Cierpienia wynalazcy. Оноре де Бальзак

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Cierpienia wynalazcy - Оноре де Бальзак страница 12

Cierpienia wynalazcy - Оноре де Бальзак

Скачать книгу

Sécharda przeszły tedy do kategorii negocjacji bankowych. Nie uwierzylibyście, do jakiego stopnia charakter bankiera, połączony z dostojnym tytułem wierzyciela, zmienia położenie dłużnika. Zatem w bankowości (zrozumcie dobrze to wyrażenie!), z chwilą gdy papier przesłany z rynku paryskiego na rynek Angoulême nie zostanie wykupiony, bankierzy obowiązani są wobec samych siebie zaaplikować to, co nazywa się rachunkiem zwrotnym. I nigdy zaiste romansopisarze nie wymyślili bardziej fantastycznej historii, oto bowiem pomysłowe koncepty à la67 Mascarille68, jakim sprzyja pewien paragraf kodeksu handlowego, a których wytłumaczenie pokaże wam, ile okropności kryje się pod tym strasznym słowem: legalność!

      Z chwilą gdy imć Doublon zarejestrował protest, przyniósł go sam panom Cointetom. Woźny miał stały rachunek z tymi drapieżcami z Angoulême i udzielał im półrocznego kredytu, który Wielki Cointet przeciągał do roku przez sposób, w jaki się wypłacał, natrącając z miesiąca na miesiąc tej wicehienie: „Cóż, Doublon, trzeba ci pieniędzy?” To nie wszystko jeszcze! Doublon dawał pewien opust tej potężnej firmie, która dzięki temu zarabiała coś na każdym akcie, drobnostkę, nędzę, jakieś półtora franka na proteście!… Wielki Cointet siadł spokojnie do biurka, wziął arkusik stemplowego papieru za trzydzieści pięć centymów, rozmawiając wśród tego z Doublonem w ten sposób, aby zeń wydobyć informacje o istotnym stanie rozmaitych firm.

      – I cóż, kontent69 jesteś z młodego Ganneraca?

      – Niezgorzej. Ba, interes przewozowy…

      – Hm, fakt jest, że płaci ciężko. Mówiono mi, że żona dużo go kosztuje…

      – Jego?… – wykrzyknął Doublon ironicznym tonem.

      Bonifacy Cointet, który skończył właśnie liniować papier, wypisał rondem złowieszczy tytuł, pod którym umieścił następujący rachunek (sic!70):

      Rachunek zwrotny i koszty

      Za akcept opiewający na tysiąc franków, datowany w Angoulême dnia 10 lutego 1822, podpisany przez Sécharda-syna na zlecenie Lucjana Chardona, mieniącego się de Rubempré, ponownie na zlecenie pana Métiviera i na nasze zlecenie, płatny 30 kwietnia, zaprotestowany przez pana Doublona, komornika, dnia pierwszego maja 1822.

      Kwota… 1000 fr. – c.

      Protest… 12 „ 35 „

      Prowizja po pół od sta… 5 „ – „

      Kurtaż ćwierć od sta… 2 „ 50 „

      Stemple niniejszego rachunku i reeskontu… 1 „ 5 „

      Koszty i opłata pocztowa… 3 „ – ,

      …………….. 1024 fr. 20 c.

      Zmiana miejsca 1 1/4% od 1024,20… 13 „ 25 „

      Razem… 1037 fr. 45 c.

      Tysiąc trzydzieści siedem franków, czterdzieści pięć centymów, którą to sumę wpisujemy na nasze dobro w rachunku pana Métiviera, ul. Serpente w Paryżu, na zlecenie pana Ganneraca z Houmeau.

      Angoulême, 2 maja 1822

Bracia Cointetowie

      U dołu tego rachunku, sporządzonego z wprawą praktyka, Wielki Cointet, nie przerywając rozmowy z Doublonem, wypisał następującą deklarację:

      My, podpisani, Postel, właściciel apteki w Houmeau, i Gannerac, właściciel firmy przewozowej, kupcy tutejsi, stwierdzamy, iż różnica kursu między naszym rynkiem a Paryżem wynosi jeden i ćwierć od sta.

      Angoulême, 3 maja 1822

      – Masz, Doublon, bądź pan taki uprzejmy udać się do panów Postela i Ganneraca i poprosić o podpisanie tej deklaracji; odniesiesz mi ją jutro rano.

