Magia szacunku do siebie. Osho
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Magia szacunku do siebie - Osho страница 2
Jeśli masz w sobie szacunek, jeśli ponownie się przyjrzysz i wejdziesz głęboko w swoją egzystencję, odnajdziesz moment, w którym zacząłeś zatracać swoje ja na korzyść budowania ego. Ten moment wszystko rozjaśni, bo kiedy dostrzeżesz, czym jest ego, cała wcześniejsza gra się skończy.
Osho, Magia szacunku do siebie
Poszukiwania trudno uchwytnej wartości, jaką jest szacunek do siebie samego czy też docenienie siebie, wydają się podstawą, dzięki której odnajdujemy się w świecie autentycznym, ugruntowanym i prawdziwym. Ale czy wiemy, co w ogóle oznacza „bycie sobą”?
W tej książce Osho opowiada nam, kim jesteśmy, czym jest nasze ja, analizując, czym ono nie jest. Ta analiza rozpoczyna się od zaskakującego spojrzenia na najpotężniejsze źródło naszych wyobrażeń co do tego, czym jest bycie samym sobą – na odebrane przez nas nauki religijne. Większość z nas styka się z tymi naukami moralnymi i religijnymi we wczesnym dzieciństwie, kiedy dopiero zaczynamy chodzić; kształtują one i definiują nasze ludzkie zachowania w świecie innych ludzkich istot. Osho twierdzi, że nie będziemy w stanie podjąć uczciwych poszukiwań tego, kim naprawdę jesteśmy, dopóki dźwigamy na sobie ciężar tych narzuconych wierzeń i przesądów. Dopóki nie dowiemy się, kim jesteśmy, jakikolwiek nasz szacunek do samych siebie stoi na niepewnym gruncie i może być w każdej chwili obalony, jeśli tylko którekolwiek z naszych wierzeń podane zostanie w wątpliwość.
Odpowiadając na pytania swoich słuchaczy, Osho wyjaśnia, jak wiele naszych codziennych doświadczeń kształtowanych jest poprzez religijne czy społeczne uwarunkowania, z czego nawet nie zdajemy sobie sprawy. Twierdzi, że na każdym kroku jesteśmy odciągani od unikalnej natury, z jaką przyszliśmy na ten świat. Nasze oryginalne, unikalne ja zostaje zamienione na budowane każdego dnia fałszywe ja, które nazywamy ego. I w końcu to fałszywe ja zyskuje kontrolę nad naszą kreatywnością, nad naszymi wyobrażeniami o tym, czym jest sukces, nad naszymi związkami i doświadczaniem tego, kim naprawdę jesteśmy. Jednocześnie zbiór ego, zwany społeczeństwem, kształtuje wszystkie nasze polityczne, edukacyjne i religijne instytucje, które wykonują swoją pracę polegającą na wdrażaniu tych samych starych wzorców w nowej generacji niewinnych ludzkich istot.
Odrzucając stare trójce, które wszyscy znamy z przeszłości, Osho przedstawia czytelnikowi nową, na którą składają się obserwowanie, świadomość i uważność. Ta nowa trójca jest kluczem do ponownego odkrycia naszej unikalnej natury, prawdziwego ja, które leży w nas. Kiedy dokonamy tego odkrycia, cały ciążący nam fałsz zniknie bezpowrotnie.
Seria tych piętnastu wykładów odbyła się w wyjątkowej społeczności osób medytujących, żyjących i pracujących razem; społeczności, która stanowi eksperyment polegający na wprowadzeniu medytacji do życia codziennego. Wskazują one, każdy z tych piętnastu, drogę ku prawdziwemu życiu w równowadze – pomiędzy potrzebą wyrażania siebie i kreatywności a potrzebą, by całość działała harmonijnie.
Te wyjątkowe okoliczności miały miejsce w Radżniszpuramie, miasteczku zbudowanym na Wielkim Błotnistym Ranczu w Oregonie, w Stanach Zjednoczonych. Większość jego populacji stanowili sannjasini, a Osho przebywał tam w charakterze gościa. Osho opisuje sannjasinów jako poszukiwaczy prawdy i często stosuje wobec nich sformułowania „moi ludzie” albo „moi sannjasini”, wyjaśniając jednocześnie, że „sannjasin nie może być mój, ale ja, oczywiście, jestem jednym z nich…”. W czasach jego pobytu w Oregonie ukuto nawet termin „radżniszanin”, który odnosi się do sannjasina.
