Niewolnica, Wojowniczka, Królowa . Морган Райс
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Niewolnica, Wojowniczka, Królowa - Морган Райс страница 14
- Lud jest niespokojny – rzekł powoli, z powagą. Rozejrzał się po wszystkich twarzach z władczością monarchy. – Nastał najwyższy czas, by przypomnieć im, kto włada tym królestwem i wprowadzić surowsze reguły. Od dziś podwajam dziesięciny od wszystkich gospodarstw i pożywienia.
Wśród zebranych rozległ się szmer zaskoczenia, a po nim potakiwania.
- Znakomita decyzja, najjaśniejszy panie – rzekł jeden z jego doradców.
Thanos nie wierzył własnym uszom. Podwoić podatki? Wiedział, jak żyje lud i że podatki, które teraz na nich nałożono wynosiły więcej, niż większość z nich mogła zapłacić. Widział matki, opłakujące utratę swych dzieci, które pomarły z głodu. Nie dalej jak wczoraj nakarmił bezdomną czteroletnią dzieweczkę, której pod skórą można było zliczyć wszystkie kości.
Thanos musiał odwrócić wzrok, w przeciwnym razie z pewnością sprzeciwiłby się temu szaleństwu.
- I wreszcie – powiedział król. – od teraz, by zdusić rodzącą się podziemną rewolucję, pierworodny syn każdej rodziny zostanie zarekrutowany do królewskiej armii.
Jeden po drugim zebrani zaczęli chwalić mądrą decyzję króla.
Thanos poczuł, że wuj odwraca się w końcu w jego stronę.
- Thanosie – rzekł król. – Nie odezwałeś się słowem. Mówże!
W altanie zaległa cisza i oczy wszystkich zwróciły się na Thanosa. Młodzian wstał. Wiedział, że musi przemówić w imieniu wychudzonej dzieweczki, w imieniu pogrążonych w żalu matek, w imieniu tych, którzy nie mogli przemówić, tych, których życia zdawały się nie mieć żadnego znaczenia. Musiał przemówić za nich, gdyż jeśli nie on, nikt tego nie zrobi.
- Surowsze reguły nie zduszą rebelii – powiedział z łomoczącym w piersi sercem. – a jedynie ją rozniecą. Wzbudzanie w poddanych strachu i odebranie im wolności pobudzi ich jedynie do tego, by powstać przeciw nam i przyłączyć się do rewolucji.
Kilkoro spośród zebranych zaśmiało się, a inni zaczęli mówić między sobą. Stephania ujęła jego dłoń i próbowała go uciszyć, lecz Thanos wyrwał ją.
- Dobry król włada swym ludem miłością równo ze strachem – powiedział.
Król posłał królowej niespokojne spojrzenie. Wstał i podszedł do Thanosa.
- Thanosie, widzę, że nie brak ci odwagi – powiedział, kładąc dłoń na jego ramieniu. – Jednakże czy twój młodszy brat nie został zamordowany z zimną krwią przez tych, którzy, jak mówisz, sami sobie rządzą?
Thanos zagotował się ze złości. Jak wuj śmiał wspominać o śmierci jego brata tak niefrasobliwie? Thanos od wielu lat zasypiał, bolejąc nad jego utratą.
- Ci, którzy zamordowali mego brata, nie mieli dość jadła dla siebie – rzekł Thanos. - Zrozpaczony człowiek chwyta się rozpaczliwych środków.
- Czyżbyś poddawał w wątpliwość mądrość króla? – zapytała królowa.
Thanos nie mógł uwierzyć, że nikt inny nie sprzeciwia się temu pomysłowi. Czyżby nie dostrzegali, jak bardzo to niesprawiedliwe? Czy nie dostrzegali, że te nowe prawa jedynie podsycą rebelię?
- Ani na chwilę nie zdołacie przekonać ludu, że chcecie czego innego niż ich cierpienia i własnych korzyści – powiedział Thanos.
Przez zebranych przeszedł szmer dezaprobaty.
- To ostre słowa, bratanku – powiedział król, patrząc mu w oczy. – Jeszcze chwila, a uwierzę, że sam pragniesz przyłączyć się do rebelii.
- A może już się do niej przyłączył? – rzekła królowa, unosząc brwi.
- Nie przyłączyłem się – odwarknął Thanos.
Napięcie w altanie zgęstniało i Thanos zorientował się, że jeśli nie będzie ostrożny, może zostać oskarżony o zdradę – którą karano śmiercią bez procesu.
Stephania wstała i ujęła jego dłoń – on jednak, poruszony jej wyczuciem czasu, wyrwał ją.
Stephania spochmurniała i spuściła wzrok.
- Być może wraz z upływem czasu dostrzeżesz słabość swych poglądów – powiedział król do Thanosa. – Nasze zarządzenie zostanie natychmiast wprowadzone w życie.
- Znakomicie – rzekła królowa z nagłym uśmiechem. – Przejdźmy zatem do drugiej sprawy, która wymaga omówienia. Thanosie, jesteś dziewiętnastoletnim młodzianem, a my, twoi monarchowie, wybraliśmy ci żonę. Postanowiliśmy, że poślubisz Stephanię.
Thanos zerknął na Stephanię, której oczy zaszkliły się od łez, a na twarzy odmalował się niepokój. Thanos był zaszokowany. Jak mogli żądać tego od niego?
- Nie mogę jej poślubić – wyszeptał, czując jak ściska go w dołku.
W ciżbie rozległy się szepty, a królowa poderwała się tak szybko, że krzesło upadło za nią z trzaskiem.
- Thanosie! – krzyknęła, zaciskając opuszczone po bokach dłonie w pięści. – Jak śmiesz sprzeciwiać się królowi? Poślubisz Stephanię, czy ci się to podoba, czy nie.
Thanos spojrzał ze smutkiem na Stephanię, której po policzkach spływały łzy.
- Czy sądzisz, że jesteś dla mnie zbyt dobry? – zapytała, a dolna warga jej zadrżała.
Thanos dał krok ku Stephanii, by pocieszyć ją jak tylko mógł, lecz nim zdążył do niej podejść, dziewczyna poderwała się i wybiegła z altany, łkając i zakrywając dłońmi twarz.
Wyraźnie rozeźlony król wstał.
- Odrzuć ją, chłopcze – powiedział głosem nagle chłodnym i suchym, grzmiącym przez altanę. – a czeka cię przyszłość w lochu.
ROZDZIAŁ PIĄTY
Ceres pędziła, lawirując dróżkami grodu, aż poczuła, że nogi dłużej jej już nie poniosą, aż płuca zaczęły palić ją tak, że miała wrażenie, iż lada chwila pękną, aż miała całkowitą pewność, że handlarz niewolników nigdy jej nie odnajdzie.
Osunęła się wreszcie na ziemię w jednej z bocznych uliczek pośród śmieci i szczurów i otoczyła kolana rękoma. Po rozpalonych policzkach strumieniami spływały jej łzy. Ojciec wyjechał, matka zamierzała ją sprzedać – nie miała już nikogo. Jeśli pozostanie na ulicy i będzie na niej sypiała, umrze w końcu z głodu albo zamarznie na śmierć, gdy nadejdzie zima. Być może tak byłoby najlepiej.
Wiele godzin siedziała i płakała, aż opuchły jej oczy, a zmysły zmąciła rozpacz. Dokąd się teraz uda? Jak zdobędzie złoto,