Klemens Boruta. Aleksander Świętochowski

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Klemens Boruta - Aleksander Świętochowski страница 3

Klemens Boruta - Aleksander Świętochowski

Скачать книгу

jak gdyby dla nieprzerwania błogiej drzemki dwu ukołysanych przez trzmielówkę przyjaciół.

      Nagle na smudze światła u progu owczarni odbił się jakiś cień. W progu jej stanął niskiego wzrostu, dobrej tuszy, w kurtce i dużym kapeluszu, młody mężczyzna. Rozejrzał się na około, zatrzymał wzrok na śpiących, wywinął wzgardliwie grube wargi, nałożył binokle i mruczał.

      Tak nie naigrawałby się ze śpiących Jowisz, ale naigrawał się Gerhard Klein.

      Zbyt wina śpiących była niewątpliwą i zbyt surowy jej sędzia był pewnym efektu, ażeby nie miał ociągać się z rzuceniem gromu. Stał więc przez chwilę na progu, mierzył Borutę i Brzosta wzrokiem, z którego przebłyskiwały uczucia gniewu, szyderstwa lub zadowolenia. Nareszcie, jak gdyby mu szczęśliwa myśl błysnęła, cofnął się na podwórze, a spostrzegłszy przechodzącego parobczaka, kiwnął na niego:

      – Brzost leży chory – rzekł z drwiącym uśmiechem. Wypędź owce na pole po cichu, żeby go nie obudzić i hüte bis Abend, tam rechts od lasu.

      Parobczak pobiegł do owczarni, zdjął ze ściany bicz i zaczął po cichu wyganiać owce, ku wielkiemu zdziwieniu Burka, który wyskoczył z legowiska, spojrzał to na śpiącego pana, to na przywłaszczyciela jego berła, chciał zaprotestować, ale widząc swą bezsilność, wybiegł tylko na podwórze i wrócił, jak gdyby mówił:

      – Brzoście, i ty na taką zniewagę pozwolisz?

      Brzost pozwalał, bo spał. Nagle rozległo się na podwórzu trzaśnięcie z bata. Owczarz, który odgłosy swego bicza znał, drgnął silnie. W tej chwili Klein, nie chcąc stracić obmyślanego efektu przebudzenia, zawołał po niemiecku:

      – Nie przeszkadzać panom!

      Ockniony już do połowy, a przytem wrażliwy na głos rządcy Brzost, zerwał się w przerażeniu.

      – Co pan każe? – spytał.

      – Nic, szanowny panie Brzost – odrzekł ironicznie Klein – ja tylko upominałem chłopaka, co owce popędził, ażeby śpiących panów nie budził.

      – Owce popędził? – wybełkotał strwożony starzec, oglądając się po pustej owczarni. – Zdrzemnąłem się chwilę, jagniaki musiały odpocząć. Burek, psia paro, gdzie bat mi zawlokłeś, a ty szelmo, bodaj cię…

      Kopnął psa, który zaskowyczał przeraźliwie, zaczął się kręcić bezmyślnie, wreszcie wybiegł z owczarni.

      – Panie Brzost! – zawołał rządca.

      – Co pan każe?

      – Powtarzam, że ja panu nic nie rozkazuję, bo jesteś wolny. Chcę tylko poradzić, ażebyś pan, przespawszy się, poszedł ze swoim towarzyszem na przechadzkę.

      – Co to ma znaczyć, proszę pana?

      – To ma znaczyć, że od jutra będziesz pan pasał tylko swego Burka, bo ja pijaków nie trzymam.

      – Alboż…

      – Milcz, zabieraj swoje łachmany i precz!

      Słowa te, wypowiedziane gniewnym tonem, przebudziły Borutę.

      – Łotrze! – krzyknął Klein – to ty zgodziłeś się po to, żeby mi ludzi rozpajać, owczarnię zaswędzać jakąś śmierdziuchą! Oddawaj zadatek i wynoś się gałganie, bo cię kijem przemierzę.

      Boruta wytrzeszczył oczy, zbierając myśli, które mu wódka jeszcze rozpraszała, nareszcie nachylił się poziomo i z rozpędem uderzył głową Kleina w brzuch tak silnie, że ten padł w znak na słomę. Nie rzekłszy ani słowa, wyszedł.

      – Zbój – krzyczał, dźwigając się, rządca – łapać go, zbój!

      Boruta nie obejrzał się nawet i wkrótce znikł za budowlami.

      – Ja cię, zbrodniarzu, przebodę – wołał siny z gniewu Klein – ty nie wiatr, nie uciekniesz! Ha! podłe gnaty polskie! I ty może myślisz łbem rozbijać? – wrzasnął do stojącego pokornie Brzosta.

