Napraw mnie. Anna Langner

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Napraw mnie - Anna Langner страница 8

Napraw mnie - Anna Langner

Скачать книгу

      – I jeszcze jedno – mówi takim tonem, jakby to on był szefem, a ja jego podwładną. – Jeśli myślisz, że jesteś tutaj górą, bo Steve przeniósł mnie do innego działu, to się mylisz. Pamiętaj, jeśli będziesz niegrzeczna, zamienię twoją pracę w piekło.

      Zasycha mi w gardle, gdy słyszę groźbę w jego głosie. Szybko wychodzę.

      Nie takiego Barry’ego zapamiętałam. Zmienił się. Jest wyrachowany i patrzy na mnie z góry. Tak jakby to, co mi zrobił, nie miało znaczenia. Tak jakbym to ja mu coś zrobiła.

      ***

      Kilkanaście minut później siedzę w taksówce i analizuję naszą rozmowę.

       Sugeruje, że przytyłam. Nienawidzę go.

       Ale zauważył, że moje piersi są większe. To znaczy, że na nie patrzył. I zauważył, że Ollie patrzył. To znaczy, że mnie obserwował!

      Uśmiecham się, choć nie powinnam. To na pewno przez alkohol.

      To nienormalne. Cieszę się, że mój szalony, nieobliczalny, niedoszły chłopak, który teraz jest eksniedoszłym, nieobliczalnym chłopakiem, komentuje wygląd moich piersi.

       Co by nie powiedzieć, urosły – to jedyny plus mojego obżarstwa. Chociaż jedno się w nich nie zmieniło: sutki sterczą, tak jak sterczały, i w ogóle mnie nie słuchają!

      – Nic z tego nie rozumiem, ale wiem jedno: cycki zawsze są dobre. Nieważne jakie. A jak sterczą, to nic, tylko się cieszyć.

      Taksówkarz spogląda na mnie w lusterku.

      – Proszę tak na mnie nie patrzeć.

      – Nie moja wina, że gada pani do siebie.

      ***

      – Farbowany rudy sukinsyn! Z całym szacunkiem do Laury oczywiście. Zrobił wielki błąd, że wrócił. Zabiję go! – Becky miota się po kuchni i rozrzuca dookoła siebie tarty ser, który powinien trafić raczej na pizzę, a nie na podłogę.

      Siedzimy razem w jej mieszkaniu w sobotni poranek. Ostatniej nocy po powrocie z imprezy prawie nie zmrużyłam oka, a teraz albo coś zjem, albo umrę.

      Właśnie podzieliłam się z nią wiadomością, że Barry wrócił i że w dodatku będziemy razem pracować. Najpierw zmyła mi głowę za to, że dowiaduje się tak późno. Potem zaczęła wyzywać Barry’ego, tak jak to ona ma w zwyczaju. Teraz przygotowuje pizzę, a ja opowiadam jej wszystko ze szczegółami.

      Zdążyła już nieco ochłonąć, chociaż gdy z moich ust pada jego imię, ona wykrzykuje dramatyczne: „Już ja się z nim policzę!”.

      Tak czy siak, Becky w kuchni jest raczej kiepska, a rozwścieczona Becky w kuchni to już totalna porażka. Zastanawiam się, czy ta pizza w ogóle powstanie.

      – Jakim cudem on może mieć do ciebie jakiekolwiek pretensje?!

      – Też się nad tym zastanawiam – odpowiadam, po czym wgryzam się w kawałek sera. – Nie żebym za dużo sobie wyobrażała, ale nasze pierwsze spotkanie powinno raczej wyglądać tak: on pada na kolana i mówi te wszystkie bzdury w stylu „Byłem niedojrzałym dupkiem, bałem się zaangażować, nie zasługuję na ciebie”. No wiesz, jakakolwiek skrucha. Tymczasem on zachowuje się tak, jakbym to ja była przyczyną wszystkich jego nieszczęść.

      – Chyba przyczyną wszystkich jego wzwodów. – Becky przykłada zamkniętą dłoń do ust i wykonuje rytmiczne ruchy.

