Nowe oblicze Greya. E L James

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Nowe oblicze Greya - E L James страница 19

Автор:
Жанр:
Серия:
Издательство:
Nowe oblicze Greya - E L James

Скачать книгу

style="font-size:15px;">      Wzdycha.

      – Pani Grey… eee… nie wydaje mi się, aby panu Greyowi się to spodobało, a nie chciałbym stracić posady.

      Och, na litość boską! Mam ochotę przewrócić oczami, ale tylko je mrużę, wzdycham głośno i wyrażam, jak mi się wydaje, odpowiednią porcję pełnego frustracji oburzenia, że nie jestem panią własnego losu. Z drugiej strony nie chcę, aby Christian wkurzył się na Taylora – ani rzecz jasna na mnie. Pukam więc do drzwi gabinetu i wchodzę.

      Christian rozmawia przez BlackBerry, opierając się o mahoniowe biurko. Podnosi wzrok.

      – Andrea, chwileczkę – rzuca do aparatu.

      Minę ma poważną. Patrzy na mnie z grzecznym wyczekiwaniem. Kurde, czemu się czuję, jakbym się znalazła w gabinecie dyrektora szkoły? Ten mężczyzna wczoraj mnie skuł kajdankami. Nie dam mu się onieśmielać, to w końcu mój mąż, do diaska. Prostuję się i posyłam mu szeroki uśmiech.

      – Wybieram się na zakupy. Zabieram ze sobą ochronę.

      – Jasne, weź jednego z bliźniaków i Taylora – odpowiada i wiem już, że dzieje się coś naprawdę poważnego, gdyż nie zadaje mi dalszych pytań. Stoję i patrzę na niego, zastanawiając się, czy mogę mu jakoś pomóc. – Coś jeszcze? – pyta. Chce, żebym już poszła.

      – Kupić ci coś? – pytam.

      Obdarza mnie tym swoim słodko nieśmiałym uśmiechem.

      – Nie, maleńka, niczego mi nie trzeba – odpowiada. – Załoga się mną zajmie.

      – Świetnie. – Mam ochotę go pocałować. A co, wolno mi, to przecież mój mąż. Podchodzę do niego zdecydowanym krokiem i całuję go w usta, kompletnie go zaskakując.

      – Andrea, oddzwonię – rzuca do telefonu. Odkłada go na biurko, bierze mnie w ramiona i całuje namiętnie. Kiedy mnie puszcza, brak mi tchu. Oczy ma pociemniałe z pożądania. – Rozpraszasz mnie. Muszę załatwić tę sprawę, aby móc wrócić do naszego miesiąca miodowego. – Przesuwa palcem wskazującym po mojej twarzy.

      – W porządku. Przepraszam.

      – Nie przepraszaj, proszę, uwielbiam, gdy mnie rozpraszasz. – Całuje kącik mych ust. – Idź wydać trochę pieniędzy. – Puszcza mnie.

      – Dobrze.

      Z uśmiechem opuszczam gabinet. Moja podświadomość kręci głową i sznuruje usta. „Nie powiedziałaś mu, że bierzesz skuter” – beszta mnie tym swoim śpiewnym głosem. Ignoruję ją. Co za megiera.

      Taylor czeka pod drzwiami.

      – Na górze wszystko uzgodnione. Możemy płynąć? – Uśmiecham się, starając się, aby w moim głosie nie słychać było sarkazmu.

      Taylor nie kryje uśmiechu pełnego podziwu.

      – Pani przodem, pani Grey.

      Taylor cierpliwie zaznajamia mnie ze wszystkimi kontrolkami i przyciskami przy kierownicy skutera. Jego spokój i łagodność sprawiają, że dobry z niego nauczyciel. Znajdujemy się na motorówce podskakującej lekko na spokojnej wodzie w porcie obok Fair Lady. Towarzyszy nam Gaston, ze spojrzeniem ukrytym za ciemnymi szkłami okularów, a za sterami motorówki siedzi mężczyzna z załogi jachtu. Jezu, troje ludzi, tylko dlatego że chcę się wybrać na zakupy. To niedorzeczne.

