Homo deus. Yuval Noah Harari

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Homo deus - Yuval Noah Harari страница 4

Homo deus - Yuval Noah Harari

Скачать книгу

style="font-size:15px;">      Jednak mimo tych trudności, kiedy środowisko medyczne zdało sobie sprawę z istnienia jakiejś tajemniczej nowej zarazy, naukowcy potrzebowali zaledwie dwóch lat, by ją rozpoznać, zrozumieć sposób roznoszenia się wirusa i zaproponować skuteczne metody spowolnienia epidemii. W ciągu kolejnych dziesięciu lat nowe leki sprawiły, że AIDS przestał być wyrokiem śmierci, a stał się chorobą przewlekłą (przynajmniej dla osób na tyle zamożnych, by stać je było na leczenie)16. Pomyślmy, co by się stało, gdyby epidemia AIDS wybuchła w 1581 roku, a nie w 1981. Najprawdopodobniej w tamtych czasach nikt nie wpadłby na to, co powoduje tę chorobę, jak przenosi się z człowieka na człowieka ani jak można ją powstrzymać (nie mówiąc o jej leczeniu). W takich warunkach AIDS mógł zabić dużo większy odsetek gatunku ludzkiego, dorównując pod tym względem czarnej śmierci, a może nawet ją przewyższając.

      Pomimo potwornego żniwa, jakie zbiera AIDS, i pomimo milionów osób ginących co roku w wyniku znanych od dawna chorób zakaźnych (takich jak choćby malaria), epidemie są dzisiaj znacznie mniejszym zagrożeniem dla ludzkiego zdrowia niż w poprzednich tysiącleciach. Zdecydowana większość ludzi umiera na choroby niezakaźne, na przykład na raka i choroby serca, albo po prostu ze starości17. (Nawiasem mówiąc, rak i choroby układu krążenia nie są oczywiście nowymi chorobami – znane są od starożytności. W ubiegłych epokach jednakże relatywnie niewiele ludzi żyło na tyle długo, by na nie umrzeć).

      Wiele osób obawia się, że to tylko chwilowe zwycięstwo, a tuż za kolejnym zakrętem czai się jakiś nieznany kuzyn czarnej śmierci. Nikt nie może zagwarantować, że jakiś upiorny powrót groźnych plag rzeczywiście nie nastąpi, ale mamy realne podstawy, żeby uważać, że w wyścigu zbrojeń między lekarzami a zarazkami ci pierwsi będą szybsi. Nowe choroby zakaźne pojawiają się przeważnie na skutek przypadkowych mutacji w genomach patogenów. Te mutacje pozwalają chorobotwórczym drobnoustrojom przenosić się ze zwierząt na ludzi, pokonywać układ odpornościowy człowieka albo opierać się takim lekom jak antybiotyki. Dzisiaj tego rodzaju mutacje pojawiają się i szerzą prawdopodobnie szybciej niż w przeszłości z powodu wpływu, jaki człowiek wywiera na środowisko18. Jednak w wyścigu z medycyną patogeny zależą ostatecznie od ślepego losu.

      Lekarze natomiast liczą na coś więcej niż zwykły łut szczęścia. Chociaż faktycznie nauka wiele zawdzięcza szczęśliwemu trafowi, lekarze nie postępują w ten sposób, że mieszają po prostu w probówkach różne substancje w nadziei przypadkowego wynalezienia jakiegoś nowego leku. Nie: z każdym kolejnym rokiem lekarze gromadzą coraz więcej wiedzy, a dzięki niej opracowują coraz skuteczniejsze leki i terapie. A zatem, chociaż w połowie XXI wieku bez wątpienia będziemy musieli stawiać czoło dużo odporniejszym zarazkom, w 2050 roku medycyna prawdopodobnie będzie radziła sobie z nimi skuteczniej niż dzisiaj19.

      W 2015 roku lekarze ogłosili odkrycie całkowicie nowego typu antybiotyku – teiksobaktyny – na który bakterie jeszcze nie są oporne. Część badaczy uważa, że teiksobaktyna może całkowicie zmienić zasady gry w walce z zarazkami wykazującymi silną oporność20. Naukowcy zajmują się również opracowywaniem rewolucyjnych nowych metod leczenia, które wykorzystują sposoby walki z chorobami radykalnie odmienne od wcześniejszych. Na przykład w pewnych laboratoriach badawczych istnieją już nanoroboty, które być może pewnego dnia da się wpuścić nam do krwiobiegu, by rozpoznawały choroby i zabijały patogeny oraz komórki rakowe21. Może mikroorganizmy mają cztery miliardy lat łącznego doświadczenia w zwalczaniu organicznych wrogów, ale ich doświadczenie w walce z bionicznymi drapieżnikami jest dokładnie zerowe, a zatem byłoby im bardzo trudno wypracować skuteczne mechanizmy obronne.

