21 lekcji na XXI wiek. Yuval Noah Harari

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу 21 lekcji na XXI wiek - Yuval Noah Harari страница 5

21 lekcji na XXI wiek - Yuval Noah Harari

Скачать книгу

nastał czas Hitlera: w latach trzydziestych i na początku czterdziestych pochód faszyzmu wydawał się niepowstrzymany. Zwycięstwo nad tym zagrożeniem zapoczątkowało jedynie kolejne niebezpieczeństwo. W okresie Che Guevary, czyli od lat pięćdziesiątych do siedemdziesiątych, ponownie wydawało się, że liberalizm trzyma się resztkami sił, a przyszłość należy do komunizmu. Ostatecznie jednak to komunizm runął. Supermarket okazał się znacznie silniejszy od gułagu. A co ważniejsze, opowieść liberalna okazała się zdecydowanie bardziej elastyczna i dynamiczna niż narracja któregokolwiek z jej przeciwników. Zatriumfowała nad imperializmem, nad faszyzmem i nad komunizmem, przejmując niektóre z ich najlepszych pomysłów i praktyk. W szczególności opowieść liberalna nauczyła się od komunizmu, jak rozszerzać krąg empatii i cenić nie tylko wolność, lecz także i równość.

      Na początku opowieść liberalna troszczyła się głównie o wolności i przywileje Europejczyków, mężczyzn z klasy średniej, a wydawała się ślepa na trudne położenie robotników, kobiet, mniejszości i osób spoza kultury zachodniej. Gdy w 1918 roku zwycięskie Wielka Brytania i Francja z podnieceniem mówiły o wolności, nie miały na myśli poddanych swoich ogólnoświatowych imperiów. Na przykład na zgłaszane przez Hindusów żądania samostanowienia odpowiedziano masakrą w Amritsarze w 1919 roku, podczas której brytyjskie wojsko urządziło rzeź setek nieuzbrojonych demonstrantów.

      Nawet po drugiej wojnie światowej zachodni liberałowie nadal mieli ogromne trudności z przekonaniem ludzi spoza Zachodu do swych ponoć uniwersalnych wartości. Na przykład gdy w 1945 roku Holendrzy wyszli spod pięcioletniej brutalnej nazistowskiej okupacji, nieomal pierwszą rzeczą, jaką zrobili, było stworzenie armii i wysłanie jej na drugi koniec świata w celu ponownego zajęcia dawnej holenderskiej kolonii w Indonezji. W 1940 roku Holendrzy zrezygnowali z własnej niepodległości po niecałych czterech dniach walki, natomiast próbując stłumić niepodległościowe dążenia Indonezyjczyków, toczyli z nimi zaciekłe bitwy przez ponad cztery długie lata. Nic dziwnego, że wiele ruchów narodowowyzwoleńczych na całym świecie pokładało swe nadzieje raczej w komunistycznej Moskwie i Pekinie niż w samozwańczych orędownikach wolności na Zachodzie.

      Stopniowo jednak opowieść liberalna poszerzała swe horyzonty i przynajmniej teoretycznie zaczęła cenić swobody oraz prawa wszystkich ludzi bez wyjątku. W miarę powiększania się kręgu wolności narracja liberalna coraz bardziej uznawała również znaczenie wzorowanych na komunizmie programów opieki społecznej. Wolność niewiele jest warta, jeśli nie idzie za nią jakaś forma systemu zabezpieczeń społecznych. Socjaldemokratyczne państwa opiekuńcze łączyły demokrację i prawa człowieka z finansowaną przez państwo edukacją i opieką medyczną. Nawet ultrakapitalistyczne Stany Zjednoczone zdały sobie sprawę, że ochrona wolności wymaga zapewnienia przez państwo przynajmniej niektórych elementów opieki społecznej. Głodujące dzieci nie mają żadnych swobód.

      Na początku lat dziewięćdziesiątych zarówno myśliciele, jak i politycy odtrąbili „koniec historii”, twierdząc śmiało, że rozstrzygnięto już wszystkie wielkie polityczne i ekonomiczne kwestie z przeszłości, a jedyną opcją pozostał odnowiony liberalny pakiet składający się z demokracji, praw człowieka, wolnych rynków oraz państwowej opieki społecznej. Wydawało się, że musi się on rozprzestrzenić po całym świecie, pokonać wszystkie przeszkody, wymazać granice między państwami i przekształcić ludzkość w jedną swobodną globalną społeczność7.

      Historia jednak się nie skończyła, a po okresach, które wyznaczyły postaci Franciszka Ferdynanda, Hitlera i Che Guevary, znaleźliśmy się w czasach Trumpa. Tym razem jednak opowieść liberalna nie napotyka żadnego spójnego ideologicznego przeciwnika, jakim był dawniej imperializm, faszyzm czy komunizm. Etap Trumpa jest dużo bardziej nihilistyczny.

