Borelioza i koinfekcje. Richard I. Horowitz

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Borelioza i koinfekcje - Richard I. Horowitz страница 5

Автор:
Жанр:
Серия:
Издательство:
Borelioza i koinfekcje - Richard I. Horowitz

Скачать книгу

Zatem dowiedzmy się razem, w jakim stopniu możesz sobie pomóc, odnajdując źródło swoich zdrowotnych problemów.

      CZĘŚĆ I

      Badania i leczenie przewlekłej choroby z Lyme

      ROZDZIAŁ 1

      Rozpoznanie przewlekłej choroby z Lyme i innych chorób odkleszczowych

      Żeby zrozumieć chorobę z Lyme, musimy wrócić pamięcią do połowy lat 70. minionego stulecia, kiedy portrecistka Polly Murray po raz pierwszy zauważyła rozprzestrzenianie się choroby, którą nazywaliśmy wówczas „młodzieńczym reumatoidalnym zapaleniem stawów”. Już od dziesięcioleci cierpiała na nią ona sama i jej dzieci; miało to miejsce w mieście Lyme w stanie Connecticut. Dr Alan Steere, reumatolog na Yale University, jak również badacze reprezentujący Narodowy Instytut Zdrowia (National Institutes of Heath, NIH) oraz przedstawiciele laboratorium Rocky Mountain Labs zostali wezwani w celu zbadania epidemii. Dr Willy Burgdorfer, naukowiec z Rocky Mountain Labs, zidentyfikował mikroskopijną bakterię (krętka) w kształcie spirali przypominającą bakterię wywołującą syfilis, którą wstępnie określono czynnikiem wywołującym nowo rozpoznaną chorobę; krętek nazwano bakterią Borrelia burgdorferi (Bb) od nazwiska dr. Burgdorfera, a samą dolegliwość – chorobą z Lyme od miejsca, w którym po raz pierwszy została rozpoznana (Lyme, Connecticut).

      Chociaż pacjenci mogli mieć inne objawy choroby, dr Steere pierwotnie przypisał jej jedynie wysypkę i problemy reumatyczne, w tym gorące, opuchnięte stawy, i zgłosił do Departamentu Zdrowia Publicznego w Connecticut (Connecticut Department of Public Heath). Dążył do wykazania, że większość osób żyjących w tym skupisku geograficznym, w znacznej części na terenach rolniczych, zachorowała latem bądź wczesną jesienią. Doszedł do wniosku, że pacjenci są bardzo chorzy – nie cierpieli jedynie na zaburzenia psychiczne. Jednak co przyczyniło się do wybuchu epidemii tej enigmatycznej, nowej choroby?

      Tak naprawdę ta dziwna dolegliwość wcale nie była nowym odkryciem. Chorobę z Lyme rozpoznano już w Europie na początku XIX wieku jako rumień na dłoniach. Dr Alfred Buchwald opisał zmiany na skórze; inni badacze z Europy i Stanów Zjednoczonych określali je jako część zespołu Bannwartha, triady zapalenia korzonków nerwów (ból promieniujący wokół nerwów), objawu Bella (samoistne porażenie nerwu twarzowego) i zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych (stan zapalny wokół błon pokrywających mózg i rdzeń kręgowy). W 1909 roku dr Arvid Afzelius opisał rozszerzający się rumień w kształcie koła, nazwany później erythema chronicum migrans albo ECM (w 1990 roku dermatolog dr Bernard Berger zauważył, że rumień nie we wszystkich przypadkach ma charakter przewlekły i zmienił jej nazwę na erythema migrans lub po prostu EM – rumień wędrujący). Dziesięć lat później dr Afzelius połączył tę chorobę z problemami ze stawami i skojarzył, że dolegliwości te są w jakimś stopniu powiązane z ugryzieniami przez kleszcze.

      W 1922 roku chorobę powiązano z problemami neurologicznymi, a w 1930 diagności poszli o krok dalej i dołączyli do tego zaburzenia psychiczne. Po kilku latach do zespołu objawów dodano również problemy artretyczne. W 1965 roku dr Sidney Robbin, internista będący w wieku przedemerytalnym, żyjący w Montauk w stanie Nowy York, opisał, że zwiększający swoją powierzchnię rumień towarzyszący nietypowemu, artretycznemu zapaleniu stawu kolanowego, które nazwał kolanem Montauka, reaguje na leczenie penicyliną. Pięć lat później dr Rudolph Scrimenti, dermatolog z Wisconsin, opublikował pierwszy raport dotyczący występowania wysypki ECM u pacjentów na terenie Stanów Zjednoczonych. Dr Robbin zaobserwował to, co zgłosił dr Scrimenti, a mianowicie to, że wysypka ustępuje po podaniu penicyliny.

