Życzenie Smierci (Więzy Krwi Księga 12). Amy Blankenship

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Życzenie Smierci (Więzy Krwi Księga 12) - Amy Blankenship страница 12

Życzenie Smierci (Więzy Krwi Księga 12) - Amy Blankenship

Скачать книгу

przykuł symbol na dole, gdzie normalnie znajdowałby się podpis, a serce ze strachu zatopiło się w dole brzucha. Szybko podniosła wzrok i zerknęła na słowa.

      "Cóż, do diabła z tym. Jeśli nie opuszczę tego budynku, to oni stracą swój główny przedmiot i ich mała aukcja okaże się klapą" - powiedziała Lacey, oddając papier Renowi. "Widzisz tę pieczęć na dole? To pieczęć pierścienia, tego, dla którego pracowałam. Jeśli pójdę na tę aukcję... zabiją mnie."

      "Lacey," powiedział Ren spokojnie, wiedząc, że w tej chwili jest totalnie przerażona. "Jeśli są tak blisko, to znaczy, że już wiedzą, gdzie jesteś. Nie możesz ukrywać się tutaj na zawsze. Poza tym, wygląda na to, że mamy coś, czego chcą."

      "Tak... mnie," powiedziała Lacey nie przejmując się ukrywaniem strachu w jej głosie. "Już wiem, że mnie zabiją, ale to nie znaczy, że mam im to ułatwiać".

      Nick odwrócił się i ruszył z powrotem w górę schodów, nie chcąc zostawiać Gypsy samej na zbyt długo z nieznajomym. Nie oglądając się za siebie powiedział im: "Kiedy zdecydujecie, co zamierzacie zrobić, na górze jest Brytyjczyk, który czeka na odpowiedź, a dwa demony czekają na niego na zewnątrz sklepu."

      Ren przeniósł wzrok na Lacey, kiedy usłyszał, jak jej serce nagle zaczyna bić szybciej, a ona sama wystartowała za Nickiem po schodach. Jego wyraz twarzy i myśli nabrały ciemnego odcienia. Lepiej, żeby ten nieznajomy nie był tym brytyjskim draniem, który wpakował ją w te wszystkie kłopoty.

      Lacey weszła do głównego pomieszczenia zaledwie kilka sekund po Nicku. Jej usta rozchyliły się widząc Vincenta spokojnie stojącego i patrzącego na Gypsy zza lady. Jej wzrok skierował się w dół prosto na broń w ręku Gypsy. Chciała zaśmiać się z bezużyteczności tej groźby, ale powstrzymała się, wiedząc, że tylko ona zrozumie ten żart.

      Vincent odwrócił głowę i skierował swój wzrok na dziewczynę, której szukał. Odetchnął, zdając sobie sprawę, że tęsknił za nią bardziej niż przypuszczał.

      W ciągu kilku sekund Lacey miała ramiona owinięte wokół talii Vincenta, a twarz wciśniętą w jego klatkę piersiową.

      Odwzajemnił jej uścisk i powstrzymał się od spojrzenia na demony na zewnątrz, wiedząc, że już ją widziały, choć obrócił ją tak, by zasłonić ich cholerny widok.

      Gypsy zamrugała na to czułe spotkanie i z wdzięcznością opuściła broń. Nie mógł być zły, biorąc pod uwagę sposób, w jaki jego oczy złagodniały, gdy tylko zobaczył Lacey. Oddała pistolet Nickowi, gdy ten dołączył do niej za ladą. Wtedy pewien klient podszedł i zadał jej pytanie, a ona spojrzała na Nicka, nie będąc pewna, czy powinna z nim wyjść.

      "Słyszę, że Ren nadchodzi, więc możesz się uspokoić, zajmiemy się tym," powiedział Nick, zapewniając ją, że nie ma nic przeciwko, jeśli będzie musiała zająć się swoimi sprawami.

      Kiwnąwszy głową, Gypsy przemknęła obok Nicka i rzuciła Renowi szerokie spojrzenie, gdy zauważyła wściekły wyraz jego twarzy. Patrzyła, jak rzuca demonom mroczne spojrzenie, po czym odrzuca je całkowicie i kieruje swoją uwagę w stronę lady.

      "Idź i miej oko na to, kogo Gypsy zaprasza do tego miejsca. Zostaw to mnie," zażądał Ren, podchodząc do Nicka.

      Nick poczuł, jak zimny dreszcz przebiega mu po kręgosłupie i szybko skierował się w stronę frontu sklepu. Nawet Jaguar w nim był zadowolony, że to nie on trzyma teraz Lacey w ramionach. Ren grał nieczysto, gdy chodziło o rywalizację o Gypsy, ale miał przeczucie, że to było nic w porównaniu z piekłem, jakie czekało tego Brytyjczyka.

