Nowe oblicze Greya. E L James
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Nowe oblicze Greya - E L James страница 28
– I gratulacje dla Ethana, który dostał się na psychologię – wtrąca z dumą Mia.
Posyła mu uśmiech pełen uwielbienia. Ciekawe, czy udało jej się poczynić jakieś postępy. Trudno powiedzieć.
Słucham toczących się przy stole rozmów. Christian zdaje pokrótce relację z naszej trzytygodniowej podróży, tu i ówdzie lekko koloryzując. Sprawia wrażenie zrelaksowanego i sprawującego kontrolę nad sytuacją, jakby zapomniał o podpalaczu. Ja z kolei nastrój mam nadal nieszczególny. Dziobię widelcem w sałatce. Christian powiedział wczoraj, że jestem gruba. „On żartował!” Moja podświadomość ponownie gromi mnie wzrokiem. Elliot niechcący strąca na ziemię kieliszek, przestraszając wszystkich. Wokół stołu robi się małe zamieszanie.
– Zabiorę cię do hangaru i w końcu dam w tyłek, jeśli nastrój ci się nie zmieni – szepcze mi Christian do ucha.
Zaszokowana odwracam się i patrzę na niego szeroko otwartymi oczami. Co takiego? Droczy się ze mną?
– Nie ośmieliłbyś się! – warczę, a gdzieś w głębi mnie pojawia się znajome, przyjemne podekscytowanie.
Unosi brew. Oczywiście, że by się ośmielił. Zerkam szybko na Kate. Przygląda nam się z zainteresowaniem. Z powrotem odwracam się w stronę Christiana, mrużąc oczy.
– Najpierw musiałbyś mnie złapać, a nie mam dzisiaj obcasów – syczę.
– Fajnie by było próbować – odszeptuje z lubieżnym uśmiechem i wydaje mi się, że żartuje.
Oblewam się rumieńcem. Dziwne, ale czuję się lepiej.
Po deserze – truskawki z bitą śmietaną – niespodziewanie następuje oberwanie chmury. Zgodnie zrywamy się od stołu, zabieramy talerze i szklanki i zanosimy je do kuchni.
– Dobrze, że deszcz zaczekał, aż skończymy – mówi z zadowoleniem Grace, gdy przechodzimy niespiesznie do salonu.
Christian siada przy czarnym pianinie, wciska pedał ściszający i zaczyna grać coś, co jest mi znajome, ale nie do końca wiem skąd.
Grace pyta mnie o wrażenia z wycieczki do Saint-Paul-de-Vence. Ona i Carrick byli tam przed laty podczas swojej podróży poślubnej. Uznaję to za dobry znak, skoro do dziś są ze sobą tacy szczęśliwi. Kate i Elliot siedzą przytuleni na jednej z dużych, obłożonych poduszkami sof, a Ethan, Mia i Carrick pogrążają się w rozmowie. Chyba dotyczącej psychologii.
Nagle, jak jeden mąż, wszyscy Greyowie milkną i wpatrują się w Christiana.
O co chodzi?
Christian śpiewa cicho, akompaniując sobie na pianinie. Zapada cisza, gdy wszyscy wsłuchujemy się w jego cichy, melodyjny głos i słowa Wherever You Will Go. Ja miałam już okazję słyszeć, jak śpiewa; oni nie? Urywa, nagle świadomy panującej w salonie kompletnej ciszy. Kate rzuca mi pytające spojrzenie, a ja wzruszam ramionami. Christian odwraca się na stołku i marszczy brwi zakłopotany tym, że znajduje się w centrum uwagi.
– Kontynuuj – mówi miękko Grace. – Nigdy nie słyszałam, jak śpiewasz, Christianie. Nigdy. – Wpatruje się w niego zdumiona.
Christian patrzy na nią nieobecnym wzrokiem, po czym wzrusza ramionami. Jego spojrzenie przesuwa się nerwowo na mnie, następnie na drzwi balkonowe. Pozostali wracają do pełnej skrępowania rozmowy, a ja przyglądam się mojemu kochanemu mężowi.
Grace chwyta moje dłonie i nieoczekiwanie bierze mnie w ramiona.
– Och, kochana dziewczyno! Dziękuję ci, dziękuję – szepcze, tak że słyszę ją tylko ja. W gardle tworzy mi się gula.
Odpowiadam uściskiem, nie do końca wiedząc, za co mi dziękuje. Grace uśmiecha się i całuje mnie w policzek. Oczy jej błyszczą. Co ja takiego zrobiłam?
– Zaparzę nam herbatę – mówi głosem schrypniętym od powstrzymywanych łez.
Podchodzę powoli do Christiana, który stoi teraz, wyglądając przez drzwi balkonowe.
– Hej – mówię cicho.
– Hej. – Obejmuje mnie ramieniem w talii, przyciągając do siebie, a ja wsuwam dłoń w tylną kieszeń jego dżinsów. Przyglądamy się stukającym o szybę kroplom deszczu.
– Lepiej się czujesz?
Kiwam głową.
– To dobrze.
– Zdecydowanie wiesz, jak uciszyć wszystkich obecnych.
– Robię to na okrągło – mówi, uśmiechając się do mnie.
– W pracy owszem, ale nie tutaj.
– To prawda, tutaj nie.
– Nikt nigdy nie słyszał, jak śpiewasz? Nigdy?
– Wygląda na to, że nie – stwierdza cierpko. – Jedziemy?
Podnoszę na niego wzrok, próbując wybadać jego nastrój. Spojrzenie ma łagodne, ciepłe i lekko speszone. Postanawiam zmienić temat.
– Masz zamiar dać mi klapsy? – pytam szeptem i nagle w moim brzuchu pojawia się cała chmara motyli. A może to tego mi właśnie trzeba, to tego mi brakowało.
Przygląda mi się, a oczy mu ciemnieją.
– Nie chcę robić ci krzywdy, ale z ochotą się pobawię.
Oglądam się nerwowo za siebie, ale nikt nas nie słyszy.
– Tylko jeśli źle się pani zachowuje, pani Grey – mruczy mi do ucha.
Jak on to robi, że w jednym zdaniu kryje się taka zmysłowa obietnica?
– Zobaczę, co da się zrobić – odpowiadam z uśmiechem.
Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i idziemy w stronę samochodu.
– Proszę. – Christian rzuca mi kluczyki do R8. – Nie porysuj mi go – dodaje ze śmiertelną powagą – inaczej nieźle się wkurwię.
W ustach robi mi się sucho. Pozwala mi prowadzić swoje auto? Moja wewnętrzna bogini zakłada szybko skórzane rękawiczki i buty na płaskim obcasie. O tak! – woła.
– Jesteś pewny? – pytam oszołomiona.
– Tak i wsiadaj, zanim zmienię zdanie.
Chyba jeszcze nigdy nie uśmiechałam się tak szeroko. Christian przewraca oczami i otwiera przede mną drzwi od strony kierowcy. Wsiadam i przekręcam w stacyjce kluczyk, jeszcze zanim on zdąży obejść auto. Wskakuje szybko do środka.
– Taka chętna? –