Ścigana. Блейк Пирс
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Ścigana - Блейк Пирс страница 14
– Wciąż macie na sobie kamizelki? – zapytała.
– Tak – nadeszła odpowiedź.
– Dobrze. Zostańcie w samochodzie, dopóki nie powiem wam, żebyś wyszli.
Bill sięgnął już do tyłu ich dobrze zaopatrzonego SUV-a, gdzie znalazł dwie kamizelki z Kevlaru. On i Riley szybko się w nie wślizgnęli. Następnie Riley znalazła megafon.
Opuściła okno i zawołała w kierunku budynku.
– Smokey Moran, jesteśmy z FBI. Otrzymaliśmy Twoją wiadomość. Przyszliśmy cię zobaczyć. Nie chcemy nikogo skrzywdzić. Wyjdź z budynku z podniesionymi rękami i porozmawiajmy.
Czekała pełną minutę. Nic się nie wydarzyło.
Riley ponownie wywołała na radio Newtona i McGilla.
– Agent Jeffreys i ja wysiadamy z naszego pojazdu. Kiedy wyjdziemy, wy też wychodzicie – z wyciągniętą bronią. Wszyscy spotkamy się przy drzwiach wejściowych. Patrzcie do góry. Jeśli zauważycie jakikolwiek ruch w dowolnym miejscu w budynku, natychmiast się schowajcie.
Riley i Bill wysiedli z SUV-a, a Newton i McGill ze swojego samochodu. Trzej bardziej uzbrojeni agenci FBI wyszli z nowo przybyłego pojazdu i dołączyli do nich.
Agenci ostrożnie ruszyli w stronę budynku z bronią w gotowości, wpatrując się w okna. W końcu dotarli ogromnych frontowych drzwi dających względne bezpieczeństwo.
– Jaki jest plan? – zapytał McGill wyraźnie zdenerwowany.
– Aresztować Shane’a Hatchera, jeżeli tam jest – odrzekła Riley. – Zabić go, jeśli to konieczne. Oraz znaleźć Smokey Morana.
Bill dodał:
– Będziemy musieli przeszukać cały budynek.
Riley wiedziała, że miejscowym agentom ten plan się nie spodobał. Nie mogła ich za to winić.
– McGill – powiedziała – zacznij na parterze i kieruj się w górę. Jeffreys i ja udajemy się na najwyższe piętro, po czym schodzimy w dół. Spotkamy się po środku.
McGill skinął głową. Riley dostrzegła przebłysk ulgi na jego twarzy. Wyraźnie wiedzieli, że dolnej części budynku była prawdopodobnie o wiele mniej niebezpieczna. Bill i Riley narażaliby się na znacznie większe ryzyko.
Newton sprzeciwił się:
– Idę z tobą na górę.
Na widok stanowczego wyrazu jego twarzy nie wyraziła sprzeciwu.
Bill pchnął drzwi i cała piątka agentów weszła do środka. Lodowaty wiatr gwizdał przez okna na parterze, który stanowił w większości pustą przestrzeń ze słupami i drzwiami do kilku sąsiednich pomieszczeń. Zostawiając McGilla i trzech innych, aby zaczęli w tym miejscu, Riley i Bill skierowali się w stronę bardziej niebezpiecznej klatki schodowej. Newton szedł tuż za nimi.
Mimo zimna czuła pot w rękawiczkach i na czole. Czuła, jak waliło jej serce i z trudem kontrolowała oddech. Nieważne, ile razy by to zrobiła, nigdy się do tego nie przyzwyczai. Nikt by się nie przyzwyczaił.
W końcu weszli na ogromne, górne piętro przypominające loft.
Martwe ciało było pierwszą rzeczą, która przyciągnęła wzrok Riley.
Było przyklejone taśmą do słupa, tak zniekształcone, że prawie nie wydawało się już ludzkie. Łańcuchy na koła były owinięte wokół jego szyi.
Ulubiona broń Hatchera, przypomniała sobie Riley.
– To musi być Moran – stwierdził Newton.
Riley i Bill wymienili spojrzenia. Wiedzieli, że nie powinni chować broni do kabury – jeszcze nie teraz. Mógł być to podstęp Hatchera – zwabić ich na otwartą przestrzeń przy użyciu ciała.
Gdy zbliżyli się do zwłok, Newton zatrzymał się z karabinem w pogotowiu.
Riley szła w stronę ciała, a zamarzające kałuże krwi przylepiały się do podeszew jej butów. Jego twarz była tak pokiereszowana, że jej rozpoznanie stało się niemożliwe, do identyfikacji należało użyć DNA lub dokumentacji dentystycznej. Jednak Riley nie miała wątpliwości, że Newton miał rację: to musiał być Smokey Moran. Jego oczy były nadal groteskowo szeroko otwarte, a głowa przyklejona taśmą do słupa w taki sposób, że zdawał się patrzeć prosto na Riley.
Riley ponownie się rozejrzała.
– Nie ma tu Hatchera – zauważyła, chowając broń.
Bill zrobił to samo i podszedł do ciała, obok którego stała Riley. Newton pozostał czujny z karabinem w pogotowiu. Obracał się, by mieć na oku wszystkie kierunki.
– A to co? – zdziwił się Bill, wskazując na złożony kawałek papieru wystający z kieszeni kurtki ofiary.
Riley wyjęła kartkę papieru. Napisane było na niej:
„Koń jest uwiązany na łańcuchu o długości 24 stóp i zjada jabłko oddalone o 26 stóp. W jaki sposób koń dostał się do jabłka?”.
Riley zesztywniała. Nic dziwnego, że Shane Hatcher zostawił po sobie zagadkę. Podała papier Billowi. Bill przeczytał notatkę, a potem spojrzał na Riley ze zdziwieniem.
– Łańcuch nie jest do niczego przyczepiony – odgadła Riley.
Bill przytaknął. Riley wiedziała, że zrozumiał znaczenie zagadki.
Shane był teraz spuszczony z łańcucha.
Właśnie zaczynał się cieszyć wolnością.
Rozdział 8
Siedząca z Billem w hotelowym barze Riley nie mogła wyrzucić z głowy obrazu okaleczonego mężczyzny. Ani ona, ani Bill nie byli w stanie zrozumieć, co się stało. Nie mogła uwierzyć, że Shane Hatcher wyrwał się z Sing Sing tylko po to, by zabić Smokey Morana. Nie było jednak wątpliwości, że to on zabił tego człowieka.
Świąteczne lampki w barze wydawały się bardziej jaskrawe niż oznaki świętowania.
Podała pustą szklankę przechodzącemu barmanowi.
– Poproszę jeszcze jedną – powiedziała, podając mu szklankę.
Zauważyła, że Bill spojrzał na nią z niepokojem. Zrozumiała dlaczego. To był jej drugi burbon z lodem. Bill wiedział, że Riley miała niezbyt ładną historię z alkoholem.
– Nie martw się – powiedziała. – To będzie moja ostatnia na dziś wieczór.
Nie miała ochoty się upijać tego wieczora. Chciała tylko trochę się zrelaksować. Pierwsza szklanka jej nie pomogła i wątpiła, czy druga pomoże.
Riley i Bill