Alfred Łaszowski bagatelizował dokonywane w Trzeciej Rzeszy akty przemocy i terroru, dowodząc „płaczliwym humanitarystom”, iż „akty okrucieństwa idą w parze z aktami historii”, a „obraz rzeźni” nie może przesłonić „głębszego sensu istnienia ustrojów totalnych”355. Dowodził ponadto, iż poglądy redakcji „Wiadomości Literackich” na sytuację w Niemczech (a szczególnie sądy formułowane w „grafomańskich intelektualnie” Kronikach tygodniowych) nie mogą uchodzić za obiektywne, gdyż ich autorzy – jako Żydzi – są klęską faszyzmu bezpośrednio, żywotnie, zainteresowani. A przecież „trudno przypuszczać, żeby ludzie dojrzali mogli myśleć kategoriami Grydzewskich i Słonimskich”. Cytowany artykuł jest szczególnie intrygujący, ponieważ tekst napisany przez Łaszowskiego uzupełniony został glosami autorstwa Karola Irzykowskiego, broniącego instytucji zorganizowanego protestu, jako „ważnego instrumentu politycznego, który inscenizuje głos ludu”. Wtrącenia autora Beniaminka dekonstruują artykuł, gdyż Irzykowski z dużą dawką ironii podważa sensowność wywodów Łaszowskiego, a także kwalifikacje ich autora. Komentarze, takie jak: „tych kilka zdań wraz z następującym zaraz aforyzmem […] mogłyby być szkicem do diatryby filozoficznej O banalności”, „autor znowu tworzy sztuczne błędne koło” albo „tu Łaszowski kłania się Słonimskiemu”, świadczą o intelektualnej niezależności, jaką Irzykowski zachował podczas współpracy z „Prosto z mostu”.
Równolegle z akceptacją dla nazizmu (jej kres przyniesie dopiero koniec roku 1938 wraz ze wzrastającym poczuciem zagrożenia niemiecką agresją) narastał na łamach „Prosto z mostu” antysemityzm. Wyrazem tej tendencji było opublikowanie obszernych fragmentów antyżydowskiego pamfletu Louis-Ferdinanda Céline’a Pogromowe drobiazgi (Bagatelles pour un massacre), a także wznowienie przez Adolfa Nowaczyńskiego rubryki Ofensywa, zamieszczanej wcześniej przez wiele lat w „Myśli Narodowej”356. Antysemityzm stanowił – jak zauważa Piotr Stasiński – stałą i najsilniejszą motywację retoryki felietonów Nowaczyńskiego357. Nadająca piętno „patologicznego żydożercy”358 (którego jednak nie aprobował choćby Julian Tuwim359) obsesja antysemicka dawała o sobie znać, kiedy publicysta informował swych czytelników o narastających wpływach żydowskich w Europie, Brazylii, „psychicznie i moralnie zżydziałych do szpiku kości”360 Stanach Zjednoczonych, a nawet Indiach, których przywódca Mahatma Gandhi „od dwudziestu lat był w rękach żydostwa”361. Naturalną konsekwencją takiej sytuacji staje się rozbudzenie nastrojów antysemickich, które – zdaniem Nowaczyńskiego – bardzo wyraźne są już choćby w Holandii362, a wkrótce ogarną także kontynent amerykański i skutkować będą pogromami Żydów, wobec których „zblednie i zmaleje to wszystko, co z nimi niezgrabne Szwaby wyprawiają”363. Niemcy i Włochy stają się jednak dla autora Skotopasek sowizdrzalskich wzorem skutecznej i konsekwentnej polityki antyżydowskiej, nazywanej zwykle dosadnie „wyczesaniem pasożydów”364, „wyczyszczeniem z robactwa”365 lub przepędzeniem „żywiołów obcych, międzynarodowych, komunistycznych i homoseksualistycznych”366, czasem zaś eufemistycznie „uporządkowaniem i oczyszczeniem”367. W efekcie tych działań, kłamliwie prezentowanych przez Żydów światowej opinii publicznej, zapanowała w Trzeciej Rzeszy „atmosfera moralna życia wewnętrznego, indywidualnego, grupowego i publicznego […] skrajnie purytańskiego, tak całkiem antypodycznie różniącego się od ohydy, deprawacji i korupcji amerykańskiej”368, atmosfera, która rzekomo zachwyciła bohaterskiego lotnika Charlesa Lindbergha369. W schyłkowym okresie publicystyki Nowaczyńskiego (goszczącej właśnie na łamach „Prosto z mostu”) moralna ocena zarówno ludzi, jak i całych narodów zależna jest od ich zaangażowania w zwalczanie „mocarstwa anonimowego” (a przynajmniej szerzenie wiedzy na jego temat), dążącego „do judeokomunizacji i do dechrystianizacji ludzkości”370 oraz nieustannie „pod-jud-zającego” do nowej wojny. Zrozumiałe więc, że polityka narodowych socjalistów budzi uznanie publicysty371, obficie wykorzystującego w swoich tekstach retorykę oczyszczenia i przywrócenia pożądanego (także moralnego) ładu.
