Król Maciuś na wyspie bezludnej. Janusz Korczak

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Król Maciuś na wyspie bezludnej - Janusz Korczak страница 12

Автор:
Жанр:
Серия:
Издательство:
Król Maciuś na wyspie bezludnej - Janusz Korczak

Скачать книгу

jaką świat pamięta.

      Że Dormesko grożono rozstrzelaniem, degradacją, karnym batalionem, ciężkimi robotami – to głupstwo. Nie, wśród samych królów działo się coś niebywałego. Odbywały się trzy posiedzenia w dzień i jedno w nocy. Każde posiedzenie w innym mieście, czasem jednocześnie w dwóch różnych miastach. Z początku tajne, ale panowie od gazet dowiedzieli się, że Maciuś uciekł – i w te pędy za królami. Pociągi jeżdżą jak zwariowane. Ministrowie pogubili walizy, mistrze26 ceremonii – głowy. Druty telegraficzne pękały od nawału depesz. Nadzwyczajne dodatki gazet wychodziły niekiedy o drugiej i trzeciej w nocy i ludzie w koszulach, jak podczas pożaru, wybiegali na ulicę kupować. Iluzjony27 powyciągały stare filmy z Maciusiem. Wszędzie Maciuś i Maciuś. Cygara – Maciuś Pierwszy. – Cukierki – Maciuś Pierwszy. Wódka maciusiówka. O rety!

      – Nadzwyczajny dodatek! Rewolucja u młodego króla!

      – Nadzwyczajny dodatek! Smutny król się zbroi!

      – Nadzwyczajny dodatek! Rewizja w pałacu Kampanelli!

      – Nadzwyczajny dodatek! Wojna południowej Afryki z północną!

      – Nadzwyczajny dodatek! Zerwanie przyjaźni żółtych królów z białymi!

      Tysiąc dwanaście razy donoszono, że Maciuś schwytany – a za każdym razem kogoś innego chwytano, albo zupełnie kłamali, żeby gazet więcej sprzedawać. Nagrodę za głowę Maciusia podniesiono z pięciu na dziesięć milionów.

      Każdy czekał, że stanie się coś niezwykłego, ale co się dzieje naprawdę, nie wiedzieli nawet królowie. Jedno było pewne: jeżeli nie złapią Maciusia, już się nie uspokoi. Ani czarni i żółci królowie, ani dzieci nie tak łatwo dadzą się usunąć od sprawy Maciusia. Wszystkie białe, czarne i żółte dzieci były po stronie Maciusia. Dopiero młodzież dzieliła się na partie.

      Na próżno zamknięto fabrykę stalek28 maciusiek29, na próżno nałożono karę na dwanaście sklepów za wystawienie pocztówek z Maciusiem, redaktor Zielonego Sztandaru siedział w kozie, znany poeta za hymn o Maciusiu miał wytoczoną sprawę sądową. Szkoły obstawiono wojskiem. Zabroniono dzieciom sprzedawać zielone materiały na sztandary. Za grę „w zielone” nauczyciele zostawiali w kozie30. A znany z głupoty cesarz Pafnucy wydał rozkaz, że on – z Bożej łaski cesarz i samodzierżec31 – żąda, aby w ciągu miesiąca wszystkie rośliny ogrodów, lasów i placów miejskich – zmieniły barwę.

      Było gorzej. Księżna Iola Bengalska na balu króla Ludwika wystąpiła w zielonej sukni. Syn Orestesa, mały królewicz Hestos, stanął na czele pochodu zbuntowanych uczniów. Rewolucyjne napisy, które niesiono przez miasto, głosiły:

      Żądamy lepszych ołówków i kredek, bo dla dzieci robią najgorsze ołówki, które się łamią.

      Papier w zeszytach jest lichy.

      Źle oprawione są książki szkolne. Oprawa zaraz się zrywa.

      Precz z ubraniami na wyrost.

      Niech żyją cukierki i czekolada. Od cukierków nie psują się zęby.

      A na afiszach wyborczych w republice Północnego Koguta jedna partia wyraźnie zapowiedziała walkę o równouprawnienie Murzynów i dzieci.

      Już sami królowie nie wiedzą, kto się z kim przyjaźni i na kogo gniewa. Jeden na drugiego zwala winę za to, co się stało.

      – Tyś pierwszy zaczął wojnę z Maciusiem.

      – A ty żądałeś, żeby Maciusia ogłosić królem.

      – A ty pozwoliłeś, żeby Maciuś woził złoto Bum-Druma przez twoje państwo.

      – A u ciebie Maciuś poznał się z Murzynami.

      – Ty pokazałeś mu parlament.

