Dobra córka. Karin Slaughter

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Dobra córka - Karin Slaughter страница 31

Dobra córka - Karin  Slaughter

Скачать книгу

widać wzorów podeszwy, ale technik z wprawnym okiem będzie znał rozmiar, markę i model buta przed zachodem słońca.

      Charlie musiała stąd wyjść. Wyprowadzić Avę na zewnątrz z rękami w górze. Okazać uzbrojonym po zęby policjantom z oddziału specjalnego chęć współpracy.

      – Ja pierdolę – powtórzyła. Ile czasu jej zostało? Stanęła na palcach i zerknęła przez okno. Dwaj policjanci przeszukiwali autobus. Reszta siedziała w vanie. Albo wierzyli w efekt zaskoczenia, albo szukali ładunków wybuchowych.

      Charlie dostrzegła bliżej domu jakiś ruch.

      Lenore stała przy samochodzie. Patrzyła na Charlie szeroko otwartymi oczami, ponieważ każdy głupiec mógł się zorientować, że wąskie okno, przez które wyglądała, znajduje się w jednej z sypialni.

      Lenore wskazała głową drzwi od frontu i wypowiedziała bezgłośnie dwa słowa:

      – Wyjdź stamtąd.

      Charlie wepchnęła do torby ubrania w reklamówce i ruszyła do wyjścia.

      Fioletowe ściany. Hello Kitty. Plakaty z kotkami.

      Trzydzieści, może czterdzieści sekund. Tyle mogło im zająć wyjście z autobusu, powrót do furgonetki i podejście do drzwi wejściowych.

      Dłonią w rękawiczce otwierała kolejne szuflady komody. Ubrania. Bielizna. Długopisy i pisaki. Żadnego pamiętnika. Żadnych notatników. Uklękła i włożyła rękę pod materac, potem zajrzała pod łóżko. Nic. Zaglądała pod złożone ubrania na półkach szafy, kiedy usłyszała trzask drzwi i pisk opon vana podjeżdżającego bliżej domu.

      Pokoje nastolatek nigdy nie były tak zadbane i uporządkowane. Charlie jedną ręką przerzucała zawartość niewielkiej szafy, wyrzuciła zabawki z dwóch pudełek po butach, zdjęła z wieszaków rzeczy i rzuciła je na łóżko. Pomacała kieszenie, przewróciła czapki na lewą stronę. Stanęła na palcach i sięgnęła do górnej półki.

      Gumowa rękawiczka trafiła na coś płaskiego i twardego.

      Ramka zdjęcia?

      – Panowie – przez cienkie ściany dobiegł ją niski głos Lenore – w domu są dwie kobiety, obie nieuzbrojone.

      Policjanci nie okazali zainteresowania tą informacją.

      – Niech pani wraca do auta! Już!

      Serce omal nie wyskoczyło Charlie z piersi. Chwyciła tajemniczy przedmiot z półki w szafie. Okazał się cięższy, niż myślała. Ostry kant trafił ją w głowę.

      Księga pamiątkowa klasy.

      Gimnazjum w Pikeville, klasa rocznik dwa tysiące dwanaście.

      Rozległo się ogłuszające łomotanie do drzwi. Ściany zadrżały.

      – Policja stanowa! – huknął męski głos. – Mamy nakaz przeszukania! Otwierać!

      – Idę! – Charlie wetknęła księgę do torby. Zdążyła wrócić do kuchni, kiedy drzwi z trzaskiem wyleciały z futryny.

      Ava wrzasnęła jak oblana wrzątkiem.

      – Na ziemię! Na ziemię! – Wiązki lasera omiatały wnętrze domu. Dom zatrząsł się w posadach. Okna zostały wybite. Policjanci weszli do środka razem z drzwiami. Wyrzucali z siebie gardłowe polecenia. Ava nie przestawała krzyczeć. Charlie uklękła z rękami w górze i szeroko otwartymi oczami. Chciała zobaczyć, który z nich do niej strzeli.

      Nikt jej nie zastrzelił.

      Nikt się nie ruszył.

      Krzyk Avy urwał się nagle.

      Sześciu rosłych policjantów w pełnym rynsztunku zajęło każdy skrawek pokoju. Ręce trzymające karabiny AR-15 mieli tak napięte, że Charlie widziała każde włókno mięśni powstrzymujących palce przed naciśnięciem spustu.

      Powoli spojrzała na swoją pierś.

      Na sercu miała czerwoną kropkę.

      Przeniosła wzrok na Avę.

      Na jej klatce piersiowej zobaczyła pięć kropek.

      Ava stała na kanapie z ugiętymi kolanami. Miała otwarte usta, ale strach sparaliżował jej struny głosowe. Z niewiadomego powodu trzymała w uniesionych rękach szczoteczki do zębów.

      Policjant stojący najbliżej niej opuścił karabin.

      – Szczoteczki do zębów – zakomunikował.

      Kolejny karabin powędrował w dół.

      – Wyglądały jak detonator.

      – Znam się na tym.

      Następne karabiny zostały opuszczone. Ktoś zachichotał.

      Stopniowo napięcie opadło.

      – Panowie? – Sprzed domu dobiegł donośny kobiecy głos.

      – Czysto – odkrzyknął pierwszy policjant. Złapał Avę za ramię i wypchnął ją z domu. Odwrócił się, żeby zrobić to samo z Charlie, ale ona wyszła sama z rękami w górze.

      Nie opuściła ich, póki nie znalazła się na podwórku przed domem. Wciągnęła w płuca haust świeżego powietrza, starając się odsunąć od siebie nieprzyjemną myśl, jak niewiele dzieliło ją od śmierci, gdyby jeden z tych mężczyzn nie poświęcił chwili na odróżnienie szczoteczki do zębów od detonatora ładunków pasa szahida.

      W Pikeville.

      – Jezu Chryste – powiedziała, licząc, że uznają to za modlitwę.

      Lenore stała przy aucie. Wyglądała na wściekłą i według Charlie miała do tego święte prawo, ale wysunęła tylko brodę z bezgłośnym pytaniem:

      – W porządku?

      Charlie skinęła głową twierdząco, chociaż wcale nie czuła się dobrze. Była zła, że Rusty ją tu wysłał; że tak głupio ryzykowała; że złamała prawo z powodów zupełnie dla niej nieznanych; że naraziła się na śmierć od strzału w serce rozrywającym się pociskiem próżniowym.

      Wszystko dla przeklętej klasowej księgi pamiątkowej.

      – Co się dzieje? – wyszeptała Ava.

      Charlie spojrzała na dom. Ciągle drżał od ciężkich kroków wchodzących i wychodzących atletycznych uzbrojonych po zęby mężczyzn.

      – Szukają czegoś, co mogliby wykorzystać w sądzie przeciwko Kelly.

      – Czego na przykład?

      Charlie wyliczyła rzeczy, których sama szukała:

      – Wyznania. Wyjaśnienia. Planu szkoły. Listy osób,

Скачать книгу