Czarny Pies - Powieść Z Serii Ochrona Sprawiedliwości. T. M. Bilderback
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Czarny Pies - Powieść Z Serii Ochrona Sprawiedliwości - T. M. Bilderback страница 3
„Nic z tego, stary! Nie mogę stracić was obu!”
„Ja ją uratuję!”
„Raczej dasz się zabić! Wyluzuj, Dexter!”
Tuż przed zniknięciem demona wraz z Megan, Madleine wystrzeliła za nim biały podmuch. Gdyby tego nie zrobiła, czarny piorun, który drasnął jej plecy i głowę, trafiłby w nią z pełną siłą. Mimo wszystko i tak oberwała całkiem mocno i zdmuchnęło ją na stos. Zbladła, a jej moce spadły do zera. Nie ruszała się.
Louie nadal trzymał Dextera w mocnym uścisku, aż nagle znikąd pojawiła się Megan.
Jej oczy płonęły czerwonym blaskiem i szczerzyła się tak szeroko, że jej twarz przypominała zastygły grymas bólu. Jej zęby przypominały zaostrzone kły.
„Chodź ze mną, Dexter. Oprowadzę cię po piekle”, rzekła Megan.
Kobieta uniosła dłonie i wystrzeliła w Dextera i Louie’ego czarnym piorunem czystego zła.
Dexter wybudził się z tego koszmaru bez krzyku, ale niewiele brakowało.
Rozejrzał się po mieszkaniu.
Megan wciąż tam nie było.
Żona Dextera została porwana przez demona do piekła, podczas gdy wszystkim innym udało się uciec.
Dexter zaczął płakać. Znowu.
***
„DONNA?” ZAWOŁAŁA GŁOŚNO. „Czy możemy o tym porozmawiać?”
Cisza trwała niemal przez minutę, w trakcie której Jessica i Mark wymienili spojrzenia.
Nagle cichy głos zapytał, „Skąd wiedziałaś?”
„Szczerze? Zgadłam”, odparła Jessica. „Czy mogę wstać, Donno?”
Po kilku sekundach padła odpowiedź. „Tak”.
„Obiecujesz mnie nie zabić?”
„Na razie tak.”
„Może być”, powiedziała Jessica. Za pomocą specjalnych sygnałów opracowanych przez Ochronę Sprawiedliwości, wydała Markowi nowe instrukcje dłońmi.
Jessica wzięła głęboki wdech. Wstała i spojrzała w stronę wind.
Donna Yarbrough zdjęła maskę narciarską. Kobieta stała około sześciu metrów od biurka recepcji. W obu dłoniach trzymała nóż, natomiast na prawym biodrze wisiała kabura z pistoletem Glock. Lewe biodro też było zagospodarowane – wisiała na nim pochwa z groźnie wyglądającym nożem myśliwskim. Donna wydawała się jednak być opanowana. Miała na sobie przylegające spodnie dresowe i koszulkę, na którą narzucona była rozpięta kurtka z kapturem. Na ubraniu miała plamy krwi. Na dłoniach z kolei miała coś, co wydawało się być gładkimi i przylegającymi rękawiczkami z lateksu.
Gdy Jessica zobaczyła krwiste rozbryzgi, niemal westchnęła. W jej głowie pojawiła się myśl: ta kobieta w krótkim czasie zabiła lub zraniła dwadzieścioro osób i podłożyła materiały wybuchowe na piątym piętrze. Prawdopodobnie chce zniszczyć górne poziomy budynku. Jessica skupiła wzrok na Donnie. Tylko w taki sposób mogła się uspokoić i powstrzymać się od zastrzelenia jej.
„No dobrze, Jessiko. Co chcesz wiedzieć?”, zapytała szyderczo Donna. „Dlaczego? Zwykle to najważniejsze pytanie”.
„Na początek wystarczy”, odparła zwięźle Jessica.