      – Czy możemy chociaż przez pięć minut nie rozmawiać o penisach? – Rzucam w nią kawałkiem sera, ale robi doskonały unik.

      – Jesteś w moim domu. Ciesz się, że w ogóle rozmawiamy o czymś innym niż penisy! – prycha, udając obrażoną. – I skończ wreszcie z podjadaniem. – Odsuwa ode mnie paczkę sera, chociaż sama nieustannie wyjada coś z miski.

      – Bo jestem gruba?

      – Nie jesteś gruba. Po prostu zaokrągliłaś się tu i tam i wyglądasz super. Założę się, że dopiero teraz twoje BMI jest w normie. – Becky spogląda na mnie wymownie i zabiera się za krojenie papryki. – Poza tym mam lepsze poprawiacze nastroju niż jedzenie. Są w mojej sypialni.

      – O nie. Nie mam zamiaru otwierać twojej szuflady pełnej perwersyjnych, gumowych wibratorów – jęczę.

      – Gumowe? Szuflada? Chyba mnie nie doceniasz! Mam tam kolekcję de luxe, tylko najlepsze i najbardziej wytrzymałe materiały, doskonała imitacja ludzkiej skóry, ergonomiczne kształty. No i proszę cię! Naprawdę myślisz, że przeznaczyłabym na nie tylko jedną szufladę?! Tak robią amatorzy.

      – Fakt, zapomniałam, że królowa penisów jest tylko jedna. Nie licząc Laury, oczywiście.

      – Swoją drogą, ciekawe, co u niej. Założę się, że martwi się waszym rozstaniem. – Becky przeżuwa kawałek papryki i robi zatroskaną minę. – Pewnie nadal myśli, że byliście parą. No i lubi cię, a tu nagle jej syn wyjeżdża i wszystko się sypie. Może powinnaś ją odwiedzić?

      – To chyba nie jest najlepszy pomysł. Nie chcę wyjść na zdesperowaną idiotkę, która odwiedza jego matkę, by wybadać, co się z nim dzieje.

      – Czy mi się zdaje, czy z twojej torebki wystaje paczka żelków? – Becky zmienia temat naszej rozmowy i wskazuje podłogę, gdzie rzuciłam swoją rozpiętą torbę.

      Właściwie to są tam cztery paczki. Ale ona nie musi tego wiedzieć. Była promocja.

      – Nie odpuścisz mi, co? Lubię jedzenie. Dlaczego mam się ograniczać? – Wzdycham i ładuję sobie do ust kilka oliwek, ale Becky zabiera mi słoik z rąk.

      – Bo to wymyka się spod kontroli, a jedzenie nie powinno być twoim sposobem na zapomnienie. I nie chodzi tylko o kilka dodatkowych kilogramów.

      – Powiedział, że jestem gruba. To znaczy nie wprost. Powiedział, że się zmieniłam, ale to chyba mówi samo za siebie. I ciągle gapił się w mój dekolt. – Zerkam tęsknie na swoją torbę i kryjące się w niej przysmaki. Tak bardzo ich teraz potrzebuję.

      – Hej, pewnie zauważył, że twoje piersi są większe. To już coś! – Becky rozpromienia się na moment, po czym znów rzednie jej mina. – Ale nie zapominajmy, że to teraz nasz wróg numer jeden i nie tknie cię nawet palcem, już ja o to zadbam! Swoją drogą, to na pewno przez narkotyki. Wyżarły mu mózg! No bo jak inaczej wytłumaczysz fakt, że wyjeżdża bez słowa, zostawia cię dla jakiejś szmaty, a potem wraca jak gdyby nigdy nic i jeszcze ma do ciebie pretensje?

      – Nie wiem. Nie mam pojęcia, ale im dłużej o tym myślę, tym bardziej wydaje mi się to bez sensu. Zostawmy to. Skupmy się na pizzy. Jak myślisz, czy żelki na podwójnym cieście, zapiekane z serem i tymi wszystkimi dodatkami mogłyby dobrze smakować?

      – Nie, Amy. Koniec tematu „żarcie”! Czas na temat „Barry”. – Becky ciska miską z serem o stół, chcąc podkreślić swoją stanowczość.

      

Скачать книгу