Aerte. Jarosław Kasperek

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Aerte - Jarosław Kasperek страница 9

Aerte - Jarosław Kasperek

Скачать книгу

muszą sami zechcieć wyjść z pudełka, w którym siedzą. Tylko trzeba im uświadomić, że takie pudełko istnieje i że można się z niego uwolnić.

      W gruncie rzeczy kontrolujących jest niewielu i tylko stworzony przez nich system trzyma ludzi w więzieniu ich własnych umysłów.

      – Tutaj wracamy do naszego zadania –  ciągnął Uwe. –  Lecimy teraz zabrać naszych. Są tu od wielu lat, nauczając, ale nie znając źródła swojej wiedzy, która została zachowana w ich podświadomościach. Wylądowali tutaj z blokadą pamięci i sztucznymi wspomnieniami, dla ich własnego dobra.

      Nikt z nas nie wytrzymałby na tej planecie długo, tego ciśnienia złych energii i myśli, oraz niskich wibracji, gdyby nie odpowiednie blokady.

      – Zdejmiemy im to wszystko jak będą na pokładzie –  dodał H'natz.

      – A ile to będzie osób? –  spytała Nel ciekawie. –  Chyba niewiele, bo nasz statek nie jest duży.

      – Dokładnie trzy, kobieta i dwóch mężczyzn –  odpowiedział Uwe. –  I to jest właśnie nasze zadanie dodatkowe. Potem uczymy się już tylko historii, wyłącznie obserwując zmiany na Ziemi.

      – Tylko tyle? –  z rozczarowaniem w głosie powiedziała Aena. – Myślałam, że będzie to coś bardziej ekscytującego.

      – Jeszcze ci mało? –  spytałem z udawanym oburzeniem. –  Mnie osobiście jak na razie wystarczy. I tak jestem w szoku. Oooo… – i to mówiąc postawiłem oczy w słup i rozdziawiłem szeroko gębę.

      Wszyscy się roześmiali, co znacznie rozładowało sytuację.

      – Lądujemy! –  zakomenderował Kapitan. –  Wszyscy na stanowiska!

      H'natz podniósł kciuk (tego gestu nauczył się na Gai i bardzo mu się spodobał), a potem uderzył nim w klawisz uruchamiając program lądowania. Pomknęliśmy w dół. Ekranowany polami siłowymi statek nie odczuwał tarcia o atmosferę, nie był też widoczny dla ludzi. No chyba że obserwowali nas Szaracy.

*  *  *

      Nick

      Dzień był wyjątkowo gorący. Ani jednej chmurki. Nick leżał w cieniu swojego ulubionego drzewa, nad brzegiem rzeczki, ubrany tylko w stare szorty.

      Mel pluskała się w wodzie, zerkając od czasu do czasu w jego stronę. Nie da się zaprzeczyć, że Nick był całkiem przystojnym facetem. Rok życia w interiorze modeluje ciało lepiej niż niejeden klub fitness. Opalona skóra, długie czarne włosy i równie czarna broda nadawały mu wygląd trochę dziki, ale zarazem tajemniczy i egzotyczny. Mel zaś lubiła wszystko, co tajemnicze i niezwykłe, a w dodatku ceniła u mężczyzn inteligencję.

      Reasumując, dziewczyna stwierdziła, że Nick nadaje się do poderwania. Rzuciła okiem w jego stronę, zdając sobie sprawę, że w swoim bikini, które zabiera zawsze ze sobą na wszystkie wyprawy, wygląda całkiem nieźle. Zwłaszcza dla takiego gościa, który rok spędził w celibacie. Niestety, Nick wydawał się drzemać. Trochę rozczarowana odwróciła się do niego plecami i zaczęła płynąć żabką w górę rzeczki, gdzie woda była trochę głębsza. Nie widziała jak Nick nagle usiadł, jakby nadsłuchując, a potem zerwał się na równe nogi. Krzyknął coś do Boba, który parę metrów dalej szukał raków i pobiegł w stronę chaty. Bob wyskoczył na brzeg, rzucając koszyk z rakami, zawołał Mel i pobiegł za nim.