      – Dwanaście lat, panie, tu wiernie służę – odrzekł spokojnie owczarz.

      – Wy wszystko równo – mówił nieco spokojniej Klein, przeszedłszy nagle do polskiej mowy. Ha, ryj, ja go obciąć będę. Pamiętaj Brzost, że przed sąd przysięgniesz! Ty w Boga wierzysz – co?

      – Zawsze.

      – No, jeśli ty w Boga wierzysz, to u sądu powiesz, że on zbój był. Idź do owiec, ja tobie przebaczam, bo wina swoja znasz.

      Owczarz nisko skłoniwszy się, odszedł w pole. Kiein udał się do dworu – a gdzie był Boruta?

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

/9j/4AAQSkZJRgABAQEASABIAAD/2wBDAAMCAgMCAgMDAwMEAwMEBQgFBQQEBQoHBwYIDAoMDAsKCwsNDhIQDQ4RDgsLEBYQERMUFRUVDA8XGBYUGBIUFRT/2wBDAQMEBAUEBQkFBQkUDQsNFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBT/wgARCAeoBXgDAREAAhEBAxEB/8QAHAABAQEAAwEBAQAAAAAAAAAAAQACAwYHBQQI/8QAGgEBAQEBAQEBAAAAAAAAAAAAAAECBAMFBv/aAAwDAQACEAMQAAABvh/mtSRmnKJTURyQDShgtkojRnTWQVAwDQukYjJoipjByILURpBciNZNRkSIhTKokAmREiA0mF0mbWIhNoGRMqmkDK6RAF2gREBAsaSAFk0BCAgQLpIjKqCyVtCmwMLCkIAqiRCAgQAqkJGV0gIEREqmSVQVQVQEgVTZkCNGRI4dWlZCtRUREJEZ0ctnHoxqMGjGmsjRyNHKIjYABoTImRNplQ0RkSEqI0ksgsSQKikYXQphUyaEUyoaJBeRMgRoysKZVNJlZNAaAyukyqiQmRECA2ZMrtAyukyIKoKGkiNmFkF2mSEyukCNEBAQgIgJk0RARoDC6SAgWFAlUlUjRghECA41i0skAI2AEaIyaM1qEDGjkiY1dZkRswAiRHHbyyBEICkukyqgComCNplVMqm0jCpk0KRlU0kcapokgVSIDKxtASIiETImRITC7RAQIQMrpAhIgNAZXSREAkRGbWRIBEDQCYEyukSMiJEZNCBkSI0ZAjRkLdSRCAkBGbdyRwrCZt3IAGrDmRCVEICRoUysRBVGiMkNMgsZrlkwsQHImSEysaQUNoLmqASE0mVyaTK7TKppA0ZICXSZVJNEYWFNABEaAQAl0mF0kALAIomgMGgEF2kYNAQCQgBoDImiATC7TRkTJAbASE4wVJNAJGRA0ZOQDJERCBCBoAI3BX5daRRyQNGQ01kBo5IBbWUaiEgIiI0AgZESEyIigqkImFyFbhSBdJlZIFhQVAQFJYhTK6AUSEDKhpIjK7QNGTZCZMEsaTKqSyJCYVSIgVQVRAhIjIkaIDC7SEDK6SNAIGjJkyuk0BoyJkiBdJCZJZA2ZNAAkBoDQCcZoDRGF/PrWmdRULvMjGqjmQBoylkI5ICIGa1EJAciYWAjQCAgaAhTKhEJFTCmVhADRmiETSCqRGF0KQCRowqkCqRldImV2kAACqJGV0KRldJAC6TKqCxtMkJGF0mjJCQkZIRICEwukQAjK6QJVNEBldIAsQpEqiBERhdoEaASICEiA4NakDUILpMqUoBK2byyWjlUxnQKXlkyaAiICEKYTJokTKoUwEJJLk1VAJVmNGRA2gsRCkCxpATKwogCyS6SICIFkRMqpEQLpBVIAVQWRNGVU0YNGTK6JA0AgICJlZNEIARAQLpA0ZI2YXSZEBAhECNGRMkaAgISEyJEQiB+e61IarJQatJQkZ1d5gGjkmNNZQmdHLRAJk2RkDRARohQUNphSiNgQpldGk410BpIwu0ysaRMKCbTKqaMgSxpAjK6SBY2kIGF2mQUNoCBGgMLtICMrypxrGkiASMqpoyJldJo41UyvImSBdokBk0ZXJG0iIDZgF0iBAbMAu0gMrtMmiE4zRldJoyBCAiJH59aUIjFvJmAaBrNk0QgZ1RHLRERCZEBIiAhE0kCxpIAXJGiIUDFu4yRoBJJdJkliIUiEDKxpBYUjK7TKq

Скачать книгу