Lwów kres iluzji. Grzegorz Gauden

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Lwów kres iluzji - Grzegorz Gauden страница 3

Автор:
Жанр:
Серия:
Издательство:
Lwów kres iluzji - Grzegorz Gauden

Скачать книгу

style="font-size:15px;">      Wprowadzenie

      Zachowały się nieliczne zdjęcia z tamtego pogromowego czasu listopada 1918 roku. Na jednym z nich mężczyźni i chłopcy patrzą w obiektyw aparatu. Stoją przed spaloną synagogą przy ul. Bóżniczej we Lwowie. Fotograf ustawił swój nieporęczny miechowy aparat na statywie w bardzo starannie dobranym miejscu. Zdjęcie zostało skadrowane tak, aby mury spalonej synagogi wypełniały centralną część zdjęcia.

      Szklana tafla pokryta substancją światłoczułą musiała mieć trochę dłuższy czas naświetlania, bo trzy postacie w prawej części zdjęcia, uchwycone zapewne w ruchu, są rozmazane. Pozostali znieruchomiali patrzą w kierunku fotografa. Otyły mężczyzna przechylony w bok podpiera się laską.

      Postacie ludzi na fotografii to niewielkie figurki. Na zdjęciu dominuje gmach synagogi. Jej bryłę lekko kontruje widniejąca na pierwszym planie po lewej stronie latarnia gazowa. Synagoga nie ma dachu, wypalone są wszystkie okna i drzwi. Ściany są osmalone. Podobnie wypalone są okna i drzwi w dwupiętrowej kamienicy, do której synagoga przylega tylną ścianą.

      1. Spalona synagoga Beit Chasidim przy zbiegu ul. Bóżniczej i ul. Łaziennej. (Synagoga została całkowicie zniszczona przez Niemców podczas II wojny światowej).

      Jeszcze bardziej na lewo, po drugiej stronie ulicy, na skraju zdjęcia, widać kolejną wypaloną jednopiętrową kamieniczkę o pustych oknach i osmalonych murach. Także na kamieniczce w pierzei na prawo od synagogi, ledwie widocznej, wypalonej i z pustymi czarnymi prostokątami okien, widać szerokie pasma sadzy. Na zdjęciu najczarniejsza jest właśnie sadza. Na czarno-białym zdjęciu ostro kontrastuje z bielą śniegu, który niewielką warstwą przyprószył gzymsy synagogi i dachy budynków.

***

      Pierwszy raz ujrzałem tę fotografię kilka lat temu we Lwowie w tamtejszym kwartalniku literackim „Ї”. Zaintrygowała mnie świątynna fasada wypalonego budynku podobna do kościoła Bernardynów. Pomyślałem, że to nieznany mi zabytkowy lwowski kościół, ale dowiedziałem się, że to synagoga. Uznałem, że to przejmujące zdjęcie z czasów niemieckiej okupacji Lwowa w latach II wojny światowej.

      Z błędu wyprowadził mnie mój ukraiński przyjaciel Andrij Pawłyszyn: „To zdjęcie po pogromie w listopadzie 1918. Tę synagogę wtedy spalili Polacy. Żydzi odbudowali ją. Potem całkowicie zniszczyli ją Niemcy. Dziś nie ma po niej śladu”.

***

      Od czego zacząć opowieść o wydarzeniu historycznym, które do dziś jest przemilczane, a właściwie starannie zacierane w naszej historii? Którego sprawcami byliśmy my Polacy.

      Być może od informacji, że dziś, po stu latach, nie ma żadnych rzetelnych badań ani też żadnego polskiego opisu „potężnego pogromu lwowskiego”. Takiego terminu użył sto lat temu Adolf Nowaczyński, świetny publicysta i skrajny antysemita. O pogromie lwowskim pisał z uznaniem. Choć ubolewał, że pogrom dotknął akurat nie tych Żydów, których powinien dotknąć1.

      Rekonstrukcja tamtych wydarzeń po stu latach okazuje się możliwa tylko poprzez mozolne przedzieranie się przez dokumenty archiwalne, relacje polskich uczestników walk polsko-ukraińskich we Lwowie w listopadzie 1918, pamiętniki, a także oficjalne dokumenty polskie i zagraniczne.

      Wielu z nich nigdy nie opublikowano w Polsce. Kilka dokumentów pojawiło się pod koniec XX wieku i na początku obecnego w czasopismach naukowych, całkowicie nieznanych szerszemu gronu czytelników.

***

      Wielkim nieobecnym źródłem jest polska prasa tamtych czasów. Nie możemy opierać się na rzetelnych relacjach polskich dziennikarzy o pogromie z listopada 1918 roku, bo tych po prostu nie ma. Polska prasa we Lwowie i poza Lwowem objęła pogrom całkowitą zmową milczenia, a jej część podjęła próby zakłamania prawdy o nim. Polska za takie zachowanie polskich mediów zapłaciła cenę.

