Tylko ze mną. Abbi Glines

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Tylko ze mną - Abbi Glines страница 5

Автор:
Жанр:
Серия:
Издательство:
Tylko ze mną - Abbi  Glines

Скачать книгу

prędzej odpędziłam od siebie tę myśl. Rock nie miał pojęcia, jaki dźwigam ciężar. Zależało mu tylko na tym, by dodać mnie do listy zaliczonych dziewczyn. Nie miał zamiaru bronić mnie przed facetami macochy, którzy od razu brali się do bicia, gdy nie pozwalałam im się obmacywać.

      „Skup się, Trisha. Skup się” – powtarzałam sobie w myślach. Moim najważniejszym celem w życiu było zadbanie o bezpieczeństwo Krita. I jeszcze wyrwanie się z upiornego domu wrednej macochy. Jedynym pocieszeniem było dla mnie to, że w przypadku Krita istniała granica, której Fandora Daily nie odważyła się przekroczyć. Zabraniała swoim fagasom zbyt mocno nim poniewierać, pozwalając, by zamiast tego wyładowywali swoją złość na mnie – znienawidzonej pasierbicy, na którą sama również chętnie podnosiła rękę.

      Matka opuściła mnie, kiedy miałam osiem lat. Zamieszkałam z ojcem i jego aktualną żoną, Fandorą. Potem on także odszedł, zostawiając mnie i Krita z macochą. Jedyną rzeczą, która powstrzymywała Fandorę przed wyrzuceniem mnie z domu, było to, że opiekowałam się bratem. Dzięki mnie mogła chodzić na randki i używać życia, spokojna, że zawsze ma pod ręką darmową niańkę.

      Tak wyglądało moje życie. Miałam niecałe dziesięć lat, gdy zostałam sama, opuszczona przez oboje rodziców. Od tej pory moją jedyną rodziną był młodszy brat. Postanowiłam, że nigdy nie pozwolę go skrzywdzić i zrobię wszystko, żebyśmy nie musieli się rozstawać.

      Krit był jedyną osobą na świecie, która mnie kochała. Zrobiłabym dla niego absolutnie wszystko. To on był powodem, dla którego jak dotąd się nie poddałam i nie dopuściłam do tego, by któryś z facetów Fandory zatłukł mnie na śmierć. Walczyłam jak lwica, bo musiałam żyć dla swojego brata.

      Dotknęłam ręką boku i mimowolnie syknęłam z bólu. Bałam się, że tym razem mogę mieć złamane żebro. Nie wiedziałam, co z tym zrobić. Jedyne, co mi przyszło do głowy, to owinąć się mocno bandażem. Gdybym zgłosiła się w takim stanie do szpitala, oboje z Kritem od razu wylądowalibyśmy w domu dziecka. A wtedy istniało ryzyko, że nas rozdzielą. Nie mogłam do tego dopuścić ze względu na brata. Potrzebował mojej pomocy.

      No właśnie… Rock Taylor nie miał o tym wszystkim zielonego pojęcia. Następnym razem, gdy będzie starał się mnie podrywać, powinnam pokazać mu skryte pod moją koszulką fioletowe siniaki. A zwłaszcza ten paskudny zielony na pośladku, który już się goi. Albo nadal widoczną bliznę na lewym biodrze, gdzie dostałam pasem tak mocno, że zrobiła mi się rana. Podejrzewałam, że w normalnych okolicznościach nie obeszłoby się bez szwów, ale oczywiście nigdy nie obejrzał mnie żaden lekarz. Fandora nie była głupia. Wiedziała, gdzie uderzyć, żeby ludzie nie dostrzegli śladów.

      Macocha była wstrętną, zgorzkniałą egoistką. A mimo to kochała Krita – powiedzmy, że na swój sposób. Cieszyła się, że wyrasta na przystojnego chłopaka i chyba miała nadzieję, że w przyszłości się nią zaopiekuje. Dlatego go nie oddała. A ponieważ on kochał mnie, pozwalała mi łaskawie mieszkać pod swoim dachem.

      Ale bardzo się starała, żeby na każdym kroku dać mi do zrozumienia, że jestem i zawsze byłam dla niej ciężarem.