Tekst Nowaczyńskiego pod tytułem Sempre avanti, poświęcony pochwale antysemickiego ustawodawstwa wprowadzonego przez Mussoliniego i piętnujący żydowskie „łgarstwa i potwarze”, które szkalują Italię w oczach Europy (szczególnie oburzyło publicystę rozpowszechniane przez Żydów przekonanie, głoszące jakoby polityka Duce była „naśladownictwem z ostatnich dwóch lat dla przypodobania się Berlinowi […], przedrzeźnianiem i małpowaniem Niemców”), dobrze mieścił się w ramach widocznej na łamach „Prosto z mostu” strategii apologetyzowania faszystowskiego reżimu we Włoszech. Polityka Mussoliniego zyskiwała aprobatę publicystów tygodnika, bowiem odpowiadała im pod względem ideologicznym, natomiast włoski ekspansjonizm i imperializm – w przeciwieństwie do niemieckiego – nie stanowił bezpośredniego zagrożenia dla suwerenności Polski. Sądzę również, że usilnie przekonując czytelników o niezależności poczynań Duce i jego odporności wobec nacisków Hitlera, środowiska narodowe pośrednio broniły swojej własnej ideowej autonomii (Antoni Słonimski nazywał antysemityzm młodonarodowy „pożałowania godnym plagiatem” wzorców niemieckich)372. Warto jeszcze zaznaczyć, że Nowaczyński wniósł w wianie na łamy tygodnika charakterystyczny, ekspresywny styl oraz nacechowane słownictwo („żydy”, „żydłaki”, „żydowski cancer”, „pasożydy”, „semicka inwazja”)373. Przyznać jednak trzeba, że niektórzy z dotychczasowych współpracowników „Prosto z mostu” wcale nowemu nabytkowi nie ustępowali. Szczególną kreatywnością leksykalną połączoną z zamiłowaniem do – charakterystycznej dla języka propagandy Trzeciej Rzeszy – leksyki biologicznej wykazywał się Karol Zbyszewski, w jego Ryżowej szczotce Żydzi jawią się jako „parszywcy”, „pasożyty”, „robactwo”, „pluskwy” („Jeśli się nie chce być żywcem zjedzonym przez pluskwy, trzeba je rozgniatać!”374). Felietonista nie gardził również „prozaicznymi” określeniami typu „żydłaczysko”, „żydłak”, a także „żydolub”, „żydoliz”375 (dwa ostatnie określały pisarzy wspomagających finansowo emigrantów z Niemiec)376.
