Afekt. Remigiusz Mróz
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Afekt - Remigiusz Mróz страница 3
– Nie bronię pedofili – wypaliła.
– W takim razie nie ma problemu, bo ja nim nie jestem – odparł szybko Halski. – Nigdy nie współżyłem z żadnym dzieckiem, sama myśl napełnia mnie odrazą. A tej dziewczyny w życiu nie widziałem na oczy.
– W takim razie wybronisz się bez trudu. Ale z innym prawnikiem.
Chyłka ruszyła w kierunku wyjścia, kątem oka dostrzegając, jak młodsi pracownicy na korytarzu odwracają głowy, udając, że nie przyglądali się szefostwu.
– To wszystko ohydna prowokacja obecnej prezydent – dodał Mirek. – Ta kobieta jest zdolna do wszystkiego.
Joanna chwyciła za klamkę.
– Dziewczyna nie złożyła nawet zawiadomienia. Poszła z tą historyjką prosto do NSI, licząc na to, że posadzą ją przed kamerami i dadzą jej rozgłos, o którym pewnie jej się zamarzyło. Dziennikarze wykazali jednak elementarną ostrożność.
Powinna wyjść. Nie słuchać tego człowieka, nie dać się w to wciągnąć. Cokolwiek naprawdę się wydarzyło, w sądzie będzie miało jednoznaczny wydźwięk, a ona obiecała sobie, że nigdy nie będzie broniła kogoś oskarżonego o pedofilię.
W poprzedniej kancelarii nawet by się nie wahała. Tutaj stąpała jednak po cienkim lodzie.
– Reporterzy z NSI najpierw sprawdzili, czy ja i ta dziewczyna kiedykolwiek w ogóle przebywaliśmy w jednym miejscu w jednym czasie. Potem kontaktowali się z moim otoczeniem, odezwali się także do mnie i…
– Nic nowego – ucięła Chyłka. – NSI sympatyzuje z prawicą.
Ku jej zaskoczeniu Halski po prostu pokiwał głową.
– Dziewczyna też doskonale o tym wiedziała – skwitował. – Zgłosiła się do redakcji tylko po to, żeby wywrzeć presję i przedstawić mi ultimatum.
Joanna oparła się plecami o szklane drzwi.
– Jakie? – rzuciła.
– Chce trzystu tysięcy za milczenie.
Kosmowski prychnął, a Messer spojrzał na Halskiego z obojętnością.
– Twierdzi, że to niewiele, biorąc pod uwagę, że budżet naszej kampanii wynosi kilka milionów.
O parę za dużo, skwitowała w duchu Joanna, choć na tle wydatków kandydatów PDP i UR to i tak niewiele. Dwie główne partie wyłożą na kampanię dokładnie tyle, ile pozwala prawo, czyli prawie dwadzieścia milionów.
– Nie ma żadnych dowodów – dodał Mirek. – To słowo przeciwko słowu, ale szkody, jakie wyrządzi mojemu bratu, będą nieodwracalne. Wszyscy kandydaci podchwycą temat, będzie wałkowany nieustannie w mediach, koloryzowany i przedstawiany na coraz więcej sposobów.
Joanna milczała, nie odrywając badawczego spojrzenia od Halskiego.
– Te pomówienia zniszczą całe moje życie – kontynuował. – A mojego brata pozbawią szansy na prezydenturę.
– I czego konkretnie ode mnie oczekujesz? – rzuciła Chyłka.
– Tego, że załatwisz tę sprawę po cichu.
– Czyli że zapłacicie jej mniej.
– Tak.
– Ile?
– Nie damy jej więcej niż dziesięć tysięcy.
Chyłka westchnęła głęboko. Może faktycznie nic nie było na rzeczy, skoro nie byli gotowi wyłożyć kwoty choćby zbliżonej do tego, czego żądała ta dziewczyna.
– Jeśli się na to nie zgodzi, chcę, żebyś przygotowała uderzenie wyprzedzające – ciągnął Halski. – Trzeba złożyć zawiadomienie do prokuratury za znieważenie i…
– Zniesławienie – poprawiła go Joanna. – I to beznadziejny pomysł.
– Dlaczego?
– Bo lepiej załatwić to powództwem cywilnym o ochronę dóbr osobistych – odparła ciężko. – W postępowaniu karnym wszystko jest utajnione, więc media będą w jego trakcie mogły dowolnie gdybać, głównie na twoją niekorzyść. Cywilne odbywa się na oczach kamer, a oprócz tego kwoty zadośćuczynienia są znacznie wyższe niż nawiązki w karnym.
– Tu nie chodzi o pieniądze.
– Tyle że one mówią. I to dość głośno – zauważyła Joanna. – Ale to nie wszystko. Przy postępowaniu cywilnym możemy nakazać publikację oświadczenia o określonej przez nas treści w środkach masowego przekazu, a przede wszystkim wystąpić o zabezpieczenie powództwa.
Halski zmarszczył czoło.
– Jeśli uprawdopodobnimy swoje roszczenie i wykażemy interes prawny w udzieleniu takiego zabezpieczenia, dziewczyna dostanie zakaz wypowiadania się publicznie na ten temat.
Mirek był wyraźnie ukontentowany, najpewniej bowiem właśnie na coś takiego liczył.
– Czyli bierzesz tę sprawę?
– Tego nie powiedziałam.
– Ale…
– W naszej kancelarii jest kilku prawników, którzy specjalizują się w tego typu kejsach – włączył się Messer. – Zapewniam, że otrzyma pan najlepszą reprezentację.
Halski nawet na niego nie spojrzał.
– Nie interesuje mnie inny adwokat – oznajmił, skupiając wzrok na Joannie.
Jego ton był na tyle kategoryczny, że w pokoju zaległa niewygodna cisza, której właściwie nie sposób było przerwać tak, by nie urazić klienta. Wszyscy trzej imienni partnerzy patrzyli na siebie jak krowy na pastwisku, a Chyłka czerpała z tego pewną satysfakcję.
– Nigdy nie skrzywdziłbym dziecka – dodał Halski. – Sam jestem ojcem dwójki nastolatków.
– A Hitler miał psa – odparła Joanna. – I jakimś cudem nie uczyniło to z niego dobrego człowieka.
Mirek znów puścił uwagę mimo uszu.
– Broniąc mnie, nie tylko uratujesz życie niewinnego człowieka – podjął – ale wywrzesz też realny wpływ na kształt naszego kraju. Zapewnisz zwycięstwo w wyborach człowiekowi, który…
– Który i tak ma mój głos, więc nie musisz mnie do niego przekonywać – ucięła Chyłka. – Poza tym wychodzę z prostego założenia, że polityków należy zmieniać dokładnie z tego samego powodu, dla którego zmienia się pieluchy.