lekarzach. Pojawiło się i zaczęło raczkować, dotykać wszystkiego łapkami, a potem wsadzać te łapki do ust. No, jasna sprawa. Samo wchodzenie do mieszkania stało się procedurą przypominającą forsowanie śluzy w statku kosmicznym. Buty natychmiast trzeba zdjąć i odstawić na specjalne, brudne miejsce, tak by nie dotknąć nimi niczego po drodze, a potem długim wykrokiem wydostać się z linoleum, po którym chodzi się w brudnym obuwiu, i – balansując na jednej nodze – założyć domowy kapeć. Moi znajomi, to znaczy ci nieliczni z nich, którzy mi po tych parunastu latach zostali, klepiąc mnie po ramieniu, mówili, że sam ten cyrk był wystarczającym powodem, żeby się z Magdą rozwieść. A co oni mogli na ten temat wiedzieć? O tym, że po przyjściu do domu i zmianie butów trzeba zaraz zdjąć z siebie zewnętrzne ubranie, złożyć je starannie, koniecznie w odpowiedni sposób, do środka, żeby bakterie nie posypały się na dywan, i wytrzepać je na balkonie? To trzepanie było w tym wszystkim już najbardziej idiotyczne, ale nie chodziło o jakiś konkretny brud, chodziło o skalanie, które wymagało rytualnego oczyszczenia. Strzepnięcie szmatą kilka razy za balustradą zdejmowało z niej odium rzeczy trefnej. Bez tego Magda byłaby chora, dotykając czegokolwiek, co miało kontakt z brudną, niewytrzepaną rzeczą przyniesioną z dworu.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.