      Dziewczyna, która dalej, na głębszej wodzie trenowała właśnie styl motylkowy, nie zauważyła tego całego zajścia. Kiedy wreszcie zerknęła w stronę brzegu stwierdziła, że nikogo tam nie ma. Oburzona, że zostawili ją samą, wyszła z wody, narzuciła ręcznik i ruszyła wolno w stronę domu, układając w myśli słowa reprymendy, jakiej zamierzała udzielić odnośnie lekceważenia kobiet w kąpieli. Gdy wyminęła ostatnie krzewy i wyszła na polankę, nagle stanęła jak wryta.

      Chaty Nicka nie było widać. Zasłaniał ją majestatyczny, stojący na trzech podporach, latający talerz, wyglądający jak żywcem wyjęty z filmów o UFO. Obok statku stali Nick i Bob, który radośnie machał do niej ręką.

*  *  *

      Aerte

      Wyglądaliśmy przez bulaje, z ciekawością obserwując naszych przyszłych towarzyszy podróży. Dwóch mężczyzn i jedną kobietę. Odruchowo zacząłem szukać różnic między nami a nimi. Tak na oko… zupełnie zwyczajni ludzie. Nie było w nich nic obcego. Ubrani nawet podobnie, w szorty. Strój dziewczyny był trochę bardziej egzotyczny, pierwszy raz taki widziałem.

      – Ma coś na zębach –  zauważyła Aena.

      – Kto? – spytałem.

      – Ona, nie widzisz? –  odpowiedziała. Rzeczywiście, szeroko uśmiechnięte usta odkrywały jakąś konstrukcję, którą ta kobieta nosiła.

      – Wyjdziemy do nich? –  zaproponowałem z nadzieją.

      – Chcecie rozprostować nogi –  stwierdził kapitan.

      Jednocześnie z Aeną pokiwaliśmy energicznie głowami.

      – Możecie wyjść i powiedzieć, co mają robić. Niech wejdą na pokład, a wtedy wy możecie sobie trochę pospacerować, ale nie za długo.

      – Super –  ucieszyłem się. –  Dziewczyny! Idziemy na świeże powietrze!

      Nella pokręciła głową. –  Ja nie idę.

      Spojrzałem na nią zaskoczony.

      – No, bo wiecie –  zaczęła się usprawiedliwiać. –  Z medycznego punktu widzenia to niezła okazja. Druga mi się prędko nie trafi. H'natz pokaże, jak zaprogramować medycznie sprzęt, jak ich podłączyć, poddać hipnozie i… w ogóle.

      – Rozumiem –  przytaknąłem ze zrozumieniem. –  Jesteś pracoholiczką. Trudny przypadek. Ja tam wolę świeże powietrze. Aena, idziesz?

      – Jasne.

      Parę sekund później byliśmy na zewnątrz. Było gorąco. Powietrze znajomo pachniało lasem.

      Pomachałem przyjaźnie trójce stojącej obok statku. Oni odmachali ochoczo. Patrzyli w nas jak w obraz. Wyraźnie byli pod wrażeniem.

      – Cześć –  powiedziałem zwyczajowo. – Eee… miło was spotkać.

      Nie byłem pewien, czy dobrze rozumieją mój angielski. Uczyłem się go w hipnozie, zaledwie kilka godzin.

      – Dziękujemy, bardzo dobrze –  grzecznie odpowiedział młodszy mężczyzna. Mówił z zupełnie innym akcentem, ale bardzo dobrze go rozumiałem.

      – Mam na imię Aerte, a to jest Aena –  przedstawiłem nas oboje.

      – To jest Mel, Bob, a ja mam na imię Nick –  zrewanżował się Nick. Ponieważ wyczuwałem wyraźną rezerwę w ich zachowaniu, wyciągnąłem rękę na powitanie. Nick, po chwili wahania, podszedł i mocno ją uścisnął. Widząc to Aena podeszła do Mel i ją objęła, potem uściskała

Скачать книгу