Kolejne lata istnienia pisma przynosiły radykalizację poglądów w nim wyrażanych, aczkolwiek już w roku 1935 nie brakowało tekstów zapowiadających ewolucję pisma. Znamienny jest choćby artykuł Stanisława Piaseckiego Myśli o prawie377, przynoszący pochwałę „nienowoczesności” krwawej rozprawy Hitlera z opozycją wewnętrzną, czyli „nocy długich noży”. Redaktor „Prosto z mostu” podkreśla wprawdzie, iż zbrodnia ta „nie mieści się w naszym klimacie duchowym”, chwali jednak Führera za „otwartość i jawność” zamordowania przywódców SA. Hitler „najcięższą odpowiedzialność […]: odpowiedzialność
A. Łaszowski, Analiza łez krokodylich, „Pzm” 1937, nr 45, s. 1–2. W tym samym numerze „Prosto z mostu” opublikowany został artykuł Stanisława Piaseckiego Łom żelazny i mózg, piętnujący bandycki atak na współpracującego z pismem
Wojciecha Wasiutyńskiego. Koegzystencja obu tekstów wywołała polemiczną reakcję Antoniego Słonimskiego: „Na pierwszej stronie pismo potępia akty gwałtu, a na drugiej usprawiedliwia, a co za tym idzie, propaguje metody bolszewickie i hitlerowskie. […] Cóż warte są słowa potępienia, gdy padają z ust ludzi umyślnie zamykających jedno oko” (A. Słonimski, Kroniki tygodniowe 1936–1939, s. 206–207).
356
Zestawiając felietony autora Wielkiego Fryderyka publikowane w „Myśli Narodowej” oraz w „Prosto z mostu”, Małgorzata Domagalska dostrzegła znaczącą radykalizację poglądów oraz przemianę języka: „W Ofensywie zamieszczanej na łamach „Prosto z mostu” niewiele pozostało z tak charakterystycznego dla publicysty dowcipu czy słownego eksperymentu. Obsesyjnie przywoływane niebezpieczeństwo żydowskie werbalizował wprost i pod tym względem niewiele się różnił od innych publicystów tego tygodnika, a ton jego dywagacji był o wiele poważniejszy” (M. Domagalska, op. cit., s. 278–279). Sądzę, że nie należy interpretować tych słów badaczki jako sugestii zaniku swoistości felietonów Nowaczyńskiego – emocjonalny, pamfletowy styl czy upodobanie do kalamburów językowych nie pozwoliłyby na przypisanie autorstwa jego tekstów komuś innemu.
357
P. Stasiński, Międzywojenne felietony Adolfa Nowaczyńskiego. „Myśl Narodowa” (1921–1934) i „Prosto z mostu” (1935–39), [w:] idem, Poetyka i pragmatyka felietonu, Wrocław 1982, s. 54.
358
Określenia tego użył, wspominając Adolfa Nowaczyńskiego, Witold Gombrowicz (Wspomnienia polskie, s. 137). Maria Dąbrowska zapisała w Dziennikach, że na obradach jury przyznającego doroczną nagrodę „Wiadomości Literackich” pojawia się tylko, „gdy mnie Grydzewski zapewni, że nie przybędzie Nowaczyński. Z tym bowiem człowiekiem nie mogę siadać do wspólnego stołu” (M. Dąbrowska, Dzienniki, t. 3 (1936–1945), oprac. T. Drewnowski, Warszawa 2000, s. 254). Niechęć do autora Skotopasek sowizdrzalskich nie była jednak w kręgach liberalnych powszechna, po latach Mieczysław Grydzewski wygłosił nawet paradoksalny sąd: „Nowaczyński nie był oczywiście żadnym antysemitą, był – wprost przeciwnie – najbardziej filosemickim z pisarzy polskich, a jego antysemickie «argumenty» albo kryły w sobie pochlebstwa dla Żydów, albo stanowiły ozdoby stylistyczne, w których się lubował” (Silva rerum [wł. M. Grydzewski], Nowaczyński z lewej i prawej strony, „Wiadomości” 1969, nr 34–35, s. 10). Trudno byłoby zgodzić się z opinią redaktora – zwłaszcza w kontekście realiów społeczno-politycznych drugiej połowy lat trzydziestych – choć przywołał on kilka argumentów na potwierdzenie swojej dość karkołomnej tezy.
