Nowe oblicze Greya. E L James

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Nowe oblicze Greya - E L James страница 21

Автор:
Жанр:
Серия:
Издательство:
Nowe oblicze Greya - E L James

Скачать книгу

które pobrzękują wokół mojej kostki. Marszczy brwi i przesuwa opuszkami palców po czerwonej linii, a mnie przeszywa dreszcz.

      – I to. – Podaję mu pudełko, mając nadzieję, że odwrócę tym jego uwagę.

      – Dla mnie? – pyta zaskoczony.

      Kiwam nieśmiało głową. Bierze ode mnie pudełko i potrząsa nim lekko. Uśmiecha się szeroko i siada na łóżku. Nachyla się, ujmuje moją brodę i składa na ustach czuły pocałunek.

      – Dziękuję – mówi z nieśmiałą radością.

      – Jeszcze nie otworzyłeś.

      – Na pewno mi się spodoba. – Patrzy na mnie błyszczącymi oczami. – Nieczęsto dostaję prezenty.

      – Ciężko ci coś kupić. Masz przecież wszystko.

      – Mam ciebie.

      – Zgadza się. – Uśmiecham się. O tak, Christianie, o tak.

      Szybko rozrywa papier.

      – Nikon? – Zaskoczony podnosi na mnie wzrok.

      – Wiem, że masz tę małą cyfrówkę, ale ten aparat jest do… eee… portretów i takich tam. Ma dwa obiektywy.

      Po jego minie widać, że dalej nic nie rozumie.

      – Dziś w galerii spodobały ci się fotografie Florence D’elle. I pamiętam, co mówiłeś w Luwrze. No i, rzecz jasna, są jeszcze tamte zdjęcia. – Przełykam ślinę, starając się nie przywoływać obrazów, które odkryłam w garderobie.

      Christian wstrzymuje oddech, a jego oczy robią się wielkie, gdy w końcu zaczyna rozumieć, o co mi chodzi. A ja szybko, nim stracę odwagę, kontynuuję:

      – Pomyślałam, że mógłbyś, eee… chciałbyś zrobić zdjęcia… mnie.

      – Zdjęcia. Tobie? – Wpatruje się we mnie, ignorując leżące na kolanach pudełko.

      Kiwam głową, rozpaczliwie próbując wybadać jego reakcję. W końcu jego spojrzenie wraca do pudełka, a palce z nabożną fascynacją przesuwają się po fotografii aparatu.

      O czym on teraz myśli? Och, nie takiej reakcji się spodziewałam, a moja podświadomość obrzuca mnie takim wzrokiem, jakbym była jakimś zwierzęciem hodowlanym. Christian przecież nigdy, przenigdy nie reaguje zgodnie z moimi oczekiwaniami. Podnosi głowę, a oczy ma pełne… czego? Bólu?

      – Dlaczego sądzisz, że tego chcę? – pyta zdeprymowany.

      Nie, nie, nie! To ty mówiłeś, że chciałbyś…

      – A nie? – pytam, zagłuszając podświadomość, która zastanawia się głośno, czemu ktokolwiek miałby chcieć robić mi erotyczne zdjęcia. Christian przełyka ślinę i przeczesuje palcami włosy. Wygląda na mocno zagubionego. Bierze głęboki oddech.

      – Dla mnie tego typu zdjęcia były najczęściej polisą ubezpieczeniową, Ano. Wiem, że zbyt długo uprzedmiotawiałem kobiety.

      – I uważasz, że robienie mi zdjęć jest… eee, uprzedmiotawianiem mnie? – Z twarzy odpływa mi cała krew.

      Zaciska powieki.

      – Mam w głowie mętlik – szepcze. Kiedy otwiera oczy, widać w nich nieufność i coś jeszcze, jakieś intensywne emocje.

      Cholera. To przeze mnie? Moje wcześniejsze pytania dotyczące jego biologicznej matki? Pożar w pracy?

