Zwodniczy punkt. Dan Brown

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zwodniczy punkt - Dan Brown страница 4

Автор:
Жанр:
Серия:
Издательство:
Zwodniczy punkt - Dan Brown

Скачать книгу

skarbie. Wstąp kiedyś do mnie do biura. I wyjdź za mąż, na miłość boską. Masz trzydzieści trzy lata.

      – Trzydzieści cztery – warknęła. – Twoja sekretarka przysłała mi kartkę na urodziny.

      Zacmokał ze smutkiem.

      – Trzydzieści cztery. Prawie stara panna. Wiesz, gdy ja byłem w twoim wieku, to już…

      – Poślubiłeś mamę i pieprzyłeś sąsiadkę? – dokończyła za niego głośniej, niż zamierzała. W restauracji panowała akurat cisza. Ludzie siedzący w pobliżu odwrócili głowy w ich stronę.

      Oczy senatora Sextona jakby zamarzły. W jej twarz wwierciły się dwa kryształy lodu.

      – Uważaj, młoda damo.

      Rachel ruszyła do drzwi. To ty uważaj, senatorze.

      Rozdział 2

      Trzej mężczyźni siedzieli w milczeniu w namiocie. Lodowaty wiatr szarpał tkaniną, grożąc zerwaniem linek. Żaden z nich nie zwracał na to uwagi; bywali w sytuacjach o wiele groźniejszych.

      Rozbity w płytkim zagłębieniu śnieżnobiały namiot był prawie niewidoczny. Zajmujący go mężczyźni dysponowali supernowoczesnym sprzętem łączności oraz bronią. Dowódca grupy miał kryptonim Delta Jeden. Był muskularny i zwinny, z oczami pustymi jak otaczający ich krajobraz.

      Wojskowy chronometr na jego nadgarstku pisnął przenikliwie. Dźwięk zbiegł się z sygnałami wyemitowanymi przez zegarki jego towarzyszy.

      Minęło trzydzieści sekund.

      Już czas. Znowu.

      Delta Jeden bez słowa zostawił swoich partnerów i wyszedł w ciemność i wyjący wiatr. Przez lornetkę na podczerwień omiótł oświetlony przez księżyc horyzont. Jak zawsze skupił uwagę na budowli. Stała kilometr dalej – ogromna, niezwykła, wzniesiona na jałowej ziemi. Obserwował ją już od dziesięciu dni, od czasu ukończenia budowy. Nie miał wątpliwości, że informacje kryjące się w jej wnętrzu zmienią świat. Ich ochrona już kosztowała ludzkie życie.

      W tej chwili wokół budowli panował spokój.

      Najważniejsze jednak było to, co działo się wewnątrz.

      Delta Jeden wszedł do namiotu i zwrócił się do żołnierzy:

      – Czas na przelot.

      Obaj pokiwali głowami. Wyższy, Delta Dwa, otworzył i włączył laptopa. Usadowił się przed ekranem, położył rękę na joysticku i poruszył nią. Ukryty w oddalonej o tysiąc metrów budowli robot obserwacyjny wielkości komara odebrał sygnał i zbudził się do życia.

      Rozdział 3

      Rachel Sexton wciąż gotowała się ze złości, gdy jechała swoją białą integrą Leesburg Highway. Marcowe niebo było pogodne, ozdobione koronką nagich gałęzi klonów na wzgórzach Falls Church, lecz spokojne otoczenie nie studziło jej gniewu. Ostatni skok w sondażach powinien przydać ojcu choć odrobiny wdzięku, a jednak tylko podsycił jego wysokie mniemanie o sobie.

      Fałsz ojca sprawiał jej ból tym większy, że poza nim nie miała nikogo bliskiego. Matka umarła przed trzema laty i Rachel wciąż miała w sercu niezagojone blizny po tym ciosie. Jedyną pociechę niosła jej świadomość, że śmierć z ironicznym współczuciem uwolniła matkę od żałosnej parodii małżeństwa z senatorem.

