Imperium chmur. Jacek Dukaj
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Imperium chmur - Jacek Dukaj страница 3
W domu doktora Aka żyje się życiem zachodnich barbarzyńców.
Serce rodziny pęka z hukiem dzwonu; przełamany jest stół; gaśnie żar wieczerzy; o jak zimno!, jak martwo!
Teraz zasuń w głowie ściany z papieru.
.
W domu doktora Aka żyje się życiem zachodnich barbarzyńców. Cały parter domu doktora Aka zbudowano na modłę europejską. Doktor Aka jest jednym z rangakusha, uczonych w naukach holenderskich.
Co drugi dzień skoro świt Kiyoko wędruje z dołu, z wioski, do jego domu na zboczu zniedołężniałego wulkanu. Dźwigając oburącz tobołek z książkami zawiniętymi w furoshiki i recytując niemo słówka niemieckie, angielskie, francuskie.
W Ōkamu nie ma terakōya, i nie ma szkoły państwowej.
Z rozporządzenia ministra nieskończenie miłosiernego cesarza wszystkie dzieci obojga płci, niezależnie od stanu i zamożności rodziny, uczyć się muszą przez co najmniej trzy lata.
Lecz Kiyoko uczyć się będzie lat pięć, dziesięć, trzynaście. Rangaku to jej wyrok. Rangaku to kajdany zamknięte na duszach zdrajców.
W pokoju gościnnym o powierzchni dwunastu tatami znajdują się kwadratowy stół z absurdalnie wysokimi nogami i cztery niemal równie wysokie krzesła jak trony, z oparciami-deskami, z ciemnego, ciężkiego drewna.
Kiyoko wspina się na krzesło, jakby dosiadała konia. Takumi, najstarszy z ich czwórki, tylko się wyprostował, podskoczył na piętach i usiadł z głośnym „uch!”. Hibiki, on najmłodszy, raz po raz zsuwa się z gładkiego drewna. Doktor Aka czeka cierpliwie, aż czerwony z zażenowania Hibiki znieruchomieje na twardym siedzisku.
W drodze powrotnej do Ōkamu Sakurako krzywi się małpio, masuje pośladki. „Też bym czciła ukrzyżowanego boga, jakbym całe życie wysiadywała na den Stühlen”.
W domu doktora Aka żyje się życiem zachodnich barbarzyńców. Doktor Aka ubiera się w wąskie spodnie z szorstkiej wełny. Cały jest odziany w wełnę. Zamiast kimona nosi ciasne koszule i jackets. Nie ma obi; ma mrowie guzików. Nawet stóp nie obejmują mu tabi, lecz skórzane buty: pudełka na stopy. Na nosie doktora – okrągłe okulary w grubej oprawie. Szyja doktora – w pętli twardego kołnierzyka.
Kiyoko widzi kalekie, kanciaste ruchy tak skrępowanego rangakusha i czuje – tak jakby także to widziała – dlaczego ojciec stanął pod sztandarem jōi przeciwko cesarskiemu brokatowi.
Wiosna. Deszcz, zapach ciepłej zieleni, smutne ślepia kałuż. Uwięzieni przez złośliwą aurę pod dachem doktora. Ścieżka z wulkanu znowu się obsunęła: zdarto z mięsistego zbocza cienką skórę błota. Dzieci patrzą w milczeniu na świeże rany gór. Góry cierpią w odwiecznym bydlęcym otępieniu.
Tylko ten szelest kropel, tylko wibracja dżdżu.
Takumi dłubie w nosie. Sakurako wystawia głowę poza werandę i łyka siwe strugi. Hibiki zasnął na stojąco, oparty czołem o rzeźbiony filar werandy. Kiyoko wślizgnęła się z powrotem do domu. Nikt nie spostrzegł, nikt nie usłyszał.
Tu nie zdejmuje się sandałów, w domu doktora Aka. Podłogi wyłożono grubymi tkaninami. Doktora nie ma, wyszedł w interesach z początkiem ulewy, pod bambusowo-papierowym parasolem, zabrawszy służącego i służącą.