359
W wywiadzie udzielonym w styczniu 1935 roku „Naszemu Przeglądowi” Julian Tuwim wyraźnie zdystansował się od nadanej Adolfowi Nowaczyńskiemu etykietki „żydożercy”. Poeta twierdzi nawet, że autor Skotopasek sowizdrzalskich jest „przyjacielem Żydów”, lecz „obawia się ich przerostu na polu kulturalnym i gospodarczym”. Tuwim zapewnia także: „Nowaczyńskiego cenię bardzo jako pisarza. Poza tym łączy nas przyjazny stosunek towarzyski” (D. Silberg, Godzina z Julianem Tuwimem. Rozmowa o Żydach i zagadnieniach literackich, „Nasz Przegląd” 1935, wydanie z 15 stycznia. Cyt.: P. Matywiecki, Twarz Tuwima, Warszawa 2007, s. 314). Serdeczne relacje Tuwima z Nowaczyńskim kontrastują z krytycznym stosunkiem poety wobec Karola Huberta Rostworowskiego, z którym autor Rzeczy czarnoleskiej nie zamierzał spotykać się na gruncie prywatnym (por. list Tuwima do Ludwika Hieronima Morstina z 1928 roku dotyczący planowanego zjazdu poetów w Pławowicach, zamieszczony w: J. Tuwim, Listy do przyjaciół-pisarzy, oprac. T. Januszewski, Warszawa 1979, s. 139). Niewykluczone, że u źródeł tej sympatii oraz bagatelizowania antysemickich przekonań Nowaczyńskiego przez czułego na tym punkcie Tuwima leży uznanie (a nawet entuzjazm) dla skamandrytów, jakie autor Małpiego zwierciadła wyrażał na początku lat dwudziestych (por. A. Nowaczyński, Skamander połyska wiślaną świetlący się falą, [w:] idem, Góry z piasku. Szkice, Warszawa 1922).
360
A. Nowaczyński, Dollarica z lotu ptaka, „Pzm” 1939, nr 33, s. 8.
361
Idem, Tajemnica Mahatmy, „Pzm” 1939, nr 12, s. 6. Referujący artykuł opublikowany w „Naszym Przeglądzie” Nowaczyński sugerował, iż „reprezentant ultraaryjskich Hindusów, mędrzec, prorok, bohater”, czyli Mahatma Gandhi jest „od wielu lat dyrygowany przez ciemną bandę żydowskich macherów i kombinatorów” poznanych przezeń podczas pobytu w Afryce Południowej. Wydarzenia te potwierdzałyby perfidię polityki prowadzonej przez Żydów, którzy „podlizując się W. Brytanii […], równocześnie za kulisami judzili i podżegali Hindusów” przeciwko Imperium.
362
Idem, Wizyta w Dominium Oranie, „Pzm” 1939, nr 35, s. 8. W artykule tym Nowaczyński informuje, że w Królestwie Niderlandów „za antysemickim programem i antysemickimi kandydatami do parlamentu głosowało 244 596 obywateli”.
363
Idem, Lindbergh i Lindberg, „Pzm” 1939, nr 2, s. 8.
364
Idem, Sempre avanti, „Pzm” 1939, nr 10, s. 8.
365
Idem, Plama na słońcu, „Pzm” 1939, nr 8, s. 5.
366
Idem, Hauptmann i Führer, „Pzm” 1938, nr 52, s. 8.
367
Idem, Varia, „Pzm” 1939, nr 28, s. 8.
368
Idem, Lindbergh i Lindberg.
369
Entuzjastyczne przyjęcie przez europejską opinię wyczynu Charlesa Lindbergha, który w maju 1927 roku samotnie i bez międzylądowania przeleciał przez Atlantyk, opisuje Modris Eksteins, Święto wiosny: wielka wojna i narodziny nowego wieku, tł. K. Rabińska, Warszawa 1996, s. 272–283. W 1938 roku Lindbergh przyjął z rąk marszałka Göringa wysokie odznaczenie państwowe, ze swoich pobytów w Niemczech pisał jednak raporty dla rządu Stanów Zjednoczonych.