      Jednak nikt nie poukładał wówczas tych wszystkich cząstkowych informacji w jedną spójną całość ani nie powiązał tych objawów z dolegliwościami pacjentów z terenów wiejskich w Connecticut.

      Czy to jest zupełnie nowa choroba, a jeżeli tak, to skąd się wzięła i jak należy ją leczyć?

      Do 1977 roku dr Steere, dermatolog z Yale, który jako pierwszy badał epidemię choroby w Connecticut, zgłosił cały szereg charakterystycznych, a czasami nawet dziwnych objawów nowej dolegliwości, włączając w nie: gorączkę, zmęczenie, bóle głowy i migrujące bóle stawów, jak również wielorakie dolegliwości sercowo-krążeniowe i neurologiczne. Po wdrożeniu terapii antybiotykowej trwającej od 7 do 10 dni u wielu pacjentów pojawiały się kolejne dolegliwości. Zdawało się, że antybiotyki po prostu nie pomagają pacjentom z Lyme. Być może ich dolegliwości wywoływały wirusy albo były to zaburzenia autoimmunologiczne.

      Lekarze zdobywają swoją wiedzę w ramach konkretnej specjalizacji, postrzegają świat przez pewien pryzmat, w ramach wyuczonego modelu diagnostycznego. Na przykład, gastrolog postrzega świat przez pryzmat układu trawiennego i próbuje dopasować objawy do chorób znanych w jego specjalności. Takie samo podejście mają neurolodzy, lekarze zajmujący się chorobami zakaźnymi czy jak w przypadku dr. Steere’a – reumatolodzy badający schorzenia stawów, które obejmują dolegliwości autoimmunologiczne. Sposób myślenia tych lekarzy nie do końca jest zły, ponieważ choroba z Lyme może powodować odpowiedź autoimmunologiczną i wpłynąć na działanie różnych systemów w organizmie, ale może być i tak, że ich spojrzenie na świat nie pozwala im dostrzec całościowego obrazu sytuacji. Istnieje prawda względna oraz prawda absolutna. Kiedy trzech niewidomych dotyka słonia, każdy z nich opisze jego inną część. Jeden powie, że słoń ma długi, ruchomy nos, drugi wspomni twardą skórę i grube nogi, natomiast trzeci może opisać jedynie cienki, chropowaty ogon. Każdy z nich przedstawił pewną relatywną prawdę, żaden nie był w błędzie, jednak również żaden nie rozpoznał całego obrazu i nie odgadł: To jest słoń!

      Podobnie jest z chorobą z Lyme. Pierwszy model diagnozy i leczenia opracował reumatolog, który nie patrzył na problem kompleksowo. Niedługo po nim zakaźnicy odnieśli się do przewlekłej choroby z Lyme wyłącznie ze swojego punktu widzenia. Ja jestem internistą i nauczono mnie, że muszę być medycznym detektywem i korzystać z szerokiej perspektywy diagnostycznej, ponieważ interniści muszą mieć wiedzę ze wszystkich specjalności. Spojrzenie internisty musi być szerokie i uwzględniać wszystkie możliwości, ponieważ to do niego należy postawienie wstępnej diagnozy i podjęcie decyzji dotyczącej tego, którego pacjenta należy skierować na dalsze leczenie do specjalisty, a jeżeli tak to do jakiego.

      W związku z tym internista niekoniecznie będzie się posługiwał utartymi schematami charakterystycznymi dla poszczególnych specjalizacji. Ponieważ na początku diagnostyka przewlekłej choroby z Lyme stała się domeną reumatologów i specjalistów od chorób zakaźnych, pewne schematy zostały stworzone na podstawie ich doświadczenia i spojrzenia na świat.

      Zgodnie z zasadami medycyny tradycyjnej lekarze powinni szukać jednej przyczyny wszystkich dolegliwości pacjenta. Wpaja im się to w procesie kształcenia, więc mają to głęboko zakorzenione również na późniejszych etapach kariery. Generalnie nie uczy się nas szukania wielu przyczyn jednej choroby. Dlatego jeżeli pacjent, którego dotknęła choroba z Lyme, cierpi na 35 różnych symptomów, utarty model diagnostyczny sugeruje, żeby szukać jednej przyczyny tych wszystkich dolegliwości. Jeżeli lekarz nie może znaleźć pojedynczej przyczyny twoich dolegliwości, zakłada, że mają one charakter psychiczny, krótko mówiąc – jesteś wariatem. Znalezienie odpowiedzi może być niemożliwe również dlatego, że lekarz nie może poświęcić na jej poszukiwanie wystarczająco dużo czasu – na jednego pacjenta przewiduje się około 15 minut. A może jednak lekarze

Скачать книгу