Życzenie Smierci (Więzy Krwi Księga 12). Amy Blankenship

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Życzenie Smierci (Więzy Krwi Księga 12) - Amy Blankenship страница 10

Życzenie Smierci (Więzy Krwi Księga 12) - Amy Blankenship

Скачать книгу

że sukkub jest kobietą... w zasadzie wiem, że są kobietami. Czy to nie czyni cię inkubem?"

      Ren potrząsnął głową, "Nie jestem prawdziwym sukkubem, po prostu tak to zawsze nazywałem, biorąc pod uwagę, że potrafię wyssać każdą moc z powietrza, kiedy tylko znajdę się w pobliżu kogoś, kto ma jej wystarczająco dużo, abym mógł jej użyć. I to też nie jest z wyboru... to się dzieje, czy tego chcę czy nie. Jeśli jestem w pobliżu więcej niż jednego paranormalnego, wtedy dostaję więcej niż jeden rodzaj mocy."

      "Więc jesteś złodziejem," zauważyła Lacey z zadowolonym uśmiechem.

      Ren uśmiechnął się tak samo jak ona i szybko skorygował jej przypuszczenia: "Nie mogę odebrać im mocy, ale mogę im dorównać, co jest bardzo przydatne, gdy przyjdzie mi walczyć z jednym z nich."

      "Jeśli nie wiesz, czym naprawdę jesteś, to skąd wiesz, że nie jesteś demonem lub przynajmniej pół-rasą?" zapytała teraz zaciekawiona.

      "Ponieważ krew demona jest czarna," odpowiedział Ren przypominając sobie sposób, w jaki Vincent zdobył jej zaufanie. Zerknął w dół na ostro wyglądający otwieracz do listów na biurku Gypsy. Podniósł go, przeciął nim dłoń i pozwolił jej zobaczyć karmazynowy kolor, który zdążył pojawić się na ranie na kilka sekund przed jej zagojeniem.

      Mięśnie brzucha Lacey zacisnęły się, gdy wydał cichy pomruk z zadanej sobie rany. Szybko spojrzała na jego twarz, czując, jak ogarnia ją poczucie winy za to, że doprowadziła do tego, że zrobił to tylko po to, by udowodnić jej, że nie kłamie. W pewnym sensie przypominał jej Vincenta... człowieka, który jednak nie był nim.

      "Jak widzisz... krwawię bardzo dobrze i jest czerwone." Ren rzucił otwieracz z powrotem na biurko. "Jestem całkowicie ludzki, dopóki w pobliżu są tylko ludzie..., ale tak się składa, że w Los Angeles trwa wojna demonów. To miejsce jest obecnie pełne demonów i innych paranormalnych istot. Wiem nawet o kilku Bogach, którzy kręcą się w pobliżu. Moje moce zmieniają się, gdy oni wszyscy wchodzą i wychodzą z mojego zasięgu."

      "Dlaczego mi to mówisz?" zapytała Lacey wiedząc, że to było coś, co powinien zawsze trzymać w tajemnicy... ona by tak zrobiła.

      "Potraktuj to jako pokutę za wymuszenie od ciebie prawdy poprzez wyrwanie jej z twoich wspomnień. Przykro mi, że do tego doszło," powiedział Ren szczerze. "Mam swoje momenty bycia niezłym draniem, ale wiedz jedno... Zrobię wszystko, co w mojej mocy, by cię chronić, jeśli mi na to pozwolisz. To znaczy, że jeśli następnym razem coś wyjdzie do ciebie z lustra, nie kłam... tylko głośno mnie wołaj". Lacey zamrugała, gdy powiedział "głośno mnie wołaj", a jej myśli dotarły głęboko do jej świadomości. "Nie możesz teraz czytać w moich myślach, prawda?" zapytała szybko, czując, jak ciepło uderza jej do policzków.

      Ren zmarszczył brwi i próbował usłyszeć, o czym myśli, ale jedyne, co do niego docierało, to cisza.... Wtedy dotarło do niego, że ma więcej niż jedno znamię na ciele. Zobaczył je, gdy prawie zgubiła ręcznik w łazience. To sprawiło, że zaczął się zastanawiać, jakie jeszcze tajemnice skrywa.

      "Mały symbol, który jest wytatuowany tuż pod twoją lewą piersią, jest w rzeczywistości barierą, która powstrzymuje innych przed czytaniem w twoich myślach" - powiedział teraz, wiedząc, dlaczego mógł usłyszeć Nicka bez próbowania, ale nie mógł usłyszeć jej, nawet gdy tak bardzo się koncentrował.

