Hannibal. Thomas Harris

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Hannibal - Thomas Harris страница 23

Hannibal - Thomas Harris Hannibal Lecter

Скачать книгу

jednego szaleńca i obsesja drugiego sprawiły, że marzenia Starling wreszcie się spełniły: zajęła gabinet w podziemnej siedzibie Sekcji Behawioralnej. Żałowała tylko, że dostała się tam w taki sposób.

      Nigdy nie przypuszczała, że po ukończeniu Akademii FBI trafi prosto do elitarnej sekcji, ale wierzyła, że w końcu zasłuży sobie na to miejsce. Wiedziała, że najpierw spędzi kilka lat w biurach terenowych.

      Była świetną agentką, ale niezbyt dobrym dyplomatą. Dopiero po długim czasie zrozumiała, że nigdy nie dostanie się do Sekcji Behawioralnej, pomimo przychylności jej szefa, Jacka Crawforda.

      Głównej przyczyny długo nie dostrzegała, dopóki niczym astronom, który odkrywa czarną dziurę, obserwując jej wpływ na otaczające ją ciała niebieskie, nie zwróciła uwagi na zastępcę inspektora generalnego, Paula Krendlera. Nigdy jej nie wybaczył, że przed nim odnalazła seryjnego mordercę Jame’a Gumba, i nie mógł znieść popularności, jaką przyniosły jej media.

      Pewnego słotnego zimowego wieczoru Krendler zadzwonił do niej do domu. Odebrała telefon w szlafroku, kapciach i z ręcznikiem na głowie. Nigdy nie zapomni dokładnej daty; był to pierwszy tydzień operacji „Pustynna Burza”. Starling, wówczas agentka do spraw technicznych, wróciła właśnie z Nowego Jorku, gdzie wymieniła radio w limuzynie należącej do misji Narodów Zjednoczonych w Iraku. Nowe radio nie różniło się od starego, ale przekazywało rozmowy z samochodu do satelity Departamentu Obrony. Było to ryzykowne zadanie, które wykonała w prywatnym garażu, i wciąż miała napięte nerwy.

      Przez sekundę pomyślała, że Krendler zadzwonił z gratulacjami.

      Pamiętała stukot deszczu o szyby i głos Krendlera w telefonie; mówił z lekkim pijackim bełkotem, w tle było słychać odgłosy baru.

      Zaproponował jej randkę. Powiedział, że przyjedzie po nią za pół godziny. Był żonaty.

      – Nie sądzę, panie Krendler – powiedziała i nacisnęła nagrywanie na automatycznej sekretarce. Urządzenie wydało z siebie obowiązkowy krótki sygnał. Połączenie zostało przerwane.

      Od tamtej pory minęło kilka lat. Teraz, w biurze, do którego tak bardzo chciała się dostać, Starling napisała na kawałku papieru swoje nazwisko i przykleiła je taśmą do drzwi. Niezadowolona zerwała kartkę i wrzuciła ją do kosza.

      W swojej przegródce na korespondencję znalazła tylko jeden list. Kwestionariusz przysłany przez wydawców Księgi rekordów Guinnessa. Zamierzali umieścić ją jako policjantkę, która zabiła najwięcej przestępców w historii Stanów Zjednoczonych. Słowo „przestępcy” zostało użyte celowo, wyjaśniał wydawca, ponieważ wszystkie te osoby były wielokrotnie karane, a nad trzema z nich wisiały niezrealizowane nakazy aresztowania. Kwestionariusz powędrował do kosza w ślad za kartką z nazwiskiem.

      Mijała druga godzina dziubania w klawiaturę komputera i zdmuchiwania z twarzy spadających kosmyków włosów, gdy do drzwi zapukał Crawford i wsunął głowę do środka.

      – Dzwonił Brian z laboratorium. Zdjęcie rentgenowskie od Masona i zdjęcie od Barneya pasują do siebie. To ramię Lectera. Teraz dokonają porównania cyfrowego, ale Brian mówi, że nie ma wątpliwości. Prześlemy wszystko do bazy danych VICAP.

      – A co z Masonem Vergerem?

      – Powiemy mu prawdę. Oboje wiemy, że nie podzieli się z nami niczym, chyba że ma coś, z czym nie da sobie rady. Ale jeśli na tym etapie zaczniemy węszyć w Brazylii, trop wyparuje.

