W kręgach władzy Większość bezwzględna Tom 2. Remigiusz Mróz

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу W kręgach władzy Większość bezwzględna Tom 2 - Remigiusz Mróz страница 13

W kręgach władzy Większość bezwzględna Tom 2 - Remigiusz Mróz W kręgach władzy

Скачать книгу

style="font-size:15px;">      Hauer początkowo nie mógł zebrać myśli, ostatecznie jednak słuchał rozmówcy, jakby uronienie choć jednego słowa mogło wiązać się z rzeczywistą tragedią. Olaf pokrótce opisał mu, jak ma umieścić kaczkę między nogami, posmarować żelem gdzie trzeba, umieścić rurkę jednorazowego cewnika, a potem pozwolić grawitacji, by zrobiła swoje.

      Kiedy skończył, Patryk miał wrażenie, jakby znalazł się w innym świecie. I to tylko dlatego, że usłyszał krótki opis prozaicznej, nic nieznaczącej czynności, która jeszcze miesiąc temu nie wiązała się z jakimkolwiek kłopotem.

      Dopiero teraz uświadomił sobie, jak wiele innych spraw stanie się problematycznych.

      – W porządku? – spytał Gocki.

      Hauer skinął głową.

      – Sytuacja komplikuje się, kiedy trzeba zrobić coś więcej – kontynuował Olaf. – Podjeżdżasz wtedy wózkiem pod muszlę, zaciągasz hamulec ręczny i przesiadasz się. Początkowo będzie trudno, ale zapewniam cię, że po jakimś czasie nie będzie się to wiązało z jakimkolwiek problemem.

      Hauer spojrzał w kierunku otwartych drzwi. Gdyby któraś z pielęgniarek akurat tędy przechodziła i wpadłoby jej do głowy, jak wiele może dostać od magazynów plotkarskich za ciekawy materiał, miałby kłopot. Niejeden szmatławiec poświęciłby mu kilka stron, opisując, jak młody, przystojny, wysportowany, modny polityk na nowo uczy się wypróżniania.

      – Patryk?

      Hauer zamknął oczy i pokręcił głową.

      – Spokojnie – dodał Gocki. – Wiem, jak to wszystko brzmi, ale…

      – Po prostu powiedz mi, co i jak.

      Olaf przypatrywał mu się przez moment, jakby wątpił, czy poradzi sobie ze wszystkim, co usłyszy.

      – Każdy z nas musi to przerobić – odezwał się w końcu. – Nie jesteś pierwszy. Ani ostatni.

      – Zdaję sobie z tego sprawę.

      – I skoro inni nie mają z tymi rzeczami problemu, ty też nie będziesz mieć. Okej?

      – Okej.

      Gocki również zerknął w stronę drzwi, dopiero teraz najwyraźniej reflektując się, o czym pomyślał Hauer. Podjechał do nich, zamknął je, a potem zatrzymał się po drugiej stronie łóżka.

      – Powiem wprost, Patryk – zastrzegł. – Twoje zwieracze nie działają tak, jak powinny. Będziesz więc potrzebował rękawiczki i trochę wazeliny, rozumiesz? Chodzi o to, by pobudzić to, co nie funkcjonuje samo.

      – Rozumiem.

      – Okrężnym ruchem, nie musisz w to wkładać wiele siły.

      – W porządku.

      Olaf uniósł bezradnie wzrok.

      – Nie chcesz gadać o tym ze mną, to później nie będzie z kim.

      – Tego nie powiedziałem.

      – Tylko dałeś do zrozumienia.

      – Może – przyznał Hauer. – Ale tylko dlatego, że bądź co bądź jesteś moim konkurentem politycznym.

      – Konkurentem? Raczej zaprzysięgłym przeciwnikiem – zauważył Gocki i prychnął. – Więc boisz się, że podczas którejś debaty wyciągnę nagle temat z rękawiczką i wazeliną?

      – Przeszło mi to przez myśl.

      – To właściwie nie najgorszy pomysł. Mazur albo Abramowicz zrobiliby z tego później kapitalny materiał dla TVN-u.

      – Nie wątpię.

      – Ale mam jeszcze trochę innych, niewygodnych tematów do poruszenia. Jeśli więc nie masz nic przeciwko, nie traćmy więcej czasu.

      Hauer odpowiedział mu lekkim uśmiechem. Tym razem nie był wymuszony.

      Olaf przez jakiś czas opisywał mu trudy codziennego życia, a potem przeszedł do tego, że przez pewien czas wszyscy wokół najprawdopodobniej będą obchodzić się z nim jak z jajkiem, którego skorupka już pękła.

      – Niektórzy będą robić z siebie idiotów, krzycząc do ciebie, wolno literując czy…

      – To akurat nie problem. Robię w polityce, mam z takimi do czynienia na co dzień.

      – Mam to traktować jako przytyk?

      – Jasne.

      – W takim razie nie mam ci nic więcej do powiedzenia – odparł z satysfakcją Gocki, a potem obejrzał się przez ramię. – I na mnie już chyba pora. Nie wyrzucili mnie stąd tylko dlatego, że jeżdżę na wózku. Jak więc widzisz, ma to też swoje plusy.

      – Bez dwóch zdań.

      Olaf przez moment patrzył na niego niepewnie, jakby chciał ocenić, czy Hauer rzeczywiście poradzi sobie z ciężarem tego, co musiał wziąć na barki.

      – Będzie dobrze – rzucił Gocki.

      Patryk uznał, że najlepiej skwitować to milczeniem. Był wdzięczny za wszystkie porady, ale nie miał zamiaru nawet zbliżać się do ckliwości.

      – Będzie – potwierdził. – I dla mnie, i dla ciebie. W sondażach UR i WiL rosną słupki. Widziałeś TNS?

      – Widziałem. Ale zdecydowanie bardziej ufam GfK.

      – Bo dostaliście tam dwa punkty procentowe więcej. W dodatku to niemiecki kapitał, który wyjątkowo sobie cenicie.

      Najwyraźniej obaj bezgłośnie postanowili, że najwyższa pora zostawić temat niepełnosprawności i omówić to, co obu interesowało najbardziej.

      – Tak? – spytał z powątpiewaniem szef WiL-u. – Nie wiedziałem, że do naszej kabzy płyną bokiem jakieś euro.

      – Oczywiście, że płyną. Finansuje was to samo środowisko, które za zachodnią granicą wspiera FDP. Przy odrobinie szczęścia może podzielicie ich los.

      – Bez obaw, na obrzeża polityki się nie wybieramy – odparł Olaf, mrużąc oczy. – Przeciwnie, z pomocą UR mamy zamiar wejść do rządu.

      Hauer uniósł brwi.

      – O czymś nie wiem? – zapytał.

      – To zależy, kiedy ostatnim razem rozmawiałeś z przewodniczącą swojej partii.

      – Najwyraźniej zbyt dawno.

      – Więc proponuję ci rozeznać się w temacie – rzucił na odchodnym Gocki, a potem obrócił sprawnie wózek i skierował się do drzwi. Przed progiem obejrzał się jeszcze i posłał Patrykowi pełen satysfakcji uśmiech, tym samym wbijając mu na koniec szpilę.

Скачать книгу