      – Twój szpieg założył mu gazetę.

      I wychodzi tak, że musi być wojna. Ale każdy boi się wspomnieć o wojnie, bo nie wie, kto pójdzie z nim, a kto przeciw.

      Jak się w szkole pokłócą, przychodzi nauczyciel, skrzyczy jednego, drugiego albo w kącie postawi – i koniec. Jak się ministrowie pokłócą, przychodzi król i wszystkich albo kilku wyrzuci, to znaczy: daje dymisję.

      Ale co robić, jak się królowie pokłócą?

      Jest na to sposób. Zawsze znajdzie się jakiś bardzo mądry człowiek – nazywa się dyplomata – i obiecuje, że wszystko będzie dobrze, że bić się nie trzeba. Toteż i teraz zjawił się taki: stary już i bardzo a bardzo mądry – lord Pux.

      Lord Pux pali fajkę i mało mówi. Gazety piszą, że można być spokojnym, bo jeżeli lord Pux podejmie się, zrobi; jak coś obieca, to i dotrzyma.

      Pojechali wszyscy na wyspę Fufajkę. Lord Pux bierze listę, wywołuje, czy kogo nie brakuje.

      – Jest. – Jest. – Chory. – Jest. – Jest. – Wyszedł do ustępu32, zaraz wróci. – Jest. – Nie ma.

      Są prawie wszyscy królowie. Cicho. Czekają, co lord Pux powie. A on nakłada tytoń do fajki – wcale się nie spieszy.

      – Teraz każdy po kolei musi powiedzieć, czego chce i o co się gniewa.

      Gadają: jeden głośniej, drugi ciszej, jeden krótko, drugi długo, jeden się jąka i czerwieni, drugi chrząka, trzeci sepleni. Jeden rękami macha, drugi się kiwa.

      Dawniej posiedzenia trwały dwie-trzy godziny, a teraz – od rana do samego wieczora. Lord Pux popiół wytrząsa, tytoń nakłada, nie mówi nic. Nie darmo nazywali go żelaznym starcem. Ani drgnął. A jak kto chciał przerwać albo podpowiedzieć, a nie jego kolej – lord Pux tylko spojrzy, i dosyć.

      Już prawie nikt nie słucha – tacy wszyscy zmęczeni. A każdy tylko ciekawy, co lord Pux odpowie.

      Skończyli. Cisza. Dziennikarze zatemperowali ołówki. Posłali na telegraf, żeby wszystko było gotowe, bo zaraz mówić będzie Pux. A on fajkę dokończył, popiół wytrząsł, oczyścił, schował – i powiedział:

      – Mhm.

      Potem popatrzał33, popatrzał i dodał:

      – Jutro o siódmej rano drugie posiedzenie.

      Dziennikarze w te pędy do telegrafu; ale że wstyd pisać w gazecie, że lord Pux powiedział tylko: „Mhm” i nic więcej, więc każdy wymyśla jakąś mowę i posyła do swojej gazety.

      Zebrali się królowie o siódmej rano, ale źli i niewyspani. A lord Pux już siedzi ze swoją fajką. I znów wywołuje, kto jest, kogo nie ma, kto się spóźnił.

      – Ponieważ wczoraj nie wiedział jeszcze nikt, co powiedzą

Скачать книгу


<p>26</p>

mistrze – dziś popr. forma M. lm: mistrzowie. [przypis edytorski]

<p>27</p>

iluzjon (daw.) – kino. [przypis edytorski]

<p>28</p>

stalka a. stalówka – w czasach, w których powstała ta książka, pisano piórem, przy czym tzw. wieczne pióra były drogie, więc dzieci w szkołach używały zwykle pióra składającego się z podłużnej drewnianej obsadki z zamocowaną metalową stalówką, którą maczało się co chwilę w kałamarzu z atramentem. Długopis został wynaleziony w 1938 r., a do powszechnego użytku wszedł znacznie później. [przypis edytorski]

<p>29</p>

maciuśka – tu: stalówka marki „Maciuś” (zapewne słowo wymyślone na bieżąco przez autora). [przypis edytorski]

<p>30</p>

zostawiać w kozie (pot.) – karać, zamykając ukaranego w jakimś pomieszczeniu w szkole, w czasie lekcji, a częściej po lekcjach. [przypis edytorski]

<p>31</p>

samodzierżec lub raczej samodzierżca – władca rządzący niepodzielnie, władca absolutny. [przypis edytorski]

<p>32</p>

ustęp – tu: toaleta. [przypis edytorski]

<p>33</p>

popatrzał – dziś popr. forma 3 os. lp cz.przesz.: popatrzył. [przypis edytorski]