Krzyżacy. Генрик Сенкевич

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Krzyżacy - Генрик Сенкевич страница 66

Krzyżacy - Генрик Сенкевич

Скачать книгу

garnęła, to ledwie że na koniu mógł usiedzieć. „Niechbym jej był gdzie dopadł i choć pożegnał, a objął na drogę – mówił sobie – może by mnie było popuściło” – ale wnet uczuł, że to nieprawda i że nie byłoby go popuściło, gdyż na samą myśl o takim pożegnaniu poczęły mu skry po skórze chodzić, chociaż na świecie był przymrozek.

      Aż wreszcie przestraszył się owych wspomnień nazbyt do żądz podobnych i strząsnął je z duszy jak suchy śnieg z opończy1180.

      – Do Danuśki jadę, do mojej najmilejszej! – rzekł sobie.

      I wraz zmiarkował, że to jest inne kochanie, jakby pobożniejsze i mniej po kościach chodzące. Powoli też, w miarę jak w strzemionach marzły mu nogi, a chłodny wiatr studził mu krew, wszystkie myśli jego poleciały ku Danusi Jurandównie. Tej – to był naprawdę powinien. Gdyby nie ona, dawno by jego głowa była spadła na krakowskim rynku. Przecie gdy wyrzekła wobec rycerzy i mieszczan: „Mój ci jest” – to go przez to samo katom z rąk odjęła – i od tej pory on tak należy do niej jak niewolnik do pana. Nie on ją brał, ale ona jego wzięła; na to żadne sprzeciwianie się Jurandowe nie poradzi. Ona jedna mogłaby go odpędzić, jako pani może sługę odpędzić, chociaż on i wówczas nie poszedłby daleko, bo go i własne ślubowanie wiąże. Pomyślał jednak, że ona go nie odpędzi, że raczej pójdzie za nim z mazowieckiego dworu choćby na kraj świata – i pomyślawszy to, począł ją wysławiać w duszy ze szkodą Jagienki, jakby to była wyłącznie jej wina, że go napastowały pokusy i że dwoiło się w nim serce. Nie przyszło mu do głowy teraz, że Jagienka wygoiła starego Maćka, a prócz tego, że bez jej pomocy byłby mu może niedźwiedź obdarł owej nocy ze skóry głowę – i burzył się1181 przeciw Jagience rozmyślnie, sądząc, że tym sposobem Danusi się zasłuży i we własnych oczach się usprawiedliwi.

      A wtem nadjechał Czech Hlawa wysłany przez Jagienkę – prowadząc ze sobą jucznego konia.

      – Pochwalony! – rzekł, kłaniając się nisko.

      Zbyszko widział go raz lub dwa razy w Zgorzelicach, ale go nie poznał, więc ozwał się:

      – Pochwalony na wieki wieków. A coś za jeden?

      – Wasz pachołek, slowutny1182 panie.

      – Jak to mój pachołek? Tamci moi pachołcy – rzekł, ukazując na dwóch Turczynków, podarowanych mu przez Sulimczyka Zawiszę1183, i na dwóch tęgich parobków, którzy siedząc na mierzynach1184, prowadzili rycerskie ogiery – tamci moi – a ciebie kto przysłał?

      – Panna Jagienka Zychówna ze Zgorzelic.

      – Panna Jagienka?

      Zbyszko dopiero co właśnie burzył się był przeciw niej i serce jego pełne było jeszcze niechęci, więc rzekł:

      – Wróćże do dom i podziękuj pannie za łaskę, bo cię nie chcę.

      Lecz Czech potrząsnął głową.

      – Nie wrócę, panie. Mnie wam podarowali, a prócz tego ja zaprzysiągł do śmierci wam służyć.

      – Jeśli mi cię podarowali, toś mój sługa.

      – Wasz, panie.

      – Więc rozkazujęć wrócić.

      – Ja zaprzysiągł, a choć ja jeniec spod Bolesławca i chudy pachołek, ale włodyczka1185

      A Zbyszko rozgniewał się:

      – Ruszaj precz! Jakże to! Będziesz mi zaś przeciw mojej woli służył czy co? Ruszaj, bo każę kuszę napiąć.

      Czech zaś odtroczył1186 spokojnie sukienną opończę podbitą wilkami, oddał ją Zbyszkowi i rzekł:

      – Panna Jagienka i to wam przysłała, panie.

