Aerte. Jarosław Kasperek

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Aerte - Jarosław Kasperek страница 8

Aerte - Jarosław Kasperek

Скачать книгу

style="font-size:15px;">      – Uwe jest sprzężony teraz z półorganicznym mózgiem statku, a jednocześnie jego umysł jest telepatycznie połączony z potężną, zespoloną świadomością naszych Opiekunów. Kiedy wejdziemy w hiperprzestrzeń oni wspólnie zlokalizują cel, a komputer zapisze jego współrzędne –  wyjaśniał nam cicho H'natz.

      – Kim są ci Opiekunowie? –  spytała Nell głośnym szeptem.

      Ale H'natz nie zdążył odpowiedzieć, bo nagle obraz na ekranach zamigotał, zamiast normalnego widoku gwiazd pojawiły się jakieś rozmazane pasma.

      – Jesteśmy w hiperprzestrzeni –  powiedział krótko. Wstrzymałem oddech z emocji.

      Kapitan dalej leżał nieruchomo. Po kilkunastu sekundach ekrany znowu zamigotały. Obraz gwiazd wrócił, ale były już ułożone w innej konfiguracji.

      – Wyszliśmy z nadprzestrzeni. Witamy w Starym Świecie –  oznajmił H'natz, niby obojętnie, ale w jego głosie zabrzmiała ulga.

      – Co? już? Tak szybko? –  zdziwiła się Aena.

      – No cóż. Nasz Kapitan nie jest nowicjuszem–  uśmiechnął się H'natz, pochylając się nad leżącym. Delikatnie zdjął mu z głowy obręcz i nieco mniej delikatnie potrząsnął jego ramionami. Uwe z wyraźnym trudem otworzył oczy i rozejrzał się trochę nieprzytomnie.

      – Zaraz dojdzie do siebie –  poinformował nas H'natz. –  Połączenia z tak potężnym Zjednoczonym Umysłem sprawiają, że czujesz się przez chwilę prawie Bogiem. Powrót do własnego Ja jest niezbyt przyjemny, delikatnie mówiąc to tak, jakbyś wchodził do ciasnej skrzynki.

      Zaciekawieni spojrzeliśmy na Kapitana. Wyglądało, że już wrócił do własnego Ja i nie był tym zachwycony. Machnął ręką jakby odganiał muchę i powiedział bez wyraźnego entuzjazmu.

      – Dobra, lećmy z powrotem, kierunek Ziemia.

      Rozdział IV

      Czwarty świat. Planeta Ziemia.

      Wchodzimy na orbitę. Wszystkie ochronne pola energetyczne są włączone. Jesteśmy zatem niewidoczni dla Ziemian i ich ówczesnej aparatury.

      Podczas pierwszego okrążenia Ziemi zobaczyłem na niskiej orbicie wielką, dziwaczną i dość niesymetryczną konstrukcję.

      – To jest ziemska stacja kosmiczna –  poinformował nas Uwe. –  Obsługiwana statkami o napędzie chemicznym, które to paliwo, jak wiecie, jest bardzo mało wydajne. Stacja budowana więc była po kawałku, z małych elementów przywożonych kolejnymi rakietami.

      Przyglądaliśmy się ciekawie, prawdziwa, żywa lekcja astronautyki.

      Drugie okrążenie.

      – Sporo tu śmieci – zauważyłem.

      – To satelity telekomunikacyjne, wojskowe, badawcze, a poza tym sporo złomu kosmicznego, pozostałości po różnych misjach kosmicznych.

      Wiele z tego szmelcu spali się kiedyś w atmosferze.

      Pomyślałem sobie, że Ziemia wygląda jednak całkiem ładnie z tej wysokości, prawie jak w moich czasach. Gdyby nie to przeludnienie…

      – A to co ? –  spytała nagle Aena, pokazując palcem na plamę w rogu ekranu. Wyostrzyliśmy obraz.

      – Wygląda na dyskoidalny statek kosmiczny – powiedziałem.