      Zapiszczał pager, znów kierując jej myśli na drogę. Wiadomość brzmiała tak samo:

      RPRT DYRNRO NIEZWŁ

      Zameldować się natychmiast u dyrektora NRO. Westchnęła. Już jadę, na miłość boską!

      Coraz bardziej zaniepokojona, skorzystała z tego wjazdu co zwykle, skręciła w drogę wewnętrzną i zatrzymała się przy wartowni obsadzonej przez uzbrojonych po zęby strażników. Adres 14225 Leesburg Highway był jednym z najbardziej utajnionych w kraju.

      Gdy strażnik sprawdzał, czy w samochodzie nie ma urządzeń podsłuchowych, Rachel patrzyła na stojący w oddali ogromny gmach o powierzchni dziewięćdziesięciu tysięcy metrów kwadratowych. Kompleks NRO zajmował łącznie dwadzieścia osiem hektarów lesistego terenu i leżał niedaleko stolicy, w Fairfax, w stanie Wirginia. Fasadę budynku tworzyły lustrzane szyby, które podwajały i tak już imponującą liczbę czasz anten satelitarnych i radarów.

      Dwie minuty później Rachel zostawiła wóz na parkingu i przeszła przez wypielęgnowane trawniki do głównego wejścia, gdzie napis wyryty w granicie informował:

NARODOWE BIURO WYWIADOWCZE (NRO)1

      Po obu stronach kuloodpornych obrotowych drzwi stali, patrząc prosto przed siebie, dwaj uzbrojeni żołnierze piechoty morskiej. Przestępując próg, Rachel miała to samo wrażenie co zawsze… wrażenie, że wchodzi do brzucha śpiącego olbrzyma.

      W wysokim holu wyczuwała wokół siebie słabe echa ściszonych rozmów, jakby słowa przesączały się z biur na górze. Ogromna mozaika obwieszczała zadanie NRO:

ZAPEWNIENIE STANOM ZJEDNOCZONYM GLOBALNEJ PRZEWAGI INFORMACYJNEJ W CZASIE POKOJU I WOJNY

      Na ścianach wisiały wielkie fotografie przedstawiające starty rakiet, chrzest okrętów podwodnych, instalacje przechwytujące – dokumentacja wybitnych osiągnięć, które świętowano wyłącznie w obrębie tych murów.

      Rachel jak zawsze poczuła, że sprawy świata zewnętrznego bledną. Wkraczała do świata cieni. Świata, w którym problemy dudniły jak towarowe pociągi, a rozwiązania podawane były szeptem.

      W drodze do ostatniego punktu kontrolnego zastanawiała się, jaki problem sprawił, że jej pager dzwonił dwukrotnie w ciągu trzydziestu minut. Podeszła do stalowych drzwi.

      – Dzień dobry, pani Sexton. – Strażnik powitał ją z uśmiechem.

      Rachel odwzajemniła uśmiech, gdy wyciągnął w jej stronę mały pakiecik.

      – Zna pani procedurę.

      Wzięła hermetyczne plastikowe opakowanie i wyjęła bawełniany płatek. Wsunęła go do ust jak termometr i trzymała pod językiem przez dwie sekundy, a potem pochyliła się, żeby strażnik mógł go wyjąć. Strażnik wsunął zwilżony płatek do szczeliny w stojącym z tyłu aparacie. Po czterech sekundach aparat potwierdził sekwencje DNA w ślinie Rachel. Na monitorze ukazało się jej zdjęcie i certyfikat bezpieczeństwa.

      Strażnik mrugnął.

      – Wygląda na to, że wciąż jest pani sobą. – Wyciągnął płatek z maszyny i wrzucił do otworu, w którym uległ natychmiastowego spopieleniu. – Miłego dnia. – Wcisnął guzik i wielkie stalowe drzwi się otworzyły.

      Rachel weszła w labirynt korytarzy. Nawet po sześciu latach pracy onieśmielałjąrozmach i zakres prowadzonych tutaj operacji. Agencja posiadała na terenie Stanów Zjednoczonych sześć

Скачать книгу


<p>1</p>

National Reconaissance Office