      Zadzwonił dzwonek na przerwę, więc zebrałam książki i podniosłam się z krzesła. Wtedy stanęła przede mną roześmiana Riley Owens. Jej ciemnobrązowe włosy były asymetrycznie przycięte zgodnie z najnowszą modą, a makijaż mocniejszy niż w zeszłym roku. Zawsze uważałam, że Riley jest ładna, ale teraz wyglądała naprawdę atrakcyjnie.

      – Jesteś kompletnie nieprzytomna, laska. Całą lekcję próbowałam zwrócić twoją uwagę. Nie odzywałaś się przez całe lato. Co jest grane? – spytała Riley, trącając mnie ramieniem, kiedy szłyśmy do drzwi.

      Riley była jedną z zaledwie dwóch osób, z którymi udało mi się zaprzyjaźnić w nowej szkole. Inne dziewczyny były nawet życzliwe, ale trudno było wejść do ich zamkniętych kółek. Niechętnie przyjmowano do nich nowe osoby.

      – Sorki. Większość czasu pracowałam. A jak twoje wakacje? – spytałam.

      Riley westchnęła teatralnie, aż nie mogłam się powstrzymać od uśmiechu.

      – Musiałam pojechać odwiedzić ojca i jego nową żonę w Pensylwanii. Dziewczyno, tam też mieszkają straszni wieśniacy. Niektórzy biją na głowę nawet tutejszych. Ojciec mieszka na wsi i wyobraź sobie, że jego żona chodzi do sklepu boso! Serio! Kto tak robi?!

      Cała Riley. Lubiłam ją między innymi za to, że zawsze umiała poprawić mi humor.

      – Faktycznie, dramat.

      Riley chciała przytaknąć, ale zreflektowała się i spojrzała na mnie z ukosa.

      – Nabijasz się ze mnie, co?

      Powstrzymałam się od uśmiechu i już miałam odpowiedzieć przyjaciółce, gdy nagle jej ciemne oczy zaokrągliły się na widok czegoś za moimi plecami. W pierwszej chwili chciałam się obejrzeć, ale zrezygnowałam. Od razu wyczułam jego zapach: mięta i charakterystyczny aromat skóry.

      Dlaczego on musi tak przyjemnie pachnieć?

      Zdumienie w oczach Riley szybko przeszło w zalotny błysk. Widać było, że bardzo jej zależy, żeby stać się obiektem zainteresowania mojego nowego przyjaciela. Biorąc pod uwagę jej aktualny, atrakcyjny wygląd, nie powinna mieć z tym większych problemów. A Rock na pewno chętnie skorzysta z okazji. Uznałam więc, że trzeba ratować przyjaciółkę.

      – Cześć, Rock – odezwałam się, odwracając w jego stronę.

      Patrzył tylko na mnie, zupełnie nie zwracając uwagi na trzepoczące rzęsy i uwodzicielski uśmiech Riley, i wyginał usta w seksownym uśmieszku.

      – W której turze masz obiad? – spytał, ani na moment nie spuszczając ze mnie wzroku.

      – W drugiej – odparłam z nadzieją, że mój głos nie zdradzi, jak bardzo działa na mnie bliskość i cudowny zapach Rocka. Uwielbiałam aromat mięty i skóry. Mmm… Działał na mnie, i to jak!

      – Ja też – oznajmił, uśmiechając się z zadowoleniem. – Odprowadzę cię.

      Odprowadzi mnie? Rock chce odprowadzić mnie na obiad? Oddychaj, Trisha, oddychaj głęboko.

      – Ale… właśnie miałam pójść z Riley – wymamrotałam pierwszy lepszy wykręt, jaki przyszedł mi do głowy.

      Rock nareszcie oderwał wzrok ode mnie i spojrzał na Riley. Mogłabym przysiąc, że słyszę, jak wzdycha z zachwytu.

      – Nie przeszkadza ci, że pójdę z wami, Riley? – spytał Rock.

      – Nie, no skąd. Ani trochę. To znaczy… możesz odprowadzić nas obie, nie mam nic przeciwko. Albo jeśli Trisha nie chce, to tylko mnie. Zawsze i wszędzie – paplała przyjaciółka, jakby nagle straciła rozum.

      Posłałam Riley ostre spojrzenie. Czyżby właśnie powiedziała chłopakowi wprost, że może ją odprowadzać, gdzie i kiedy tylko ma ochotę? Mówiła to serio? O rany, nic dziwnego, że Rock spodziewał się, że jak każda dziewczyna z miejsca padnę mu do stóp. Jak widać, dokładnie

Скачать книгу