      – Chcesz, abych ci kości połomił1187? – zapytał Zbyszko, biorąc drzewce z rąk parobka.

      – A jest i trzosik na wasze rozkazanie – odrzekł Czech.

      Zbyszko zamierzył się drzewcem, lecz wspomniał, że pachołek, chociaż jeniec, jest jednakże z rodu włodyką, któren1188 widocznie dlatego tylko został u Zycha, że nie miał się za co wykupić – więc opuścił ratyszcze1189.

      Czech zaś pochylił mu się do strzemienia i rzekł:

      – Nie gniewajcie się, panie. Nie każecie mi ze sobą jechać, to pojadę za wami o stajanie1190 albo o dwa, ale pojadę, bom to na zbawienie duszy mojej zaprzysiągł.

      – A jak cię każę ubić albo związać?

      – Jak mnie każecie ubić, to nie będzie mój grzech, a jak mnie każecie związać, to ostanę, póki mnie dobrzy ludzie nie rozwiążą alibo wilcy nie zjedzą.

      Zbyszko nie odpowiedział – ruszył jeno1191 koniem przed siebie, a za nim ruszyli jego ludzie. Czech z kuszą za plecami i z toporem na ramieniu wlókł się z tyłu zatulając się w kosmatą skórę żubrzą, albowiem począł dąć ostry wiatr, niosący krupki śniegowe.

      Nawałnica wzmagała się nawet z każdą chwilą. Turczynkowie, lubo w tołubach1192, kostnieli od niej, parobcy Zbyszkowi poczęli „zabijać” ręce, a on sam, będąc również przybrany nie dość ciepło, rzucił raz i drugi oczyma na wilczą opończę przywiezioną przez Hlawę i po chwili rzekł do Turczynka, aby mu ją podał.

      I owinąwszy się w nią szczelnie, wkrótce poczuł ciepło rozchodzące się po całym ciele. Wygodny był szczególnie kaptur, który osłaniał mu oczy i znaczną część twarzy, tak iż wicher przestał mu prawie dokuczać. Wówczas mimo woli pomyślał, że Jagienka to jednak poczciwa z kościami1193 dziewka – i wstrzymał nieco konia, albowiem wzięła go chęć wypytać Czecha o nią i o wszystko, co się w Zgorzelicach działo.

      Więc skinąwszy na pachołka, rzekł:

      – Zali stary Zych wie, że cię panna do mnie wysłała?

      – Wie – odpowiedział Hlawa.

      – I nie przeciwił się?

      – Przeciwił.

      – Powiadajże, jako było.

      – Pan chodził po izbie, a panna za nim. On krzyczał, a panienka nic – jeno co się ku niej nawrócił, to ona

Скачать книгу


<p>1180</p>

opończa – płaszcz z kapturem, ubranie podróżne. [przypis edytorski]

<p>1181</p>

burzyć się (daw.) – złościć się. [przypis edytorski]

<p>1182</p>

slowutny (czes.) – sławetny. [przypis edytorski]

<p>1183</p>

Zawisza Czarny z Garbowa – (ok. 1370–1428) polski rycerz, przez pewien czas na służbie króla Węgier Zygmunta Luksemburskiego. [przypis edytorski]

<p>1184</p>

mierzyn, mierzynek – koń niewielkiego wzrostu. [przypis edytorski]

<p>1185</p>

włodyczka a. włodyka – rycerz, zwłaszcza niemajętny lub bez pełni praw stanowych. [przypis edytorski]

<p>1186</p>

odtroczyć (daw.) – odwiązać. [przypis edytorski]

<p>1187</p>

połomić – dziś popr.: połamać. [przypis edytorski]

<p>1188</p>

któren – dziś popr.: który. [przypis edytorski]

<p>1189</p>

ratyszcze – drzewce od broni kłującej, takiej jak spisa. [przypis edytorski]

<p>1190</p>

staje, stajanie – dawna miara odległości, etymologicznie: dystans, po przebiegnięciu którego koń musi się zatrzymać i odpocząć. [przypis edytorski]

<p>1191</p>

jeno (daw.) – tylko. [przypis edytorski]

<p>1192</p>

tołub (daw.) – rodzaj futra. [przypis edytorski]

<p>1193</p>

poczciwa z kościami – zwrot przysłowiowy. [przypis edytorski]