Srebrne skrzydła. Camilla Lackberg
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Srebrne skrzydła - Camilla Lackberg страница 14
Irene była również jedną z niewielu osób, do których Faye zwracała się o radę, ale w ostatnim roku zaniedbała kontakt i nie orientowała się zbyt dobrze, co się z nią dzieje.
Wygooglowała jej nazwisko. Część artykułów z ostatnich dwunastu miesięcy już znała, ale większość jej umknęła. Irene miała za sobą dobry rok. Stanowisko w dwóch zarządach firm, głośna sprzedaż jednej ze spółek, którymi kierowała z dużymi sukcesami, oraz stanowisko dyrektorki jednej z najbardziej szanowanych spółek finansowych w Europie. W jej życiu pojawił się też nowy mężczyzna. Dziedzic włoskiej firmy motoryzacyjnej. Będą miały o czym porozmawiać podczas lunchu.
Granatowe spodnium od Proenza Schouler leżało na niej jak ulał. Był to spontaniczny zakup u Nathalie Schuterman i kosztował niezły majątek. Jednak akurat tego dnia Faye czuła potrzebę, żeby wyglądać wspaniale. Wygładziła dłonią jakieś minimalne zmarszczki. I już była gotowa wyjść na spotkanie dnia.
Wchodząc do hotelowego westybulu, włożyła okulary słoneczne. Kątem oka zobaczyła, że z sofy podnosi się jakaś kobieta i idzie do niej.
– Ma pani chwilę?
Faye zmarszczyła brwi, kobieta wydała jej się znajoma. Pewnie dziennikarka, lepiej znów się przyzwyczaić, że jest obserwowana.
– W tym momencie nie bardzo. – Starała się odpowiedzieć uprzejmie.
Kobieta obejrzała się przez ramię i z kieszeni dżinsów wyjęła policyjną blachę. Yvonne Ingvarsson. Faye uzmysłowiła sobie, że to policjantka, która prowadziła dochodzenie w sprawie zabójstwa Julienne. Zamknęła oczy na parę sekund i weszła w rolę matki w stanie żałoby.
– Znaleźliście ją? – wyszeptała. – Znaleźliście moją Julienne?
Yvonne Ingvarsson pokręciła głową.
– Mogłybyśmy usiąść gdzieś, tak żeby nam nikt nie przeszkadzał?
Chwyciła Faye pod ramię, poprowadziła do drzwi obrotowych i dalej na nabrzeże przed hotelem. Usiadły na ławce.
– Jeszcze nie znalazłyśmy cia… pani córki – powiedziała, patrząc na prom płynący do Djurgården.
Faye narzuciła sobie spokój, niech Yvonne Ingvarsson zrobi pierwszy krok. To, że ją odszukała, było niepokojące, ale jeszcze nie stanowiło katastrofy.
– Podtrzymuje pani, że w noc, gdy były mąż rzekomo zamordował waszą córkę, była pani w Västerås?
Faye zadrżała. Dobrze, że włożyła okulary słoneczne.
– Tak, oczywiście.
– Na rogu Karlavägen i Sturegatan jest bankomat – ciągnęła spokojnie Yvonne Ingvarsson, patrząc wciąż na wodę.
Faye musiała zebrać myśli. Gdyby rzeczywiście coś na nią mieli, toby teraz nie rozmawiały sobie, siedząc na słońcu.
– Tak?
– Kamera zarejestrowała osobę, która jest do pani podejrzanie podobna, ale pani była wtedy w Västerås, tak?
Yvonne Ingvarsson w końcu spojrzała na Faye, której twarz była nieporuszona.
– Co pani insynuuje? – odezwała się Faye. – Co mi pani chce wmówić?
Yvonne Ingvarsson uniosła brwi.
– Niczego nie wmawiam. Zadałam pytanie, czy jednak mogło być tak, że znajdowała się pani w pobliżu domniemanego miejsca zbrodni, a nie w pokoju hotelowym w Västerås.
Na chwilę zapadło milczenie. Faye wzięła torebkę i wstała.
– Róbcie, co do was należy, zamiast opowiadać takie niedorzeczne historie, znajdźcie ciało mojej córki.
Odwróciła się i odeszła z walącym w piersi sercem.
Faye wpadła do Taverna Brillo z piętnastominutowym spóźnieniem, pot spływał jej po krzyżu. Irene Ahrnell uśmiechnęła się i wstała od okrągłego stolika w głębi pięknego lokalu. Faye z dumnie podniesioną głową, ignorując szepty i spojrzenia pozostałych gości, podeszła i uściskała ją.
– Irene, strasznie dawno się nie widziałyśmy. Przepraszam za spóźnienie.
– Nie szkodzi, domyślam się, że miałaś sporo spraw na głowie. Fakt, że dawno.
– Rzeczywiście, miałam intensywny rok, co było związane z przygotowaniami do nowej emisji akcji i wejściem na rynek amerykański, również z pewnym wyzwaniem, jakim było włączenie do Revenge firmy Chris. Zabrało mi to trochę czasu, dopiero teraz czuję, że zaczyna to być jedna firma, nie dwie.
Irene pokiwała głową i sięgnęła po kartę. Włożyła okulary do czytania.
– Wiem, co masz na myśli, odmienne struktury i kultury korporacyjne, tysiące rzeczy, które trzeba złożyć w harmonijną całość. Nie rób sobie wyrzutów, że powinnaś się do mnie odezwać. Też mam mnóstwo spraw, ale tak czy inaczej, zawsze jestem, niezależnie od tego, jak dawno się nie kontaktowałyśmy.
– À propos mnóstwa spraw… – Faye spojrzała znad karty. – Czytałam o pojawieniu się nowego faceta.
Irene zarumieniła się, Faye patrzyła na to z rozbawieniem. Nigdy jej takiej nie widziała, sześćdziesięcioletnia Irene zarumieniła się jak nastolatka.
– Zobaczymy, co z tego wyniknie. Na razie jest dobrze. Mario jest fantastyczny. To aż za dobre, żeby to była prawda, cały czas spodziewam się, że z szafy wypadnie jakiś trup.
– Wiesz, że podchodzę do rodzaju męskiego tak samo nieufnie jak ty. Ale przecież muszą być wśród nich jacyś fajni. Może właśnie trafiłaś na jednego z nich.
– Zawsze można mieć nadzieję – odparła Irene, odkładając kartę. – Ale zdążyłam się naciąć parę razy w życiu.
Pokręciła lekko głową. Faye nachyliła się bliżej.
– Może byśmy tak zamówiły bąbelki?
Irene z uśmiechem kiwnęła głową i skinęła na kelnerkę, która przyjęła zamówienie. Kiedy już dostały szampana, Faye upiła łyk, zastanawiając się, jak zacząć.
Nie zdążyła nic powiedzieć, gdy Irene chrząknęła.
– Chodzą słuchy, że ktoś skupuje udziały w Revenge.
Faye poczuła ucisk w żołądku. To oczywiste, że Irene już wie.
– Zgadza się. Nie wiedziałam, co do ciebie dotarło.
Irene wzruszyła ramionami, zdjęła okulary do czytania i odłożyła