      Podczas gdy wszystkie główne ruchy XX wieku miały jakąś wizję dla całego ludzkiego gatunku – czy była to globalna dominacja, rewolucja czy wyzwolenie – Donald Trump niczego takiego nie oferuje. Wprost przeciwnie. Zasadnicze przesłanie, jakie głosi, brzmi: opracowywanie i propagowanie jakiejś globalnej wizji nie jest zadaniem Ameryki. Podobnie brytyjscy zwolennicy brexitu nie mają żadnego planu dotyczącego przyszłości Podzielonego Królestwa – a przyszłość Europy i świata znajduje się daleko poza ich kręgiem zainteresowań. Większość ludzi, którzy głosowali na Trumpa i za brexitem, nie odrzuca liberalnego pakietu w całości – stracili wiarę głównie w tę jego część, która dotyczy globalizacji. Nadal wierzą w demokrację, wolny rynek, prawa człowieka i odpowiedzialność społeczną, uważają jednak, że tych szczytnych ideałów mogą doglądać w ramach swoich granic. Co więcej, sądzą, że aby ocalić wolność i dobrobyt w Yorkshire czy w Kentucky, najlepiej wybudować na granicy mur i prowadzić nietolerancyjną politykę wobec obcokrajowców.

      Z kolei rosnące chińskie supermocarstwo prezentuje niemal idealne lustrzane odbicie takiego podejścia. Chiny nie chcą liberalizować polityki wewnętrznej, ale w odniesieniu do reszty świata przyjmują zdecydowanie bardziej liberalne podejście. Jeśli chodzi o wolny handel i współpracę międzynarodową, to Xi Jinping wygląda jak prawdziwy następca Obamy. Odłożywszy marksizm-leninizm na później, Chiny wydają się dość zadowolone z liberalnego ładu międzynarodowego.

      Odradzająca się Rosja uważa się za dużo silniejszego rywala globalnego porządku liberalnego, ale choć zrekonstruowała swą potęgę militarną, pod względem ideologicznym jest bankrutem. Władimir Putin cieszy się bez wątpienia popularnością zarówno w Rosji, jak i wśród różnych ugrupowań prawicowych na całym świecie, nie dysponuje jednak żadnym globalnym światopoglądem, który mógłby zainteresować bezrobotnych Hiszpanów, niezadowolonych Brazylijczyków czy chodzących z głową w chmurach studentów w Cambridge.

      Rosja faktycznie oferuje model alternatywny względem liberalnej demokracji, nie stanowi on jednak spójnej ideologii politycznej. Jest to raczej rodzaj praktyki politycznej: pewna liczba oligarchów monopolizuje większość bogactwa i władzy w kraju, po czym wykorzystując kontrolę nad mediami, skrywa własne działania i cementuje swoje rządy. Demokracja opiera się na zasadzie sformułowanej przez Abrahama Lincolna: „Można oszukiwać wszystkich przez pewien czas, a pewnych ludzi przez cały czas, ale nie da się oszukiwać wszystkich przez cały czas”. Jeśli jakiś rząd jest skorumpowany i nie działa na rzecz poprawy życia obywateli, to w końcu znajdzie się wystarczająco wielu ludzi, którzy zdadzą sobie z tego sprawę i zastąpią ten rząd innym. Gdy jednak rząd kontroluje media, logika Lincolna przestaje obowiązywać, ponieważ taka sytuacja uniemożliwia obywatelom poznanie prawdy. Wykorzystując swój monopol w stosunku do mediów, rządząca oligarchia może bezustannie przerzucać na innych winę za własne zaniedbania i przekierowywać uwagę na zagrożenia zewnętrzne – czy to prawdziwe, czy urojone.

      W krajach rządzonych przez tego rodzaju oligarchie zawsze znajdzie się jakiś kryzys, który okazuje się ważniejszy od tak nudnych spraw, jak ochrona zdrowia czy zanieczyszczenie środowiska. Gdy krajowi grozi inwazja z zewnątrz albo potworna działalność wywrotowa wewnątrz, nikt nie będzie się przejmował przepełnionymi szpitalami i zanieczyszczonymi rzekami. Produkując niekończący się potok kryzysów, skorumpowana oligarchia może przedłużać swą władzę w nieskończoność8.

      Mimo swej praktycznej stabilności ten oligarchiczny model do nikogo ani do niczego się jednak nie odwołuje. W odróżnieniu od innych ideologii, które dumnie głoszą swoje wizje, oligarchie u władzy nie chwalą się tym, co robią, i na ogół wykorzystują inne ideologie jako zasłonę dymną. A zatem Rosja udaje demokrację, a jej władze deklarują przywiązanie do wartości

Скачать книгу


<p>7</p>

Najsłynniejszym przykładem pozostaje oczywiście Francis Fukuyama oraz jego Koniec historii i ostatni człowiek, wstęp P. Kłodkowski, przeł. T. Bieroń, M. Wichrowski, Kraków 2017.

<p>8</p>

K. Dawisha, Putin’s Kleptocracy, New York 2014; T. Snyder, The Road to Unfreedom. Russia, Europe, America, New York 2018; A. Garrels, W kraju Putina. Życie w prawdziwej Rosji, przeł. M. Moskal, Kraków 2017; S.L. Myers, Nowy car. Wczesne lata i rządy Władimira Putina, przeł. M. Potulny, Katowice 2016.