      „Gazeta Lwowska” 28 listopada 1918 opublikowała odezwę Tymczasowego Komitetu Rządzącego (TKR), absolutnie wykluczając jakikolwiek związek polskiej społeczności Lwowa z pogromem:

      Wstrząsające grozą wypadki, których widownią były w ostatnich dniach dzielnice miasta zamieszkane przez żydów, zatruły jadem radosne święto oswobodzonego od najazdu Lwowa.

      Co gorsza, odpowiednio przez wrogów naszych oświetlane i tłumaczone, mogą w opinii świata rzucić ponury cień na imię polskie.

      Wiemy wszyscy, kto był tych ohydnych zajść bezpośrednim sprawcą i z czyjego nastąpiły one podniecenia, a ogłoszona już liczba uwięzionych dotychczas uczestników grabieży, mordów i podpaleń, rekrutujących się z najgorszych szumowin społeczeństwa, stałych mieszkańców zakładów karnych, zawodowych bandytów i rzezimieszków, oraz procentowy ich rozdział według wyznania (60 prc. gr. kat., 30 prc. rzym. kat. i 10 prc. wyzn. mojż.) wyświetla jasno, że jest to kategoria ludzi, nie mających nic wspólnego z żadnymi zagadnieniami narodowymi, społecznymi czy wyznaniowymi2.

      Taki pogląd przyjęły polskie władze we Lwowie i taką linię miała tamtejsza prasa. Cytując Gogola – podoficerska wdowa wychłostała się sama. Wcześniej lwowscy Polacy twierdzili, że Żydzi są zdrajcami Polaków i sojusznikami Ukraińców, i nagle uznali, że Ukraińcy urządzili Żydom pogrom. I Żydzi Żydom też urządzili pogrom. Nigdy nie podano źródeł tej groteskowej statystyki.

      „Prasa galicyjska ukrywa prawdę, prasa warszawska milczy. I opinia polska dotychczas nie zna strasznej prawdy!”3 – napisał w grudniu 1918 roku o pogromie lwowskim przerażony Andrzej Strug.

      Może zatem trzeba byłoby zacząć od pierwszej w ogóle obszernej relacji prasowej, która wydarzenia we Lwowie nazywa po imieniu pogromem. Tyle że jest to relacja w języku niemieckim i opublikowano ją w Wiedniu.

      Ukazała się w dwa dni po odezwie TKR, w sobotę 30 listopada 1918 roku.

***

      Możliwa byłaby próba chronologicznego opisania wydarzeń we Lwowie, które miały miejsce w dniach poprzedzających pogrom, a których zwieńczeniem była eksplozja polskiej etnicznej, religijnej i politycznej nienawiści do Żydów. Eksplozja przemocy i okrucieństwa. Ale i chronologia bywa trudna, skoro nawet w oficjalnych dokumentach pojawiają się różne daty pogromu.

      Sporna może też być godzina rozpoczęcia pogromu w powszechnie przyjętym wtedy w świecie rozumieniu tego terminu. Wymaga to ustalenia momentu, w którym chaotyczne rabunki i napady przeistoczyły się we wspólny zbiorowy czyn pogromowy polskich wojskowych i polskiej ludności Lwowa.

      Ja taki moment odnalazłem.

***

      Można by też zacząć ten tekst od zrelacjonowania tego, co napisano po polsku na temat pogromu lwowskiego przez ostatnie sto lat, choć nie byłaby to długa relacja, bo napisano niewiele i najczęściej nierzetelnie.

      W popularnych opisach obejmujących dwa dni pogromu po walkach polsko-ukraińskich do dziś najczęściej powtarzane są kłamstwa i konfabulacje kpt. Czesława Mączyńskiego, komendanta obrony Lwowa i człowieka osobiście odpowiedzialnego za dwa dni gwałtów, mordów, rabunków i podpaleń w dzielnicy żydowskiej.

***

      W 2016

Скачать книгу


<p>1</p>

Lwów pod znakiem pogromów żydowskich. Dokumenty chwili. Zebrał i zaopatrzył w uwagi i komentarze Ż. Komrat. Część II: Okres popogromowy od 24 listopada do 31 grudnia 1918, Central State Historical Archive of Ukraine in Lviv (Centralne Państwowe Historyczne Archiwum Ukrainy we Lwowie – Tsentralnyi derzhavnyi istorychnyi arkhiv Ukrainy, dalej: TsDIAL), 505.1.23., s. 30.

<p>2</p>

Odezwa do ludności Lwowa; Tymczasowy Komitet Rządzący, „Gazeta Lwowska” 1918, nr 255 (28 listopada).

<p>3</p>

A. Strug, Lwowski pogrom, „Robotnik” 1918, nr 335 (6 grudnia, wydanie poranne).