Ptaszki podług Arystofanesa. Иоганн Вольфганг фон Гёте
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Ptaszki podług Arystofanesa - Иоганн Вольфганг фон Гёте страница 3
PAPUGA
Ach! żeby to tak już było!
DUDAS
To uwolń30 się od niego.
PAPUGA
Jakże to sobie począć?
BURZYCKI
Czy tak doskonale karmi, że kędy indziej31 lepszej znaleźć nie można strawy?
PAPUGA
Uchowaj Boże! ja tę odrobinę – sam sobie wyszukać muszę. – Gdybym ja kości i szkielety mógł spożywać; bo te tylko z swoich zostawia obiadów.
BURZYCKI
Otóż to zowię posadą nie lada! – Lecz wreszcie chcielibyśmy poznać tego pana, co godny mieć tak wiernego sługę.
PAPUGA
Tylko cicho, cicho, byście go nie obudzili! bo w marzeniach zaniepokojony jak dzieciuch kaprysi – lecz zwykle jest wcale poważnym mężem. – Otóż słyszę, że się właśnie przebudziwszy z drzymki32 poobiedniej trzepocze; – więc w dobrym będzie humorze; – zaraz go zawiadomię. – Mój drogi panie! uniżenie proszę, przybyło tu parę arcy uprzejmych przybyszów! – Niebo osłonione chmurami nie będzie razić wzroku.
PUCHACZ
występuje
W jakim przedmiocie żądają panowie usłyszeć me zdanie?
BURZYCKI
Nie tak zdanie; jak radę!
PAPUGA
To właśnie jego forsa33. – Nie zdarzyło mi się widzieć, aby on każdemu – cokolwiek zrobi – potem własnym jego nosem nie wskazał co lepszego.
PUCHACZ
Dobrej rady chcecie, moi panowie?
DUDAS
Albo i wiadomości – jak to tam pan nazwać woli.
PAPUGA
Tem będzie mógł panom służyć; on o wszystkiem zawiadomiony.
PUCHACZ
Tak jest, ja mam korespondencje z wszystkimi malkontentami całego świata; otrzymuję więc najskrytsze wiadomości – papiery i dokumenta; i z rozmów takich tylko ludzi można się szczerej prawdy dowiedzieć.
BURZYCKI
Naturalnie!
DUDAS
Bez wątpienia.
PAPUGA
O! niezawodnie.
PUCHACZ
Trwożyć ptastwo to serdeczna moja rozkosz! I każdemu z nich jakoś ckliwo, gdy mnie i z najdalsza zwietrzy. Wtenczas to wrzaski, piski, krakanie, a jak gwarliwe stare baby, ani się ruszą z miejsca, kędy ich kto droczy. – Ale też ten i ów wie dokładnie, żem mu jego pisklęta zanatomizował34, by mu okazać, że należało im mniej wiotkie lota, silniejsze dzióby i kształtniejsze łapki sprawić.
DUDAS
Więc my szczęśliwie dobry skład zdybali; boć szukamy – miasta, państwa, kędy by nam lepiej było jak w owem, z któregośmy przybyli.
PUCHACZ
Jeśli się dowiedzieć chcecie, kędy jest gorzej, to bym mógł łacniej tem służyć. Bądźcie przekonani, że żaden naród na całym świecie nie umie sobie postąpić, a żaden król rządzić.
BURZYCKI
A przecie wszyscy jakoś żyją.
PUCHACZ
To właśnie najgorzej! Ale cóż was wypędziło z ojczyzny?
BURZYCKI
To wcale nieznośne urządzenie. Uważ35 waćpan. Czyśmy w domu siedząc luleczkę36 kurzyli, czy poszli łyknąć dobrego starego winka; – to zupełnie nikt naszych trudów wynagrodzić nam nie chciał. Co byśmy robić największą mieli chętkę, to najsurowiej było zakazane, a było tylko spróbować37 – to za najlepsze chęci jeszcze nas karano.
PUCHACZ
Ależ bo to moi panowie! zdajecie się mieć jakieś dziwne pojęcia.
DUDAS
O bynajmniej! największa część naszych przyjaciół podziela to nasze zdanie!
PUCHACZ
Ależ jakiegoż to miasta szukacie właściwie?
BURZYCKI
Niezrównanego! takiego co by to było miękko, dobrze wyścielone; kędy by zawsze było błogo, szczęśliwie!
PUCHACZ
Ależ, bo są różne rodzaje szczęścia.
BURZYCKI
A więc szukamy miasta, kędy by co dzień nieochybnie na wyborne obiadki zapraszano.
PUCHACZ
Hm.
DUDAS
Takiego miasta, kędy by znamienici ludzie korzystne położenie swoje z nami, pospolitszemi, chętnie podzielać chcieli.
PUCHACZ
He!
BURZYCKI
Właśnie takiego miasta, kędy by rządzący czuli, co lud, co biedaków dolega38.
PUCHACZ
30
31
32
33
34
35
36
37
38