Mocni ojcowie, mocne córki. Meg Meeker
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Mocni ojcowie, mocne córki - Meg Meeker страница 11
Twój instynkt mówi ci, że masz chronić swoją córkę. Zapomnij o tym, co wmawia ci współczesna kultura czy poppsychologia. Po prostu działaj.
Musisz być gotowy na wszystko. Twoja córka oczekuje, że będziesz osobą z autorytetem, choć w miarę dorastania będzie chciała go przetestować. Ojcowie zwykle zdają sobie sprawę z tego, że ich dorastający synowie często podważają ich wypowiedzi, stawiając pod znakiem zapytania ich autorytet. Gra w piłkę sam na sam z synem z czasem staje się coraz trudniejsza i bardziej zacięta, a dorastający chłopcy zaczynają kwestionować autorytet ojców.
Powiem wam w tajemnicy, że większość córek też tak się zachowuje. Próbują swych sił w utarczkach z wami, nie po to, żeby sprawdzić waszą siłę, ale aby zobaczyć, jak bardzo wam na nich zależy. Pamiętaj więc, że jeśli twoja córka stale łamie ustalone zasady, wymachuje rękami i krzyczy, zamiast rozmawiać, tak naprawdę zadaje ci pytanie: „Czy jestem naprawdę wartościowa dla ciebie, tato? Czy jesteś wystarczająco silny, aby dać mi radę?”. Postaraj się, aby twoja odpowiedź brzmiała: „Tak”.
Gdy byłam na uniwersytecie, mój ojciec zachowywał się tak opiekuńczo wobec mnie, że zastanawiałam się, czy jest to na pewno zdrowe zachowanie. Studiowałam w żeńskim college’u (był to mój własny wybór) i raczej nie przysparzałam moim rodzicom zbyt wielu kłopotów. Byłam najstarszą córką w rodzinie i tkwiło we mnie to wrodzone poczucie odpowiedzialności, tak charakterystyczne dla pierworodnych dzieci. Pewnego letniego wieczoru, po zakończeniu przeze mnie przedostatniego roku nauki, pewien przystojny młody człowiek, który właśnie ukończył college i któremu udało się zdobyć bardzo dobrą pracę, zaprosił mnie na uroczystą kolację. Gdy przyjechał po mnie do domu, mój tata przedstawił się mu i przywitał go. Niestety (a może na szczęście), coś w tym mężczyźnie wzbudziło nieufność, a może nawet niechęć mojego ojca. Nie bardzo rozumiałam, o co mu chodzi, ponieważ chłopak był naprawdę miły. Tata zapytał, o której mam zamiar wrócić, i nie omieszkał mi przypomnieć, że podczas wakacji mieszkam w jego domu i że obowiązują mnie jego zasady. Powiedziałam, że będę z powrotem około północy.
Poszliśmy z moim znajomym do eleganckiej restauracji, a potem do jeszcze jednej na deser i drinka. Nie muszę chyba wspominać, że zauroczona nim zapomniałam o Bożym świecie i zorientowałam się, która jest godzina, gdy było już wpół do pierwszej. Nagle w tej spokojnej restauracji usłyszałam, jak ktoś wywołuje moje nazwisko przez głośnik, prosząc mnie do telefonu. Zamarłam. Dobrze wiedziałam, kto dzwoni. Czułam się tak zakłopotana, że po prostu poprosiłam mojego kolegę, aby natychmiast odwiózł mnie do domu. Byłam wściekła na ojca. Czekał na mnie przy drzwiach wejściowych, przy zapalonych na podjeździe lampach. Kolega odprowadził mnie pod dom. Chciał, biedak, skorzystać z toalety, ale zanim spróbował cokolwiek powiedzieć, ojciec oświadczył mu, że nie obchodzi go, dlaczego przywiózł mnie tak późno, pomimo że wiedział, iż miałam być z powrotem godzinę wcześniej. Potem poinformował go, że nie jest już więcej mile widziany w jego domu, ponieważ okazał brak szacunku dla mnie! Mój obsztorcowany kolega tak się speszył, że po prostu uciekł, nie skorzystawszy nawet z łazienki.
Byłam wściekła na ojca, gotowa bić się z nim na pięści.
– Mam już dwadzieścia lat – oznajmiłam – i jestem w stanie sama decydować o tym, kiedy wracać do domu! Nie mam zamiaru być traktowana jak dorastający podlotek!