      Jasne, nie możemy mieć pewności, że nasz świat nie doświadczy jakiegoś nowego wybuchu eboli albo nieznanej odmiany grypy, która wybije miliony. Ale nawet gdy się tak stanie, nie uznamy tego za nieuniknioną naturalną katastrofę. Raczej potraktujemy to jako niewybaczalne ludzkie niedopatrzenie i będziemy szukali winnych, by pociągnąć ich do odpowiedzialności. Kiedy pod koniec lata 2014 roku przez kilka przerażających tygodni zdawało się, że ebola zaczyna wygrywać ze światowymi instytucjami zajmującymi się zdrowiem, zaczęto pospiesznie tworzyć komisje śledcze. Wstępny raport opublikowany 18 października 2014 roku krytykował Światową Organizację Zdrowia za niezadowalającą reakcję na wybuch epidemii, a winę za nią przypisywano korupcji i niewydolności panującym w afrykańskim oddziale WHO. W dalszej kolejności krytykę kierowano przeciwko całej społeczności międzynarodowej, twierdząc, że nie odpowiedziała na ebolę wystarczająco szybko i zdecydowanie. Za tą krytyczną oceną stoi założenie, że ludzkość dysponuje wiedzą i narzędziami umożliwiającymi zapobieganie zarazom, wobec tego kiedy epidemia wymyka się spod kontroli, wynika to raczej z ludzkiej nieudolności niż z boskiego gniewu. Podobnie fakt, że w Afryce miliony osób wciąż zarażają się AIDS i umierają z tego powodu tyle lat po rozpoznaniu przez lekarzy mechanizmu choroby, słusznie uważa się raczej za rezultat ludzkich zaniedbań niż zrządzenie okrutnego losu.

      A zatem w walce z naturalnymi katastrofami, takimi jak AIDS i ebola, szala przechyla się na korzyść ludzkości. Co jednak powiemy o zagrożeniach tkwiących w samej naturze człowieka? Biotechnologia pozwala nam pokonywać bakterie i wirusy, ale równocześnie sprawia, że sami stajemy się niespotykanym wcześniej zagrożeniem. Te same narzędzia, które pozwalają lekarzom szybko rozpoznawać i leczyć nowe choroby, mogą również umożliwiać armiom i terrorystom konstruować jeszcze straszniejsze choroby i katastrofalne w skutkach patogeny. Dlatego w przyszłości poważne epidemie będą prawdopodobnie wciąż zagrażały ludzkości tylko wtedy, gdy sama ludzkość będzie je tworzyła – w służbie jakiejś bezwzględnej ideologii. Epoka, w której ludzkość pozostawała bezradna w obliczu naturalnych epidemii, prawdopodobnie się skończyła. Może się jednak zdarzyć, że jeszcze do niej zatęsknimy.

Przełamanie prawa dżungli

      Trzecia dobra wiadomość jest taka, że wojny już nie panoszą się na świecie. W ciągu całych dotychczasowych dziejów ludzie traktowali wojnę jako rzecz oczywistą, podczas gdy pokój był stanem chwilowym i niepewnym. Stosunkami międzynarodowymi rządziło prawo dżungli, zgodnie z którym nawet jeśli dwa państwa żyły ze sobą w pokoju, wojna między nimi zawsze pozostawała możliwa. Na przykład, chociaż w 1913 roku między Niemcami a Francją panował pokój, wszyscy wiedzieli, że w 1914 roku oba kraje mogą rzucić się sobie do gardeł. Ilekroć politycy, generałowie, przedsiębiorcy i zwykli obywatele planowali cokolwiek na przyszłość, zawsze uwzględniali wojnę. Od epoki kamienia do wieku pary, od Arktyki do Sahary każdy człowiek na świecie wiedział, że w każdej chwili sąsiedzi mogą najechać jego terytorium, pokonać jego armię, wymordować jego lud i zająć jego teren.

      W drugiej połowie XX stulecia to prawo dżungli w końcu zduszono. Na większości obszarów wojny stały się rzadsze niż kiedykolwiek wcześniej. W dawnych społeczeństwach rolniczych przemoc stosowana przez ludzi odpowiadała za mniej więcej 15 procent wszystkich zgonów, ale już w XX stuleciu była powodem tylko 5 procent ogólnej ich liczby, a na początku XXI wieku można jej przypisać w przybliżeniu 1 procent globalnej umieralności22. W 2012 roku na całym świecie zmarło około 56 milionów osób; 620 tysięcy z nich zginęło w wyniku ludzkiej przemocy (wojna pochłonęła 120 tysięcy ofiar, a przestępczość kolejnych 500 tysięcy). Natomiast 800 tysięcy popełniło samobójstwo, a 1,5 miliona zmarło na cukrzycę23.

