Nowe oblicze Greya. E L James

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Nowe oblicze Greya - E L James страница 23

Автор:
Жанр:
Серия:
Издательство:
Nowe oblicze Greya - E L James

Скачать книгу

kurwa.

      – I najbardziej martwi mnie to, że temu komuś może chodzić o mnie. A jeśli o mnie… – Urywa, nie będąc w stanie mówić dalej.

      – …To ten ktoś może wziąć na celownik mnie – szepczę. Christian wzdryga się, a ja wiem, że w końcu dotarłam do sedna jego niepokoju. Dotykam czule jego twarzy. – Dziękuję – mówię cicho.

      Marszczy brwi.

      – Za co?

      – Że mi powiedziałeś.

      Kręci głową i na jego ustach pojawia się cień uśmiechu.

      – Potrafi pani być bardzo przekonująca, pani Grey.

      – A ty potrafisz się zamartwiać i dusić wszystko w sobie i pewnie umrzesz na zawał, nim skończysz czterdziestkę, a ja chcę się cieszyć tobą znacznie dłużej.

      – To ty mnie przyprawisz o zawał. Jak zobaczyłem cię na tym skuterze… Mało brakowało. – Zasłania dłonią oczy i wzdryga się.

      – Christianie, to tylko skuter wodny. Nawet dzieci na nim jeżdżą. Wyobrażasz sobie, jak się będziesz zachowywał, kiedy wybierzemy się do twojego domu w Aspen i po raz pierwszy przypnę narty?

      Wciąga głośno powietrze, a ja mam ochotę śmiać się na widok malującego się na jego twarzy przerażenia.

      – Do naszego domu – mówi w końcu.

      Ignoruję go.

      – Jestem dorosła, Christianie, i znacznie bardziej wytrzymała, niż to widać na pierwszy rzut oka. Kiedy się w końcu z tym pogodzisz?

      Wzrusza ramionami i zaciska usta. Postanawiam zmienić temat.

      – No dobrze, pożar. Policja o nim wie?

      – Nie. – Minę ma poważną.

      – To dobrze.

      – Ochrona zostanie wzmocniona – mówi rzeczowo.

      – Rozumiem. – Omiatam spojrzeniem jego ciało. Nadal ma na sobie szorty i koszulkę, a ja T-shirt. Jezu, to był dopiero szybki numerek. Chichoczę.

      – No co? – pyta z konsternacją Christian.

      – Ty.

      – Ja?

      – Tak. Ty. Nadal w ubraniu.

      – Och. – Zerka na siebie, potem na mnie, a na jego twarzy wykwita szeroki uśmiech. – Cóż, sama wiesz, jak trudno mi utrzymać ręce z dala od ciebie, zwłaszcza gdy chichoczesz jak uczennica.

      No tak, łaskotanie. Ha! Siadam na nim szybko, ale on w tej samej chwili odgaduje mój zamiar i chwyta za nadgarstki.

      – Nie – mówi poważnie.

      Wydymam usta, ale uznaję, że nie jest na to jeszcze gotowy.

      – Nie rób tego, proszę – szepcze. – Nie zniósłbym łaskotania. Nikt mnie nie łaskotał, gdy byłem mały. – Milknie, a ja opuszczam ręce. – Patrzyłem, jak Carrick łaskocze Elliota i Mię, i to wszystko tak fajnie wyglądało, ale ja… ja…

      Kładę palec na jego ustach.

      – Ćśś, wiem – całuję go lekko w usta, gdzie jeszcze przed chwilą znajdował się mój palec, po czym przytulam się do jego piersi. Wzbiera we mnie znajomy ból i bezbrzeżny smutek. Tak bardzo kocham tego mężczyznę, że zrobiłabym dla niego wszystko.

      Obejmuje mnie i skrywa twarz w moich włosach. Gładzi mnie delikatnie po plecach. Nie wiem, jak długo tak leżymy, ale w końcu przerywam panującą w kajucie przyjemną ciszę.

      – Jaki jest najdłuższy okres, przez który nie widziałeś się z doktorem Flynnem?

      – Dwa tygodnie. Czemu pytasz? Znowu cię kusi, żeby mnie połaskotać?

      – Nie. – Chichoczę. – Myślę, że on ci pomaga.

      Christian prycha.

      – I tak powinno być; w końcu niemało mu płacę. – Pociąga mnie lekko za włosy, żebym na niego spojrzała. – Martwi się pani moim dobrym samopoczuciem, pani Grey? – pyta miękko.

      – Każda dobra żona przejmuje się samopoczuciem ukochanego męża, panie Grey – besztam go żartobliwie.

      – Ukochanego? – szepcze i w tym słowie kryje się niepewne pytanie.

      – Bardzo ukochanego. – Całuję go w usta, a on uśmiecha się nieśmiało.

      – Chcesz zjeść kolację na brzegu?

      – Chcę zjeść tam, gdzie tobie będzie najlepiej.

      – Dobrze. – Uśmiecha się. – Na pokładzie jestem ci w stanie zapewnić bezpieczeństwo. Dziękuję za prezent. – Bierze do ręki aparat, unosi go i robi nam zdjęcie, jak leżymy, tuląc się do siebie.

      – Cała przyjemność po mojej stronie – odpowiadam z uśmiechem, a jemu świecą się oczy.

*****

      Przechadzamy się po wystawnych, złoconych wnętrzach Wersalu. Początkowo skromny pawilon myśliwski, został przekształcony przez Króla Słońce w okazałą, pełną przepychu siedzibę władcy, a wkrótce stał się świadkiem upadku monarchii absolutnej.

      Najbardziej okazała wydaje mi się na razie Galeria Zwierciadlana. Popołudniowe słońce wślizguje się przez okna, odbijając się w wiszących na ścianie wschodniej lustrach i rozświetlając złote ozdobne liście oraz olbrzymie kryształowe żyrandole. To widok zapierający dech w piersiach.

      – Ciekawie zobaczyć, co się dzieje z despotycznym megalomanem, który izoluje się pośród takiego przepychu – mruczę do Christiana, stojącego przy moim boku.

      Przechyla głowę i przygląda mi się z rozbawieniem.

      – Chce pani coś powiedzieć, pani Grey?

      – Och, to jedynie taka uwaga, panie Grey.

      Pokazuję ręką otaczające nas bogactwo. Uśmiechając się lekko, Christian udaje się za mną na środek sali, gdzie podziwiam widok – spektakularne, odbijające się w zwierciadłach ogrody i spektakularnego Christiana Greya, mojego męża.

      – Zbudowałbym to wszystko dla ciebie – szepcze. – Po to tylko, aby zobaczyć, jak w słońcu błyszczą twoje włosy, tu i teraz. – Zakłada mi za ucho pasmo włosów. – Wyglądasz jak anioł. – Całuje mnie tuż pod uchem, bierze za rękę i dodaje: – My, despoci, robimy to dla kobiet, które kochamy.

      Rumienię

Скачать книгу