Krzyczałam na niego, a on krzyczał na mnie. Powiedział, że to jest jego dom, a ja jestem jego córką i że ma absolutne prawo mówić mi, o której godzinie mam wracać. Nie odzywałam się do niego przez następne dwa dni. Byłam zdenerwowana nie tyle zasadami, które ustanowił, ile jego telefonem do restauracji i – co gorsza – wyrzuceniem mojego znajomego z domu!
Umówiłam się jeszcze kilka razy na randkę z tym chłopakiem – zawsze spotykaliśmy się na mieście, nigdy już nie odważył się przyjechać po mnie do domu – i naprawdę uważałam, że jest cudowny. Był przystojny, pełen wdzięku, inteligentny i dowcipny. Był również bardzo uprzejmy i – niezależnie od tego, co powiedział mój tata – sądziłam, że traktuje mnie z szacunkiem, co bardzo mi się podobało. Pewnego dnia postanowiłam wpaść do jego domu niezapowiedziana. Czułam się bardzo swobodnie w jego obecności i stwierdziłam, że mam ochotę go odwiedzić. Gdy zapukałam do drzwi, otworzyła mi olśniewająca, dwudziestokilkuletnia blondynka. Zrobiło mi się niedobrze. Poczułam się jeszcze gorzej, gdy odkryłam, że ten facet podrywał nie tylko ją i mnie, ale jeszcze kilka innych kobiet.
Uświadomiłam sobie wtedy, że mój ojciec zobaczył w tym mężczyźnie coś, czego ja w swojej młodzieńczej naiwności nie dostrzegłam. Ten domowy twardziel, który chciał mnie, dorosłej dziewczynie, wprowadzić godzinę policyjną i który powiedział mi dokładnie, co myśli na temat mojego znajomego, miał rację – podobnie jak wiele razy wcześniej. Nigdy, ani razu nie stracił ojcowskiego autorytetu – i mogę cię zapewnić, że nie ma niczego lepszego dla nastoletniej córki niż poczucie bezpieczeństwa w silnych ramionach ojca. Jego autorytet uchronił mnie przed kłopotami, sprawił, że poczułam się bardziej kochana, i nade wszystko wzbudził we mnie dumę, że mam takiego ojca.
Tato: twoja córka potrzebuje twojego rozeznania dobra i zła, ukazania jej właściwego i niepożądanego zachowania. Obojętne, czy jest w trzeciej klasie podstawówki, czy na uniwersytecie, czy też wychodzi za mąż – każde takie wydarzenie jest dla niej czymś nowym, ona oczekuje, że pomożesz jej rozeznać, co jest dla niej najlepsze. Ty już przez to przeszedłeś, a ona nade wszystko ufa twojej opinii. Zatem powiedz jej, co ma robić. Nie bój się. Nie uciekaj od ważnych pytań w życiu. Ona będzie chciała dowiedzieć się, jaki jest według ciebie cel jej życia: czy uważasz, że powinna dogadzać tylko własnym zachciankom, czy też poświęcić się, pomagając innym.
Ellie, piętnastolatka, przyszła do mnie pewnego razu na badania. Była podekscytowana i po krótkiej pogawędce przeszła do rzeczy.
– Wróciliśmy właśnie z tatą z Peru – wypaliła. – Było świetnie. Nie uwierzy pani, jakie tam są góry i jak wspaniałych ludzi poznaliśmy.
– To rzeczywiście bardzo ciekawe, Ellie. A kto jeszcze był z wami?
– Nikt. Tylko tata i ja.
– A mama, a twój brat i siostra? Nie byli z wami na wakacjach?
– Ale to nie były wakacje, proszę pani – odpowiedziała. – Pojechaliśmy z tatą w Andy z transportem leków dla biednych ludzi, którzy nic nie mają. Planowaliśmy tę podróż od roku i tata chciał tam pojechać tylko ze mną i z nikim innym, jak sądzę.
– To musiała być niezła zabawa, co?
– Nie nazwałabym tego zabawą. Czasami było bardzo ciężko. Codziennie rano wspinaliśmy się na szlak, zaczynając od wysokości trzech tysięcy metrów, i rozstawialiśmy nasz gabinet w jakichś opuszczonych domach, a czasem w namiocie. Ja badałam ciśnienie krwi, podawałam dzieciom i dorosłym fluor, a tata ich leczył.
Przerwałam badanie, próbując wyobrazić sobie tę śliczną dziewczynę wspinającą