370
A. Nowaczyński, Instytut Judognostyczny, „Pzm” 1939, nr 26, s. 8.
371
Ciekawe, że w roku 1937 Nowaczyński opublikował dramat Cezar i człowiek, interpretowany jako zaskakujące ostrzeżenie przed faszyzmem. Sztuka ta była jednak odosobnionym gestem w artystycznej działalności pisarza drugiej połowy lat trzydziestych. Ponadto pamiętając, iż utwór ten odczytywany był przez współczesnych jako – cytując Jerzego Kwiatkowskiego – „ukazanie zagrożenia wielkich wartości duchowych przez tyranię, zbrodniczą zaborczość polityczną, brutalną
sołdateskę” (J. Kwiatkowski, Dwudziestolecie międzywojenne, Warszawa 2003, s. 429), można chyba wysunąć wątpliwość, czy sam Nowaczyński opisałby w ten sposób faszyzm. Wszak autor Wielkiego Fryderyka w publikowanych na łamach „Prosto z mostu” tekstach zachwycał się bujnym rozwojem sztuki w faszystowskich Włoszech, czy też upowszechnieniem i demokratyzacją kultury w Trzeciej Rzeszy.
372
Warto w tym miejscu przywołać felieton Karola Zbyszewskiego, sławiący „genialność” wodza włoskich faszystów, objawiającą się właśnie w jego konsekwentnym antysemityzmie: „Mussolini jako genialny człowiek nigdy nie lubił starozakonnych, po cichu tępił ich od dawna […]. Teraz Włosi postawili sprawę jasno, po męsku: nie chcą Żydów u siebie i basta!” (K. Zbyszewski, Ryżową szczotką. Blok zdrowego sensu, „Pzm” 1938, nr 39, s. 8).
373
Językową analizę obrazu Żydów namalowanego przez Nowaczyńskiego w publikowanych na łamach „Prosto z mostu” Ofensywach przeprowadza Małgorzata Domagalska, op. cit., szczególnie s. 269–271.
374
K. Zbyszewski, Ryżową szczotką. Witajcie rodacy z Niemiec, „Pzm” 1938, nr 53, s. 8
375
Por. K. Zbyszewski, Ryżową szczotką.A Żydów coraz więcej, „Pzm” 1938, nr 23, s. 8; idem, Ryżową szczotką. Blok zdrowego sensu, „Pzm” 1938, nr 39, s. 8; idem, Ryżową szczotką. Witajcie rodacy z Niemiec, „Prosto z mostu” 1938, nr 53, s. 8; idem, Ryżową szczotką. Po 300 złotych na propagandę rozbrojenia, „Pzm” 1939, nr 16, s. 8. Zob. także M. Domagalska, op. cit., s. 272−273.
376
Wśród wymienionych z nazwiska twórców, których humanitarna postawa została tak barwnie skrytykowana przez Zbyszewskiego („krew zalewa, gdy się czyta na pierwszym miejscu listy ofiar na uchodźców-Żydów w «Naszym Przeglądzie» taki bukiet nazwisk ofiarodawców”), znaleźli się m.in. Józef Czapski, Józef Czechowicz, Karol Irzykowski, Maria Kuncewiczowa, Zofia Nałkowska, Stanisław Piętak i Adolf Rudnicki (K. Zbyszewski, Ryżową szczotką. Witajcie rodacy z Niemiec). Nie była to jednak z pewnością lista pełna, w gronie tym zabrakło choćby Stanisława Ignacego Witkiewicza, który ofiarował na potrzeby funduszu pomocy kilka swoich obrazów (informację tę przytacza Włodzimierz Bolecki, Czy Witkacy był antysemitą? (Pożegnanie jesieni, 1926), [w:] idem, Modalności modernizmu, Warszawa 2012, s. 404).
377
S. Piasecki, Myśli o prawie, „Pzm” 1935, nr 30, s. 3.