Скачать книгу


<p>16</p>

Peter Piot, Thomas C. Quinn, Response to the AIDS Pandemic – A Global Health Model, „New England Journal of Medicine” 368:23 (2013), s. 2210–2218.

<p>17</p>

W oficjalnych statystykach na liście przyczyn śmierci nigdy nie pojawia się „starość”. Natomiast gdy jakaś słabowita staruszka umrze w końcu z powodu takiej czy innej infekcji, wówczas jako przyczynę śmierci podaje się właśnie tę infekcję. Dlatego oficjalne dane nadal wymieniają choroby zakaźne jako odpowiedzialne za ponad 20 procent zgonów. Jest to jednak całkowicie inna sytuacja od tej z minionych stuleci, kiedy z powodu chorób zakaźnych umierała olbrzymia liczba dzieci i dorosłych w dobrej formie.

<p>18</p>

David M. Livermore, Bacterial Resistance. Origins, Epidemiology, and Impact, „Clinical Infectious Diseases” 36:S1 (2005), S11–S23; Bacterial Resistance to Antimicrobials, red. Richards G. Wax et al., wyd. 2, Boca Raton 2008; Maja Babic, Robert A. Bonomo, Mutations as a Basis of Antimicrobial Resistance, [w:] Antimicrobial Drug Resistance. Mechanisms of Drug Resistance, red. Douglas Mayers, t. 1, New York 2009, s. 65–74; Julian Davies, Dorothy Davies, Origins and Evolution of Antibiotic Resistance, „Microbiology and Molecular Biology Reviews” 74:3 (2010), s. 417–433; Richard J. Fair, Yitzhak Tor, Antibiotics and Bacterial Resistance in the 21st Century, „Perspectives in Medicinal Chemistry” 6 (2014), s. 25–64.

<p>19</p>

Alfonso J. Alanis, Resistance to Antibiotics. Are We in the Post-Antibiotic Era?, „Archives of Medical Research” 36:6 (2005), s. 697–705; Stephan Harbarth, Matthew H. Samore, Antimicrobial Resistance Determinants and Future Control, „Emerging Infectious Diseases” 11:6 (2005), s. 794–801; Hiroshi Yoneyama, Ryoichi Katsumata, Antibiotic Resistance in Bacteria and Its Future for Novel Antibiotic Development, „Bioscience, Biotechnology and Biochemistry” 70:5 (2006), s. 1060–1075; Cesar A. Arias, Barbara E. Murray, Antibiotic-Resistant Bugs in the 21st Century – A Clinical Super-Challenge, „New England Journal of Medicine” 360 (2009), s. 439–443; Brad Spellberg, John G. Bartlett, David N. Gilbert, The Future of Antibiotics and Resistance, „New England Journal of Medicine” 368 (2013), s. 299–302.

<p>20</p>

Losee L. Ling et al., A New Antibiotic Kills Pathogens without Detectable Resistance, „Nature” 517 (2015), s. 455–459; Gerard Wright, Antibiotics. An Irresistible Newcomer, „Nature” 517 (2015), s. 442–444.

<p>21</p>

Roey Tzezana, The Guide to the Future [oryg. po hebrajsku], Haifa 2013, s. 209–233.

<p>22</p>

Azar Gat, War in Human Civilization, Oxford 2006, s. 130–131; Steven Pinker, Zmierzch przemocy. Lepsza strona naszej natury, przeł. Tomasz Bieroń, Poznań [cop.] 2015; Joshua S. Goldstein, Winning the War on War. The Decline of Armed Conflict Worldwide, New York 2011; Robert S. Walker, Drew H. Bailey, Body Counts in Lowland South American Violence, „Evolution and Human Behavior” 34:1 (2013), s. 29–34; I.J.N. Thorpe, Anthropology, Archaeology, and the Origin of Warfare, „World Archaeology” 35:1 (2003), s. 145–165; Raymond C. Kelly, Warless Societies and the Origin of War, Ann Arbor 2000; Lawrence H. Keeley, War Before Civilization. The Myth of the Peaceful Savage, Oxford 1996; Slavomil Vencl, Stone Age Warfare, [w:] Ancient Warfare. Archaeological Perspectives, red. John Carman, Anthony Harding, Stroud 1999, s. 57–73.

<p>23</p>

World Health Organization [Światowa Organizacja Zdrowia], Global Health Observatory Data Repository, 2012, dostęp 16 sierpnia 2015, http://apps.who.int/gho/data/node.main.RCODWORLD?lang=en; UNODC [United Nations Office on Drugs and Crime, Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości], Global Study on Homicide, 2013, dostęp 16 sierpnia 2015, http://www.unodc.org/documents/gsh/pdfs/2014_GLOBAL_HOMICIDE_BOOK_web.pdf; http://www.who.int/healthinfo/global_burden_disease/estimates/en/index1.html.