      – Czemu tak mówisz? – pytam cicho. Wzbiera we mnie panika. Sądziłam, że jest szczęśliwy. Że my jesteśmy szczęśliwi. Że go uszczęśliwiam. Nie chcę, aby miał w głowie mętlik. Chcę? Zaczynam gorączkowo myśleć. Od prawie trzech tygodni nie widział się z Flynnem. O to właśnie chodzi? To jest powodem jego zachowania? Cholera, powinnam zadzwonić do Flynna? I nagle, w chwili wyjątkowej przenikliwości, dociera do mnie prawda: pożar, Charlie Tango, skuter… Christian się boi, boi się o mnie, i potęguje to widok czerwonych śladów na mojej skórze. Od rana się nimi przejmuje, wprawiając tym siebie w konsternację, ponieważ nie jest przyzwyczajony do takiej reakcji na zadawanie bólu. Ta myśl mnie studzi.

      Christian raz jeszcze wzrusza ramionami, a jego spoj – rzenie prześlizguje się na mój nadgarstek, gdzie wcześniej znajdowała się bransoletka, którą mi dziś kupił. Bingo!

      – Christianie, te ślady to nic takiego. – Unoszę rękę, odsłaniając czerwoną linię. – Mieliśmy hasło bezpieczeństwa. Kurczę, wczoraj było naprawdę fajnie. Podobało mi się. Przestań się tym zamartwiać. Lubię ostry seks, już ci to mówiłam. – Moje policzki robią się szkarłatne, gdy próbuję opanować rosnącą panikę.

      Przygląda mi się uważnie, a ja nie mam pojęcia, co się teraz dzieje w jego głowie. Może analizuje moje słowa.

      – To przez ten pożar? – pytam. – Myślisz, że jest w jakiś sposób powiązany z awarią Charliego Tango? Dlatego tak się martwisz? Porozmawiaj ze mną, Christianie, proszę.

      Nadal nic nie mówi, tak jak wcześniej dzisiejszego popołudnia. Jasna cholera! Nie odezwie się do mnie, ja to wiem.

      – Nie myśl o tym za dużo, Christianie – mówię cicho.

      Słowa te przywołują niepokojące wspomnienie – to, co mi powiedział na temat tego głupiego kontraktu. Biorę z jego kolan pudełko i otwieram je. Przygląda mi się biernie, jakbym była jakimś fascynującym, nieznanym mu dotąd okazem. Wiedząc, że aparat jest przygotowany do użycia przez niezwykle pomocnego sprzedawcę, wyjmuję go z pudełka i zdejmuję blendę. Kieruję obiektyw na Christiana, na jego piękną twarz, naciskam spust migawki i trzymam, a na karcie zapisuje się dziesięć zdjęć jego zaniepokojonej miny.

      – W takim razie ja cię uprzedmiotowię – burczę, ponownie naciskając spust. Na ostatnim ujęciu kąciki jego ust niemal niezauważalnie się unoszą. I jeszcze jedna próba, i tym razem się uśmiecha… lekko, ale jednak to uśmiech. Znowu wciskam spust migawki i widzę, jak Christian się odpręża i absurdalnie wydyma usta do obiektywu. Chichoczę. Och, dzięki Bogu, wrócił pan zmienny. Jeszcze nigdy jego widok tak bardzo mnie nie ucieszył.

      – Myślałem, że to mój prezent – burczy, ale wydaje mi się, że tylko się ze mną droczy.

      – Cóż, miał zainicjować fajną zabawę, ale wygląda na to, że to symbol kobiecego uciemiężenia. – Pstrykam kolejne zdjęcia, robiąc zbliżenia jego rozbawionej twarzy. Wtedy oczy mu ciemnieją, a mina zmienia się na drapieżną.

      – Chcesz być ciemiężona? – mruczy jedwabistym głosem.

      – Nie, ciemiężona nie – odpowiadam, nie przerywając pstrykania.

      – Nieźle mógłbym panią uciemiężyć, pani Grey – rzuca groźnie. Głos ma lekko schrypnięty.

      – Doskonale o tym wiem, panie Grey. I całkiem

Скачать книгу