W tle życia na Ranczu powstawały i zakorzeniały się często bardzo trudne relacje z mieszkańcami Oregonu. W swoich wykładach Osho wcale nierzadko robi przytyki Oregończykom, którzy raz po raz stają się także przedmiotem jego dowcipów. Szczególnie zwraca uwagę na grupę o nazwie 1000 Przyjaciół Oregonu, która nadała sobie funkcję strażnika oregońskiej ziemi, pilnującego, by właściwie z niej korzystać.
Nagranie z rozdziału piątego tej książki zostało określone przez sekretarkę Osho jako niedostępne z powodów technicznych, a jego oryginał nigdy nie został przekazany redaktorom. Transkrypcja pojawiła się kilka dni później z wieloma brakami i różnicami w stosunku do tego, co zapamiętali słuchacze. Dla przykładu: „Możecie na zawsze zapamiętać moją obietnicę: nie zostawię was w tym faszystowskim reżimie” zostało zamienione na: „Możecie na zawsze zapamiętać moją obietnicę: nie zostawię was w tym chaosie”. Manipulowanie rzeczywistością okazało się zapowiedzią tego, co stało się później… (Proszę tylko zajrzeć do innych tomów tej serii). Dlatego nie możemy być stuprocentowo pewni, czy ten rozdział został zapisany wiernie, bez żadnych zmian w stosunku do zarejestrowanego nagrania.
Rozdział 1
Osho,
czy hipotezy o istnieniu Boga nie da się jakoś wykorzystać? Na samą myśl, że całkiem odrzucę ideę Boga, zaczynam się bać.
Jest już za późno! Gdy ktoś zaczyna nazywać Boga hipotezą, znaczy to, że cała idea dotycząca Boga już padła.
Te tak zwane religie nigdy nie nazwą Boga hipotezą. Dla nich Bóg nie jest naszą hipotezą; to raczej my jesteśmy jego dziełem. Jest on najczystszym źródłem egzystencji, jest najbardziej egzystencjalną istotą. Nazywając Boga hipotezą, umieszczasz go w tej samej kategorii, w której funkcjonuje hipoteza geometrii Euklidesa czy inne hipotezy, które są oparte na założeniach i mogą okazać się prawdziwe lub fałszywe. Rozstrzygające są w tej kwestii eksperymenty, doświadczenia, choć i one nie będą stanowiły ostatecznych wyników, gdyż przyszłe eksperymenty mogą je obalić.
Hipoteza jest założeniem, które chwilowo zostaje zaakceptowane jako prawda; jednak tylko chwilowo – nikt nie może stwierdzić, czy jutro także będzie prawdą. Można to prześledzić przez trzysta lat rozwoju nauki. Coś, co było prawdą dla Newtona, nie jest prawdą dla Rutherforda. Coś, co było prawdą dla Rutherforda, nie jest prawdą dla Alberta Einsteina… Lepiej przeprowadzone doświadczenia, lepsze przyrządy – wszystko to ma wpływ na zmiany hipotez.
Żaden teolog nie nazwie Boga hipotezą, ponieważ dla niego Bóg jest samą prawdą i nie zależy od jakichkolwiek eksperymentów. Jeśli nie możesz go odnaleźć – twój błąd, ale nie jest to dowód, że Bóg nie istnieje. Jeśli odniesiesz sukces, to oczywiście potwierdzisz, że Bóg istnieje; jeśli zaś odniesiesz porażkę, to będzie to znaczyć jedynie, że… poniosłeś porażkę – Bóg i tak będzie istniał.
Hypothesis to termin naukowy, nie koncepcja teologiczna. A nauka jest bardzo uczciwa. Z teologią jest całkiem inaczej – brak jej uczciwości. Już samo słowo theology wskazuje na nieuczciwość, nieszczerość; theo znaczy „Bóg”, logy to „logika”, a przecież nikt do tej pory nie wskazał żadnego logicznego argumentu w związku z Bogiem. Każdy argument przeczy istnieniu Boga i żaden, przynajmniej do tej pory, nie udowodnił jego istnienia. A oni ciągle nazywają to teologią – „logiką Boga”.
Uczciwiej byłoby, gdyby teolodzy nazywali Boga hipotezą, ale przecież nie można zbudować kultu wokół hipotezy, prawda? Wiedzą, że to jedynie hipoteza – może słuszna, może błędna, ale hipoteza… Kult nie jest możliwy, jeśli nie ma pewności; kult wymaga ślepej wiary. Nawet jeśli przemawiają przeciwko niemu wszystkie dowody, to i tak nie są one brane pod uwagę. Takie właśnie jest znaczenie słowa „wiara”. Wiara