      Lacey czuła, jak ciepło wzbiera w jej policzkach, gdy wpatrywała się w niego, nie mogąc zdecydować, czy jest podniecona, czy wkurzona. Nie trzeba było być geniuszem, żeby domyślić się, na czym skupiła się jego uwaga, kiedy po raz pierwszy wpadł do łazienki. Mogłaby przysiąc, że widziała srebro jego oczu jarzące się przez okulary przeciwsłoneczne i odwróciła wzrok, gdy jej serce zaczęło bić szybciej.

      "Cóż... miło słyszeć, że tatuaż znak działa," powiedziała z poważną miną, po czym odwróciła się, by zabrać kufer z łazienki. Niedługo będzie martwa, ale jej ubrania wciąż musiały zostać powieszone, a poza tym, nie mogła po prostu stać tam i gapić się na niego cały dzień... to ją podniecało.

      Nie mogąc usłyszeć nic więcej, Nick odsunął się od szczytu schodów i podążył w stronę głównej części sklepu. Uśmiechnął się i pokazał Gypsy kciuk w górę, sprawiając, że młoda kobieta uśmiechnęła się do niego z sympatią.

      Rozejrzał się po pomieszczeniu, licząc ilu klientów kręci się po sali. Jak dotąd było ich pięciu i żadnego z nich nie musiała sprawdzać przed wpuszczeniem do środka. Nie spuszczał wzroku z liderki lokalnej grupy Wicca, która podeszła do Gypsy, chcąc dowiedzieć się, czy przesyłka, którą zamówiła w zeszłym tygodniu, już dotarła.

      Gypsy schowała się na zaplecze, a on ruszył za nią na wypadek, gdyby coś z tego zamówienia okazało się ciężkie. Zatrzymał go jednak dźwięk dzwonka zamontowanego nad drzwiami. Jego szósty zmysł był znacznie wyższy niż u normalnego człowieka. Nick powstrzymał się od wydania z siebie zduszonego warknięcia, gdy zauważył demony stojące tuż za drzwiami.

      Obaj wyglądali na byłych wojskowych, z ich przystrzyżonymi włosami i surowym wyrazem twarzy, ale Nick ostatnio stał się profesjonalistą w rozpoznawaniu demonów. Podobnie jak w przypadku bezdusznych wampirów, ich zapach zawsze je zdradzał.

      Bardzo przystojny młody mężczyzna stanął między nimi na chwilę i wszedł do sklepu, jednak po chwili zatrzymał się. Spojrzał przez ramię na swoich dwóch towarzyszy, którzy wciąż stali przed wejściem do sklepu z głowami w dół i widząc ich wzburzenie miał wielką ochotę się roześmiać.

      Kiedy obaj spojrzeli na niego oskarżycielsko, uśmiechnął się lekko i wzruszył ramionami: "Przepraszam, chłopaki." Wiedział, że zdawali sobie sprawę, że nie jest mu ani trochę przykro, sądząc po sposobie, w jaki na niego patrzyli, ale nie obchodziło go to, co myśleli. "Wygląda na to, że w końcu będę musiał to zrobić sam."

      Nie zważając na nich, odwrócił się i rozejrzał po sklepie w poszukiwaniu starego dziadka lub wnuczki, z którą przyszedł się zobaczyć.

      Nick wyprostował się i wsunął rękę do głębokiej kieszeni swojego prochowca, w której wycięto podszewkę, dając mu łatwy dostęp do innych rzeczy wszytych w skórę. Miał mały arsenał broni, której nie zawahałby się użyć, przedmioty, których mógłby użyć na wrogu bez zwracania na siebie uwagi innych klientów.

      Podążał za mężczyzną, gdy ten szedł w stronę lady i zauważył, że nie patrzył na nic innego w sklepie. Nick miał przeczucie, że nieznajomy nie był tu jako klient, a jego demoniczne psy stróżujące, które obserwowały go teraz przez okno, nie były dobrym znakiem dla pierwszego dnia działalności Gypsy.

      Nieznajomy wpatrywał się z zaciekawieniem w Gypsy, gdy ta wychodziła z zaplecza z pudełkiem i podchodziła do drugiej lady, gdzie czekała na nią kobieta.

      Nick stanął pomiędzy Gypsy a dziwnym mężczyzną, który ją obserwował. "W czym mogę pomóc?"

      Mężczyzna obrzucił go spojrzeniem ze znudzonym wyrazem twarzy sięgając do wewnętrznej kieszeni marynarki. Wyjął formalnie wyglądającą kopertę. "Jestem tylko posłańcem i nie mam złych zamiarów. Mam zaproszenie dla właściciela tego lokalu." Niechętnie odpowiedział bramkarzowi, ale nie dał się tak łatwo zastraszyć.

      Nick sięgnął

Скачать книгу