      – Mhm –  potwierdził H'natz. –  Właśnie nas skanuje.

      – Ja to –  zdziwiła się Aena. –  Widzi nas? A mówiliście, że ludzie tutaj nie mają takiej techniki.

      – Bo nie mają –  powiedział kapitan poważnym tonem. –  To nie jest ziemski pojazd.

      – Charakterystyczne cechy obiektu wskazują na Szaraków –  dodał H'natz wpatrując się w ekran. –  Sprawdza go nasz komputer.

      Nagle obiekt zaczął się szybko oddalać i zniknął za horyzontem planety.

      – Nie lubią nas –  stwierdził Plejadianin. –  Ostatnio bardzo im przeszkadzamy.

      – Chwileczkę –  wtrąciła Aena. –  Co to są Szaracy i co tutaj robią, na naszej Ziemi?

      – Szaracy to biologiczne androidy Jaszczurów –  odpowiedział H'natz.

      – Okaay… już prawie rozumiem. –  Aena lekko poczerwianiała, dostawszy tak wyczerpującą odpowiedź. –  Jeszcze tylko chciałabym wiedzieć, co to za Jaszczury lub coś tam… i czego tu szukają?

      Uwe uniósł wysoko brwi, wyglądał na szczerze zdziwionego. –  No nie mówcie, że nic nie wiecie na temat Jaszczurów i Szaraków. Nie mieliście tego w szkole?

      Przecząco pokręciliśmy głowami.

      Kapitan westchnął ciężko i zaczął tłumaczyć.

      – Słuchajcie, powiem skrótowo, a resztę przeczytacie sobie w bazie danych. Jaszczury lub Reptilianie to niehumanoidalna rasa zamieszkująca najniższy wibracyjnie obszar czwartego wymiaru. Wykorzystują ludzi jako źródła energii. Ich pokarmem jest specyficzna forma niskowibrującej energii, jaką wytwarza człowiek rozłoszczony albo wystraszony. Ponieważ najwięcej takiej energii powstaje w czasie wojen, konfliktów czy klęsk żywiołowych to możecie sobie wyobrazić, jaka polityka w stosunku do Ziemian najbardziej im odpowiada. Ponieważ są z innego wymiaru, nie mają możliwości bezpośredniego oddziaływania na ludzi, nie bardziej niż duchy. Po prostu inna gęstość materii. Dlatego stworzyli Szaraków, biologiczne roboty, ściśle powiązane telepatycznie ze swoimi twórcami. Nazywamy ich Szarakami, bo ich skóra ma taki odcień, poza tym są niscy, mają długie ramiona i wielkie, skośne oczy.

      Jaszczury, ponieważ mają gadzie pochodzenie, pokryci są zieloną łuską, kształtem jednak są zbliżeni do ludzi i tylko niektórzy mają ogony.

      – Zatem androidy owe –  ciągnął dalej Uwe –  realizują swoisty program swoich panów. Porywając ludzi i prowadząc na nich eksperymenty genetyczne udało im się dokonać modyfikacji DNA. Powstał organizm łudząco podobny do człowieka, ale z wszczepionym portalem, przez który może wniknąć istota z innego wymiaru, w tym przypadku rdzenny Jaszczur. Stało się to kilka tysięcy lat temu. Ponieważ te istoty są niezwykle inteligentne, zajmują zwykle kluczowe stanowiska i decydują o globalnej polityce najważniejszych państw. Stąd m.in. tyle wojen w tym świecie.

      – Okropne –  wzdrygnęła się Nel. Wyraźnie zbladła. –  I co na to ludzie?

      Mówiąc szczerze wszyscy byliśmy trochę zszokowani, delikatnie mówiąc.

      – Większość z nich nie ma o tym zielonego pojęcia –  odpowiedział H'natz –  chociaż niektórzy już o tym wiedzą.

      – Właśnie –  kontynuował Kapitan. –  Nie tylko oni tu działają. My też, oraz kilka innych ras z Federacji Galaktycznej pomaga w transformacji

Скачать книгу