      I Doublon, oswojony z tymi narzędziami tortury, poszedł, jak gdyby chodziło o rzecz najprostszą w świecie. Oczywiście, gdyby nawet protest doręczono Dawidowi, jak robi się w Paryżu, w kopercie, całe Angoulême wiedziałoby o nieszczęśliwym stanie interesów tego biednego Sécharda. Iluż komentarzy stała się już przedmiotem apatia wynalazcy! Jedni twierdzili, iż zgubiła go nadmierna miłość do żony; drudzy obwiniali go o zbytnie przywiązanie do szwagra. I jakież potworne konkluzje każdy wyciągał skwapliwie z tych przesłanek! Nie powinno się nigdy być uczynnym dla swych bliskich. Pochwalono nieludzkość ojca Sécharda, ba, podziwiano ją!

      A teraz wy wszyscy, którzy z jakich bądź przyczyn zaniedbujecie uczynić zadość swoim zobowiązaniom, przyjrzyjcie się dobrze na wskroś legalnym procederom, za pomocą których, w bankowym obyczaju, w dziesięć minut przysparza się procent dwudziestu ośmiu franków od tysiąca.

      Pierwszy punkt tego rachunku zwrotnego jest w nim jedyną rzeczą bezsporną.

      Drugi punkt zawiera należność skarbu państwa i woźnego. Sześć franków, jakie pobiera administracja, rejestrując zgryzotę dłużnika i dostarczając stemplowego papieru, będą długi czas jeszcze podtrzymywały to nadużycie! Wiecie zresztą, że ten punkt daje zysk półtora franka bankierowi, dzięki opustowi, jaki czyni mu Doublon.

      Prowizja półtora od sta, przedmiot trzeciego punktu, jest brana pod tym przemyślnym pretekstem, iż nie otrzymać zapłaty znaczy dla bankiera tyle, co eskontować weksel. Mimo iż rzecz ma się zupełnie przeciwnie, nie ma nic podobniejszego niż dać tysiąc franków, a nie otrzymać ich. Ktokolwiek przedstawiał weksle do eskontu, wie, że prócz sześciu od sta, należnych legalnie, eskonter ściąga, pod skromną nazwą prowizji, tyle a tyle od sta; jest to procent, który pobiera, ponad stopę prawną, od talentu, z jakim umie obracać swymi kapitałami. Im więcej może wycisnąć, tym więcej żąda. Toteż najlepiej eskontować u prostaczków, to wypada taniej. Ale czyż w kwestii eskontu istnieją prostaczkowie?…

      Prawo zobowiązuje bankiera do tego, aby potwierdził przez agenta giełdowego stopę zmiany rynku. W miastach boleśnie upośledzonych brakiem giełdy agenta zastępuje dwóch kupców.

      Prowizja, zwana kurtażem, należna agentowi ustalona jest na ćwierć od sta sumy wyrażonej w proteście. Weszło w zwyczaj liczyć tę prowizję jako daną kupcom, którzy zastępują agenta; w istocie zaś bankier chowa ją po prostu do kieszeni. Stąd trzeci artykuł tego uroczego rachunku.

      Czwarty artykuł zawiera koszt stemplowego papieru, na którym zredagowany jest rachunek zwrotny, i koszt stempla na dokumencie nazwanym tak przemyślnie reeskontem, to znaczy nowego weksla wystawionego przez bankiera na zlecenie kolegi, w celu uzyskania pokrycia.

      Piąty artykuł obejmuje porto71 listów i prawne procenty sumy za cały czas, przez który mogło jej brakować w kasie bankiera.

      Wreszcie zmiana rynku, istotny przedmiot operacji bankowej, wynosi koszt przekazania zapłaty z jednego miejsca na drugie.

      Obecnie weźcie pod lupę ten rachunek, gdzie, wedle dodawania Poliszynela72 w neapolitańskiej piosence tak dobrze odtwarzanej przez Lablache'a73, piętnaście i pięć czynią dwadzieścia dwa! Oczywiście, podpis

Скачать книгу


<p>67</p>

à la (fr.) – a wzór, na sposób przypominający coś innego. [przypis edytorski]

<p>68</p>

Mascarille (pol. Maskaryl) – typ wesołego i bezczelnego lokaja w dawnej komedii francuskiej (m.in. w sztuce Wartogłów Moliera). [przypis edytorski]

<p>69</p>

kontent (daw.) – zadowolony. [przypis edytorski]

<p>70</p>

sic (łac.) – tak; tak właśnie. [przypis edytorski]

<p>71</p>

porto (z wł.) – opłata za przesyłkę. [przypis edytorski]

<p>72</p>

Poliszynel – jedna z charakterystycznych postaci włoskiej komedii dell'arte, zwykle występująca z kogucim piórem, charakteryzująca się złośliwością, nieuprzejmością i egoizmem. [przypis edytorski]

<p>73</p>

Lablache, Louis (1794–1858) – śpiewak operowy (bas) pochodzenia francusko-irlandzkiego. [przypis edytorski]