Mister. E L James

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Mister - E L James страница 4

Автор:
Жанр:
Серия:
Издательство:
Mister - E L James

Скачать книгу

Jest szczupła, ale ma duże, jędrne piersi, którymi teraz kusząco na mnie napiera. Zastanawiam się, czy w smaku będą równie dobre jak w dotyku. Ręką pieszczę jej plecy i całuję ją jeszcze namiętniej, rozkoszując się jej chętnymi ustami.

      – To czego chcesz? – pytam, nie odrywając się od jej warg.

      – Ciebie. – Oddech ma przyspieszony, głos zdradza podniecenie. Jest napalona. Zaczyna rozpinać moją koszulę. Kiedy ściąga mi ją z ramion, stoję bez ruchu i pozwalam, by ubranie osunęło się na podłogę.

      Mam ją wziąć tutaj czy w łóżku? Wybieram wygodę i biorę Heather za rękę.

      – Chodź ze mną.

      Ciągnę ją łagodnie, a ona posłusznie wychodzi za mną z salonu i idzie przez hol do sypialni.

      W pokoju jest porządek, tak jak myślałem.

      Dzięki Ci, Boże, za Krystynę.

      Włączam lampki nocne i prowadzę Heather w stronę łóżka.

      – Obróć się.

      Robi, o co proszę, ale na chwilę traci równowagę w wysokich szpilkach.

      – Spokojnie.

      Chwytam ją za ramiona i przyciągam do siebie mocno. Odwracam jej głowę, tak by móc spojrzeć jej w oczy. W pierwszej chwili wpatruje się w moje usta, zaraz jednak podnosi wzrok. Ma takie błyszczące oczy. Jasne. Skupione. Ale dość trzeźwe. Muskam wargami jej szyję, językiem smakując miękką, pachnącą skórę.

      – Chyba powinniśmy się położyć.

      Rozpinam zamek jej krótkiej czerwonej sukienki i zsuwam ją z ramion Heather. Zatrzymuję się na chwilę, kiedy moim oczom ukazuje się zarys piersi skrytych pod czerwonym stanikiem. Kciukami muskam koronkowy materiał. Heather jęczy i wygina plecy w łuk, wciskając mi biust w dłonie.

      O, tak.

      Wsuwam kciuki pod delikatną tkaninę i zataczam nimi kółka wokół jej twardniejących sutków, a ona sięga rękami do tyłu, szukając guzika przy moim rozporku.

      – Mamy całą noc – mruczę i puszczając ją, cofam się o krok, by sukienka mogła opaść na podłogę.

      Czerwone stringi podkreślają jej kształtną pupę.

      – Odwróć się, chcę na ciebie popatrzeć.

      Obraca się, odrzucając włosy na plecy, i zerka na mnie pożądliwie spod opuszczonych rzęs. Piersi ma naprawdę wspaniałe.

      Uśmiecham się. Ona też.

      Zapowiada się niezła zabawa.

      Chwyta za pasek moich dżinsów i pociąga tak gwałtownie, że jej cudowne cycki znowu przywierają mocno do mojej piersi.

      – Pocałuj mnie – odzywa się niskim, pełnym pożądania głosem.

      Przesuwa językiem po górnych zębach, a moje ciało reaguje, napinając mięśnie krocza.

      – Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, pani.

      Ujmuję w dłonie jej głowę, wplatam palce w jedwabiste loki i całuję ją, tym razem już znacznie gwałtowniej. Ona w odpowiedzi chwyta mnie za włosy, a nasze języki się splatają. Przerywa i spogląda na mnie z lubieżnym błyskiem w oczach, jak gdyby dopiero teraz zobaczyła mnie pierwszy raz i ten widok jej się spodobał. Po chwili jej usta znów wpijają się w moje.

      Rany, ona naprawdę tego chce.

      Zwinne palce odnajdują guzik przy moich dżinsach i szarpią go. Ze śmiechem chwytam jej dłonie i popycham ją delikatnie, aż oboje lądujemy na łóżku.

      HEATHER. MA NA imię Heather i śpi obok mnie jak zabita. Zerkam na budzik przy łóżku. Piętnaście po piątej. Jest niezła w łóżku, bez dwóch zdań. Ale teraz chcę, żeby już sobie poszła. Jak długo muszę tu jeszcze leżeć i słuchać jej miękkiego oddechu? Może powinniśmy byli pójść do niej, wtedy mógłbym wyjść, kiedy tylko bym chciał. Ale moje mieszkanie było bliżej, a żadne z nas nie chciało dłużej czekać. Wpatrując się w sufit, odtwarzam w myślach przebieg wczorajszego wieczoru, próbując sobie przypomnieć wszystko, czego się o niej dowiedziałem – jeśli w ogóle coś mi powiedziała. Pracuje w telewizji – czy też „tele”, jak ją nazywa – i rano musi być w pracy, a to oznacza, że niedługo powinna stąd wyjść, prawda? Mieszka w Putney. Jest seksowna. I chętna. O tak, bardziej niż chętna. W czasie stosunku lubi leżeć na brzuchu, dochodzi po cichutku i ma utalentowane usta, które doskonale wiedzą, jak pobudzić do życia wykończonego mężczyznę. Na to wspomnienie mój penis się porusza i przez chwilę rozważam, czy nie obudzić jej na jeszcze jedną rundę. Ciemne włosy ma rozrzucone na poduszce, a jej twarz we śnie przybiera błogi wyraz, który wzbudza we mnie ukłucie zazdrości. Ignoruję je i zastanawiam się, czy gdybym poznał ją lepiej, nadal odnajdywałbym w niej ten sam spokój.

      Och, do kurwy nędzy, niech sobie wreszcie pójdzie.

      „Masz problem z bliskością” – słyszę w myślach zrzędzenie Caroline.

      Caroline. Cholera.

      Moje dżinsy leżą zmięte na podłodze. Z tylnej kieszeni wyjmuję telefon i odkrywam trzy płaczliwe SMS-y i kilka nieodebranych połączeń, które mnie wkurzają. Zerkam na śpiącą obok mnie dziewczynę – nie, nie wierci się – i czytam wiadomości od szwagierki.

      GDZIE JESTEŚ?

      ZADZWOŃ DO MNIE!

      <FOCH>

      Co z nią jest nie tak?

      Wie, w czym rzecz; wystarczająco długo mnie zna. Szybkie bzykanko nie zmieni tego, co do niej czuję. Kocham ją… na swój sposób, ale tylko jako przyjaciółkę, dobrą przyjaciółkę.

      Twarz wykrzywia mi grymas złości. Nie zadzwoniłem do niej. I nie chcę tego robić. Nie wiem, co mam jej powiedzieć.

      Tchórz, szepcze moje sumienie. Muszę z tym zrobić porządek. Nade mną znów podskakuje i migocze odbicie Tamizy, tym razem wolnej i spokojnej. Kpi sobie ze mnie, przypomina, co straciłem.

      Wolność.

      A co mam teraz?

      Odpowiedzialność.

      Cholera.

      Obezwładnia mnie poczucie winy, obce i nieprzyjemne uczucie – Kit zostawił mi w spadku wszystko. Wszystko. A Caroline została z niczym. Jest żoną mojego brata. Pieprzyliśmy się. Nic dziwnego, że czuję się winny. W głębi duszy wiem, że ona też ma z tym problem. Właśnie dlatego wyszła w środku nocy, nie budząc mnie i się nie żegnając. Szkoda, że dziewczyna, która teraz leży obok mnie, nie zrobiła tego samego.

      Szybko

Скачать книгу