Kiyoko przemyka korytarzem w cieniach. Zagląda do pokoju na tyłach. Ściany zabudowane półkami z książkami. Pomiędzy książkami – ciemne obrazy. Kiyoko patrzy. Nie ludzie stworzyli te obrazy. Czarno-białe gęstwiny plam. Malują je maszyny zachodnich barbarzyńców. Kiyoko wie: to są fotografie. Na jednej – góra. Zna jej kształt. Jest to góra Fuji. Kiyoko zobaczyła górę Fuji. Na drugiej – szare równiny z pagórkami, wielkie łodzie. Morze. Ocean. Statki na oceanie. Kiyoko ma odtąd ocean w głowie. Na trzeciej – pan doktor Aka w europejskim stroju, a za nim siedmiu białych diabłów, z brodami, w cylindrach i melonikach, wyżsi, jeszcze bardziej europejscy. Kiyoko ma Europę.
Zagląda do pokoju po drugiej stronie schodów. Kobieta w jedwabnym kimonie siedzi na wysokim krześle przy wysokim stole, na stole – wystygła herbata i wełna zasupłana na drutach; kobieta czyta gazetę. Podnosi wzrok na Kiyoko. Kiyoko patrzy na kobietę jak na czwartą fotografię.
„Czego szukasz, dziecko?” „Nie wiem”.
Żona doktora Aka miała pracę, pracowała w Biurze Kolonizacji Hokkaidō. Żona doktora Aka pochodzi z prowincji Satsumy.
Doktor Aka był zaufanym człowiekiem Kurody Kiyotaki, kiedy ten jako dyrektor Biura sam sobie oraz swoim zausznikom sprzedawał połowę Hokkaidō. Skandal niemal obalił rząd. Teraz żyją tu jak na wygnaniu, czekając na pomyślną zmianę wiatrów. Wiatry już się zmieniają.
Żona doktora Aka prenumeruje „Jogaku Zasshi” i „Iratsume”. Żona doktora Aka jest jeszcze bardziej nowoczesna niż doktor Aka. Ma suknie paryskie, ma kosmetyki do zachodniego malunku oblicza. W Akademii dla Kobiet Atomi nauczyła się lubić i podziwiać wszystko to, co zachodnie. Opowie Kiyoko o Trzech Nieposłuszeństwach, o przyszłości małżeństw z miłości, i o buncie kobiet przeciwko rozwodom, i że tylko z pieniędzy bierze się władza, a pieniądze z pracy, a praca z wykształcenia, bo ukochany przez Niebiosa cesarz zniósł prawo han i samurajowie utracili rentę z dworu suwerena, samurajowie wożą rikszami tłustych handlarzy i lichwiarzy, a żony samurajów sprzedają się w dzielnicach rozkoszy.
Kiyoko jest córką samuraja.
Deszcz odsłonił rany.
„Córka”.
Weź w dłoń pędzelek. Napisz.
Napisałaś. Widzisz. Córka to kanji 娘, to kobieta i dobro. Czy każda córka to dobra kobieta? Czyż nie ma córek – niedobrych kobiet? Czy mogę być dobrą kobietą niecórką?
„To napisz inaczej”. Państwo Aka nie mają dzieci.
Herbata odsunięta na bok. Rozwinięty kłębek wełny, zapomniane druty.
Palą się tōrō nad werandą, gdy wraca doktor Aka. Pośród kart papieru pokrytych znakami nieistniejącego pisma, w którym myśli się innymi oczywistościami – mała Kiyoko. Z palcami czarnymi od atramentu i oczami roześmianymi. Klęczy wysoko na stole i kaligrafuje swoje kanji i kana.
Żona doktora Aka pali papierosa. Doktor Aka zdejmuje okulary. Doktor Aka przeciera okulary. Pan i pani Aka wymieniają spojrzenia.
„Nie wiem”.
Dłoń do pędzla ma Kiyoko po matce. Doktor Aka zawsze chwalił jej kanji, chwalił płynność splotu korzeni znaków, rytm ruchów ręki.
Na następnej lekcji wręczy im pióra ze stalowymi ostrzami. Będą się uczyć łacińskiego alfabetu, będą się uczyć pisania jak dziobanie kury.
Ponieważ jej ojciec zbytnio ukochał ten Kraj Bogów, Kiyoko posiądzie sekrety myśli, mowy i pisma cudzoziemców. W domu doktora Aka, gdzie kobiety czytają gazety i córka jest wyrazem świata, o jakim nie śniło się Konfucjuszowi.
Serce rodziny pęka z hukiem dzwonu; przełamany jest stół; gaśnie żar wieczerzy; o jak zimno!, o