Donna podeszła kilka kroków, oddalając się od wind i klatki schodowej. „Dostałam taki rozkaz”, odpowiedziała. „Esteban Fernandez życzył sobie, żeby był to atak z dwóch stron. Chce wyeliminować dowódcę, czyli Joey’a, a także zabić wielu jego pracowników i zniszczyć budynek. Ochrona Sprawiedliwości ma przestać istnieć”. Podeszła jeszcze bliżej, trzymają dłonie swobodnie przy bokach. „To on wpadł na pomysł z materiałami wybuchowymi. Wybrał piąte piętro, bo wówczas zawaliłoby się szóste... A może nawet udałoby się sprzątnąć cały budynek, jak w przypadku dwóch wież w Nowym Jorku, wiele lat temu”. Przyglądała się Jessice ze zbolałą miną. „Przez zabicie tych ludzi nie czuję się specjalnie, jak dama... Ale lepiej oni, niż ja”.
Zgodnie z rozkazami Jessiki, Mark nadawał każde wypowiedziane słowo przez system radiowy Ochrony Sprawiedliwości. Czułe mikrofony w holu wychwytywały każdy dźwięk, natomiast kamery rejestrowały wszystkie zdarzenia. Transmisja z systemu ochrony była podłączona do płyty radiowej w centralnym biurku. Wystarczyło, że Mark przełączył kilka przycisków i dźwięk był nadawany na całe miasto. Wydarzenia z Centrali docierały teraz do każdego pracownika Ochrony, posiadającego radio.
Jessica była wstrząśnięta słowami Donny. „Fernandez? A ja myślałam... że spotkałaś Louie’ego... Nic nie rozumiem!”
Donna zaśmiała się. „Umówiłam się na spotkanie z Louie’em. Znana modelka ma takie możliwości. Pomyślałam, że będzie najłatwiejszym celem, jako jedyny wolny facet z głównej grupy. Nie pomyliłam się”.
„A...Fernandez?”
„Kilka lat temu miałam sesję zdjęciową w Meksyku. Wpadłam wtedy w tarapaty. Parę osób z ekipy podjęło nierozsądną decyzję zagrania w speedballa i zaprosili mnie do udziału. Aresztowano mnie. Mam ‘klasyczną urodę’, więc kilka kobiet w więzieniu powiedziało mi, że mogę mieć względy u strażników. Esteban zaoferował, że mnie uwolni i stwierdził, że jeśli chcę mu się odpowiednio odwdzięczyć, zgodzę się spełniać dla niego ‘osobiste przysługi’. Miałam w tym celu nabyć pewne specjalne umiejętności. Szkoliłam się u mistrza wschodnich sztuk walki”.
„Czy tym mistrzem był Li Ke?”, powiedział głos zza jej pleców. „Mnie uczył mistrz Kim Po. Jest wiele lepszy od Twojego, ale poznaję jego pracę”.
Donna zamarła. Żaden dźwięk nie zdradzał faktu, że ktoś za nią stoi. „Dexter. Miło, że wpadłeś”.
„Dexter nie jest tu sam, skarbie”, powiedział inny głos, który kobieta doskonale znała. „Może po prostu się poddaj. Naprawdę nie chcę być zmuszony do zastrzelenia cię”.
„Louie, kochanie! Chyba nawet nie masz do tego jaj... Ale będziesz musiał je znaleźć!” To powiedziawszy, zakręciła się i rzuciła z całych sił i z ogromną prędkością dwoma nożami. Celowała w Louie’ego. Ostrza zmierzały prosto do celu.
Dexter zanurkował przed przyjaciela. Przechwycił oba noże i wylądował na podłodze. Louie wystrzelił dwukrotnie. Pierwszy strzał trafił Donnę w ramię. Nie byłby śmiertelny, ale obrócił ją w taki sposób, że kolejna kula przebiła jej drugie ramię i dostała się do klatki piersiowej. Zatrzymała się w płucu. Donna runęła na podłogę.
Jessica