      – Powiedział pan, żebym dała spokój, i tak zrobiłam.

      – Ale nad czymś tu pracowałaś.

      – Zdjęcie rentgenowskie Masona przyszło DHL-em. Na podstawie kodu kreskowego i informacji na kopercie ustalono, skąd nadano przesyłkę. Z hotelu Ibarra w Rio. – Uniesioną dłonią dała Crawfordowi znak, żeby jej nie przerywał. – Wszystkiego dowiedziałam się ze źródeł nowojorskich. W Brazylii o nic nie pytano. Mason prowadzi rozmowy telefoniczne, bardzo często za pośrednictwem łącznicy firmy bukmacherskiej w Las Vegas. Można sobie wyobrazić, jaką masę telefonów odbierają.

      – Mam pytać, skąd o tym wiesz?

      – Czysta sprawa – odparła Starling. – No, dosyć czysta. Nic nie zostawiłam w jego domu. Mam tylko kod do sprawdzania jego rachunków telefonicznych. Wszyscy agenci do spraw technicznych je mają. Powiedzmy, że Verger utrudnia dochodzenie. Przy jego wpływach długo musielibyśmy błagać o nakaz. Co można by mu zrobić, nawet gdyby został skazany? Ale korzysta z firmy bukmacherskiej.

      – Rozumiem – powiedział Crawford. – Komisja Zakładów Sportowych w Nevadzie mogłaby założyć podsłuch albo wyciągnąć od nich, dokąd dzwoni.

      Clarice kiwnęła głową.

      – Zostawiłam Masona w spokoju, tak jak pan kazał.

      – Widzę właśnie. Możesz powiedzieć Masonowi, że uzyskam pomoc Interpolu i ambasady. Przekaż mu, że musimy wysłać tam ludzi i rozpocząć przygotowania do ekstradycji. Lecter pewnie popełnił jakieś zbrodnie w Ameryce Południowej, więc musimy się pospieszyć, zanim policja w Rio zacznie szperać w aktach z nagłówkiem „Kanibalizm”. Jeśli on w ogóle jest w Ameryce Południowej. Starling, robi ci się niedobrze na myśl o kolejnej rozmowie z Masonem?

      – Muszę się nastawić psychicznie. Dzięki panu przebrnęłam przez oględziny tej topielicy z Wirginii Zachodniej. Co ja mówię: topielicy. To była konkretna osoba, nazywała się Fredericka Bimmel. Tak, Mason przyprawia mnie o mdłości. Ale ostatnio na wiele rzeczy tak reaguję, Jack.

      Zamilkła zdziwiona własnymi słowami. Nigdy nie zwracała się do szefa po imieniu, nigdy jej to nawet nie przyszło do głowy. Zmieszała się. Przyjrzała się uważnie jego twarzy – słynnej nieprzeniknionej twarzy Jacka Crawforda.

      Kiwnął głową z wymuszonym smutnym uśmiechem.

      – Ja też, Starling. Chcesz kilka tabletek pepto-bismolu przed rozmową z Masonem?

      Mason nawet nie raczył odebrać telefonu Starling. Sekretarka podziękowała jej za wiadomość i obiecała, że oddzwoni. Ale nie oddzwonił. Do Masona nowiny docierały szybciej niż do Starling. Wiadomość o zidentyfikowaniu zdjęcia rentgenowskiego nie była już dla niego niczym nowym.

      Rozdział 14

      Mason o wiele wcześniej niż Starling wiedział, że zdjęcie rentgenowskie przedstawia ramię doktora Lectera. Miał lepsze niż ona źródła w Departamencie Sprawiedliwości.

      E-mail z tą informacją był podpisany „Token dwieście osiemdziesiąt siedem”. Tego pseudonimu używał asystent kongresmena Partona Vellmore’a z Komisji Sądowej Kongresu. Do jego biura nadszedł e-mail od samego Paula Krendlera z Departamentu Sprawiedliwości. Krendler podpisywał się „Cassius sto dziewięćdziesiąt dziewięć”.

      Mason był podekscytowany. Nie sądził, by doktor Lecter przebywał w Brazylii, ale zdjęcie rentgenowskie dowodziło, że miał teraz normalną liczbę palców u lewej ręki. Informacja ta znalazła potwierdzenie w najnowszych sygnałach o miejscu pobytu doktora, które docierały z Europy. Pochodziły

Скачать книгу