Aerte. Jarosław Kasperek

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Aerte - Jarosław Kasperek страница 4

Aerte - Jarosław Kasperek

Скачать книгу

z nieheblowanych desek. Gospodarz zapalił lampę naftową. –  Dostałem ją od Indian, razem z zapasem paliwa, ale rzadko używam. Staram się żyć zgodnie z rytmem natury. Idę spać po zmroku i wstaję przed świtem. Uwielbiam też oglądać wschody i zachody słońca.

      Melinda rozglądała się z wyraźnym zachwytem. –  I wszystko to sam zrobiłeś?

      – A miałem inne wyjście?–  wzruszył ramionami. –  Na początku myślałem o szałasie z kory, to był kiedyś tradycyjny dom Odżibwejów, tutejszych Indian, ale stwierdziłem, że jest trochę za mało komfortowy. Natomiast użyłem tego materiału do pokrycia kibl… tzn. wychodka. Później wam pokażę, jak na te warunki jest całkiem wygodny.

      – Wiesz, zawsze marzyłam, żeby żyć w takim miejscu, wśród przyrody –   z egzaltacją w głosie stwierdziła dziewczyna.

      – Ja też marzyłem, ale gdybym wiedział, ile to mnie będzie kosztowało wysiłku i wyrzeczeń, nie wiem, czy bym się zdecydował na taką pustelnię.

      – Musiałeś mieć jakiś ważny powód –  stwierdził Bob poważnie. –  Tak jak my.

      – Zaraz pogadamy. Tylko może najpierw zrobię wam coś do picia i do jedzenia. Niestety nie mam kawy ani herbaty, może być pokrzywa albo mięta.

      – Dzięki, kawę i herbatę mamy ze sobą, więc pozwolisz, że to my cię poczęstujemy –  Bob zaczął rozpinać plecak. –  Mel, możesz wyciągnąć suchary i czekoladę?.

      Na widok wyjmowanych produktów Nickowi roześmiały się oczy. –  Wow, prawdziwa uczta, już nie pamiętam, kiedy ostatnio piłem kawę –  wstał i zaczął rozpalać w piecu. –  Odżywiam się tutaj głównie grzybami, kukurydzą i rybami.

      – Dobrze ci to robi na linię –  z lekką zazdrością spojrzał na niego gość. –  Chociaż myślę, że na podobnej diecie w dwa tygodnie zrzuciłbym nadwagę.

      – Może będziesz miał okazję –  uśmiechnął się gospodarz, nalewając wody z glinianego dzbana do mocno okopconego czajnika.

      – Sądzę, że wiesz, co nas tu sprowadziło –  kontynuował Bob. –  Bo ja do końca nie wiem. Mel też, chociaż to ona miała wizje, żeby odnaleźć człowieka, awatara, o niebywałej sile umysłu siedzącego w Miejscu Mocy, na skrzyżowaniu ley lines. Mówiła, że to dla nas bardzo ważne.

      – No bo jest, dlatego tu jestem–  powiedział Nick, stawiając na stole blaszane kubki. –  Wiem, bo sam inspirowałem Melindę.

      Dziewczyna podskoczyła na ławie, jak ukłuta szpilką. –  Zaczęłam to wyczuwać, jak cię tylko zobaczyłam, było w tobie coś tak bardzo znajomego. Dlaczego się nie ujawniłeś wcześniej? Byłam przekonana, że mam telepatyczny kontakt z jakąś formą Inteligencji Pozaziemskiej. W dodatku bardzo przyjaznej. No to nieźle mnie nabrałeś. Mam nadzieję, że ściągnąłeś nas tutaj nie tylko po to, żebyśmy dotrzymywali Ci towarzystwa?

      – To też, ale spokojnie –  dodał szybko, widząc, że Mel bierze głęboki oddech. –  Miałem naprawdę ważny powód.

      Przez chwilę siedzieli w milczeniu, dzięki czemu przez otwarte okno wtargnęły wszystkie nocne odgłosy puszczy. Szum drzew, pohukiwanie sowy, odległe wycie jakiegoś samotnego wilka.