      Zapinam kapok i obdarzam Taylora promiennym uśmiechem. Wyciąga rękę, aby mi pomóc wsiąść na skuter.

      – Proszę zawiązać pasek z kluczykiem wokół nadgarstka, pani Grey. Jeśli pani spadnie, silnik automatycznie zgaśnie – wyjaśnia.

      – Okej.

      – Gotowa?

      Kiwam entuzjastycznie głową.

      – Proszę przekręcić kluczyk, kiedy znajdzie się pani jakieś półtora metra od nas. Popłyniemy za panią.

      – Okej.

      Odpycha skuter od motorówki, a kiedy unosi w górę kciuk, przekręcam kluczyk i silnik budzi się do życia.

      – Okej, pani Grey, dalej to łatwizna! – woła Taylor.

      Dodaję gazu. Skuter wyskakuje do przodu, po czym gaśnie silnik. Do diaska! Jak Christian to robi, że wszystko wydaje się takie proste? Próbuję jeszcze raz, i jeszcze, i silnik znowu gaśnie. Kuźwa.

      – Gaz trzeba dodawać powoli, pani Grey! – woła Taylor.

      – Jasne, jasne – mamroczę pod nosem.

      Próbuję raz jeszcze, bardzo powoli naciskając, i skuter rusza do przodu – ale tym razem silnik nie gaśnie. Tak! Płynie dalej. Ha! I płynie! Mam ochotę krzyczeć i piszczeć z podniecenia, opanowuję się jednak. Oddalam się powoli od jachtu i wpływam do głównego portu. Za sobą słyszę gardłowy ryk motorówki. Kiedy dodaję gazu, skuter wystrzeliwuje do przodu, prześlizgując się po wodzie. Z ciepłą bryzą we włosach i rozpryskującą się wokół mnie wodą czuję się wolna. Ale odjazd! Nic dziwnego, że Christian nigdy nie daje mi prowadzić.

      Zamiast kierować się w stronę brzegu i przedwcześnie kończyć zabawę, skręcam, aby zrobić kółko wokół naszego okazałego jachtu. Wow, to jest naprawdę fajne. Ignoruję Taylora i resztę ekipy i po raz drugi okrążam Fair Lady. Gdy kończę to robić, na pokładzie dostrzegam Christiana. Chyba przygląda mi się zdumiony, choć trudno mi to dostrzec z takiej odległości. Odważnie unoszę jedną rękę i macham do niego entuzjastycznie. Wygląda jak wyciosany z kamienia, w końcu jednak unosi rękę i wykonuje coś na kształt machnięcia. Nie widzę jego miny, ale coś mi mówi, że wcale tego nie chcę, kieruję się więc w stronę mariny, prześlizgując się po błękitnej powierzchni Morza Śródziemnego, skrzącej się w popołudniowym słońcu.

      Przy nabrzeżu czekam i pozwalam, by pierwszy do brzegu dobił Taylor. Minę ma ponurą i serce mi zamiera. Za to Gaston sprawia wrażenie lekko rozbawionego. Zastanawiam się, czy wydarzyło się coś, co ochłodziło relacje galijsko-amerykańskie i podejrzewam, że chodzi o mnie. Gaston wyskakuje z motorówki i zawiązuje cumy, Taylor zaś pokazuje mi, abym podpłynęła obok. Bardzo powoli manewruję skuterem, by znalazł się przy burcie motorówki. Spojrzenie Taylora nieco łagodnieje.

      – Proszę po prostu wyjąć kluczyk, pani Grey – mówi spokojnie, łapiąc za kierownicę. Wyciąga rękę, aby mi pomóc przesiąść się do motorówki. Zwinnie zeskakuję ze skutera mile zaskoczona tym, że się przy tym nie wywracam.

      – Pani Grey – mówi nerwowo Taylor, a jego policzki robią się różowe. – Pan Grey nie jest zbyt zadowolony z tego, że wsiadła pani na skuter. – Przestępuje z zakłopotaniem z nogi na nogę. Dociera do mnie, że zadzwonił do niego wzburzony Christian.

      Och, mój ty biedny, patologicznie nadopiekuńczy mężu, co ja mam z tobą począć?

      Uśmiecham

Скачать книгу