      Vincent podniósł wzrok, widząc onieśmielająco wyglądającego mężczyznę, który zbliżał się do nich szybkim, gniewnym krokiem. Pierwszą rzeczą, jaką zauważył, był sposób, w jaki mężczyzna nie patrzył na niego... patrzył w dół, na plecy Lacey, gdzie jego ramiona były bezpiecznie owinięte wokół niej.

      Może i nie miał żadnych nadprzyrodzonych mocy, ale po przeżyciu tylu wieków, potrafił dostrzec zazdrosnego mężczyznę na milę. Vincent uśmiechnął się wewnętrznie, zastanawiając się, co Lacey myśli o tym związku..., jeśli w ogóle taki istniał. Przez ostatni rok był jedynym mężczyzną, który ją dotykał, a nie byli rozdzieleni na tyle długo, by mogła oddać się innemu kochankowi. Była na to zbyt wybredna.

      Ze zirytowanym uśmiechem na ustach, Vincent zacisnął nieco swój uścisk, by sprawdzić, czy drugi mężczyzna się sprzeciwi. W końcu... jego ulubionym hobby było wkurzanie ludzi.

      Znał swoją małą partnerkę w zbrodni na tyle dobrze, by wiedzieć, że jej pojęcie obsesji i posiadania było zarezerwowane tylko dla drobiazgów, które mieli w zwyczaju kraść... a nie dla płci przeciwnej. To była jedna z rzeczy, które mu się w niej podobały, fakt, że oboje preferowali klauzulę "bez zobowiązań".

      Wiedząc, że nie może po prostu odciągnąć jej od tego drugiego mężczyzny, Ren zdecydował się zatrzymać niecałe trzy metry za Lacey. Już i tak nie lubił tego idioty, ale był na tyle sprytny, by powstrzymać impuls do uduszenia Vincenta, żeby móc usłyszeć, po co ten człowiek sprowadził tu demony.

      Ren wsunął prawą rękę w prochowiec, by ukryć fakt, że zaciskał ją w pięść tak mocno, aż czuł, jak paznokcie boleśnie wżynają mu się w dłoń. Jeśli Vincent myślał, że zabierze Lacey z powrotem do tego demonicznego cyrku, który nazywali złodziejskim ringiem, to z pewnością Ren zamierza zapewnić gnojkowi coś o wiele bardziej bolesnego do przemyślenia.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

/9j/4AAQSkZJRgABAQECWAJYAAD/4QBoRXhpZgAATU0AKgAAAAgABAEaAAUAAAABAAAAPgEbAAUA AAABAAAARgEoAAMAAAABAAIAAAExAAIAAAARAAAATgAAAAAAAAJYAAAAAQAAAlgAAAABcGFpbnQu bmV0IDQuMi4xNgAA/9sAQwACAQEBAQECAQEBAgICAgIEAwICAgIFBAQDBAYFBgYGBQYGBgcJCAYH CQcGBggLCAkKCgoKCgYICwwLCgwJCgoK/9sAQwECAgICAgIFAwMFCgcGBwoKCgoKCgoKCgoKCgoK CgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoKCgoK/8AAEQgJxAc6AwEhAAIRAQMRAf/E AB8AAAEFAQEBAQEBAAAAAAAAAAABAgMEBQYHCAkKC//EALUQAAIBAwMCBAMFBQQEAAABfQECAwAE EQUSITFBBhNRYQcicRQygZGhCCNCscEVUtHwJDNicoIJChYXGBkaJSYnKCkqNDU2Nzg5OkNERUZH SElKU1RVVldYWVpjZGVmZ2hpanN0dXZ3eHl6g4SFhoeIiYqSk5SVlpeYmZqio6Slpqeoqaqys7S1 tre4ubrCw8TFxsfIycrS09TV1tfY2drh4uPk5ebn6Onq8fLz9PX29/j5+v/EAB8BAAMBAQEBAQEB AQEAAAAAAAABAgMEBQYHCAkKC//EALURAAIBAgQEAwQHBQQEAAECdwABAgMRBAUhMQYSQVEHYXET IjKBCBRCkaGxwQkjM1LwFWJy0QoWJDThJfEXGBkaJicoKSo1Njc4OTpDREVGR0hJSlNUVVZXWFla Y2RlZmdoaWpzdHV2d3h5eoKDhIWGh4iJipKTlJWWl5iZmqKjpKWmp6ipqrKztLW2t7i5usLDxMXG x8jJytLT1NXW19jZ2uLj5OXm5+jp6vLz9PX29/j5+v/aAAwDAQACEQMRAD8A/n/ooAKKACigA

Скачать книгу