      – Dobra herbata –  stwierdził Nick.

      – Wiemy –  odpowiedział Bob. –  Ale nie odbiegaj od tematu.

      – OK –  niechętnie zgodził się gospodarz, upił jeszcze trochę i wziął herbatnika. Światło lampy na żółtawo podświetlało jego twarz. –  Cała historia jest bardzo dziwna i trochę… nieprawdopodobna. Wiecie, że wibracje Ziemi bardzo wzrosły?

      – Wiemy, Jasnowidzący to wyczuwają, Planeta traci na gęstości, a coraz więcej ludzi odkrywa w sobie paranormalne uzdolnienia. Większość jednak nie wie, co z tym robić, myślą, że wariują. Ja też tak myślałam. Na szczęście, zanim udałam się do psychiatry, przeczytałam książkę Boba.

      – Ooo, piszesz książki? –  zdziwił się Nick.

      – Bob jest całkiem dobrze znany w kręgach ezoterycznych, pisze książki, prowadzi wykłady i medytacje –  dodała dziewczyna.

      – Staram się służyć ludziom jak potrafię, a że przy okazji trochę przy tym zarabiam, to chyba nie szkodzi, bo inaczej nie mógłbym się całkowicie poświęcić mojej pasji –  skromnie odpowiedział gość. –  Moją specjalnością jest starożytna wiedza hawajskich szamanów zwanych kahunami.

      – Ciągle mnie zaskakujesz –  roześmiał się Nick. –  Nie wiedziałem, że aż tak wiele nas łączy. Potwierdza się teza, że podobne przyciąga podobne. Wiecie, spędziłem kawał czasu, ucząc się właśnie od kahunów. Mówili, że jestem bardzo zdolny i robię szybkie postępy.

      – No proszę, proszę, byłeś u samego źródła –  powiedział Bob. –  Wcale mnie to nie dziwi, nie wiedziałem tylko, że tak lubisz się chwalić, ale… znów odbiegliśmy trochę od tematu…

      – Dobra –  kontynuował Nick. –  Otóż istnieje kilka teorii, dlaczego tak się dzieje, od globalnej katastrofy do nastania złotego wieku po krótkim okresie przejściowym. W kilku teoriach następuje koniec naszej cywilizacji. W niektórych, początek następnej. To pewnie wiecie?

      – O tym się mówi co najmniej od 30 lat, nic nowego. Jak będzie?… niedługo się okaże –  powiedziała Mel. – Próbowałam zobaczyć przyszłość po tym czasie, ale jest dla mnie niedostępna. W każdym razie coś się na pewno niezwykłego stanie. To mogę wyczuć.

      Zapadła chwila ciszy. Przerwał ją Nick.

      – Mel!

      – Słucham?

      – Mówiłaś, że odniosłaś wrażenie, że masz kontakt z formą Inteligencji Pozaziemskiej?

      – Tak to odczułam.

      – Niezupełnie się pomyliłaś.

      – Ja to? –  zdumiała się dziewczyna.

      – Ja byłem tylko przekaźnikiem. Oni mówili do ciebie bezpośrednio.

      – O kurczę – jęknęła. –  Ale dlaczego wybrali właśnie mnie?

      – Nie tylko ciebie, ale i mnie, i Boba –  wszystko mieli zaplanowane z góry, gdyż podróżują w Przyszłość i Przeszłość, Czas nie ma dla nich tajemnic. Jest to rzeczywiście Zaawansowana Inteligencja, ale nie Pozaziemska. Oni są jak najbardziej z Ziemi, tylko że z… Przyszłości. Wybrali nas, bo jesteśmy jednymi z nich, tylko o tym nie pamiętamy. Wpakowaliśmy się tu na Ziemię na ochotnika, żeby pomagać ludziom w transformacji świadomości. Mamy nałożone specjalne blokady pamięci, ale poprzez nasze podświadomości stale komunikują się z nami.

      Bob ze świstem wypuścił powietrze. –  Ufff… Mocno zabrzmiało – powiedział. –  To by wiele tłumaczyło… ten cały szereg nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności, dzięki którym

Скачать книгу