Szalony detektyw. Zabawny detektyw. StaVl Zosimov Premudroslovsky
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Szalony detektyw. Zabawny detektyw - StaVl Zosimov Premudroslovsky страница 17
– Co byście zrobili beze mnie, chłopi. I nie boję się umrzeć. Jestem moim…
– .. od mrugnięcia. – przedstawił Idota i, odchodząc, drania.
– Bydło! – Stara kobieta klepnęła go w ramię dłonią dziecka i, podnosząc kły, wyrwała korek z butelki. Wąchałam. «Wino…» uśmiechnęła się i wciągnęła zawartość jednym haustem. Przełknął i chrząknął. – Kryaaaa! spoko.
– Cóż, co? – zapytał Ropuch, przełykając ślinę.
– W porządku. Coś już zaczęło grać w mojej głowie.
– Tak bzdury. – odpowiedział Idot piskliwie, wypijając swoją butelkę.
– Tak, piekło wie. Ale czy jest stary? – powiedział, rozglądając się po swojej już pustej butelce, Toad.
– I jeszcze jeden … – zasugerowała wesoła babcia. – Tatarzy nie żyją bez pary.
– Więc pozostały tylko trzy. – Idot był oburzony. – Co powinniśmy przekazać?
– Słuchaj co? Pić, tak pić, po królewsku. Kiedy żyjemy. A butelki są już antyczne. Są puste lub pełne. Doceniane są butelki, a nie wino.
I wypili pozostałe trzy szklanki. Usiedli na pniu i zapalili papierosa: Idot – Marlboro, Toad – Belomor i babcia Clavka po dawnej kozie nodze. Więc zemdlały, nie kończąc palenia, siedząc…
APULAZ 4
– Ahhhh!! Ahhh!!! – usłyszałem z podwórka.
– co to jest – wyskoczył z łóżka Ottila, zadając sobie pytanie. Jego umysł wciąż śnił, a on powoli opadł na poduszkę i natychmiast chrapał.
– Ahhhh!!! – Chłopak znów podskoczył i upadł do góry nogami z łóżka. – o cholera. – Złapał się za czoło dłonią. – Co krzyczysz, głupcze?
Pale Isolda Fifovna weszła do pokoju szeroko otwartymi oczami, zasłaniając usta dłońmi.
– Aa, aa. warknęła i wskazała palcem na drzwi.
– Co jeszcze? – siedzący na podłodze zapytał Klop.
– Tam, w stodole…
– Co to jest w stodole? mów wyraźniej…
– Jest martwy kot…
– Który kot? – zapytał Ottila, pocierając opuchnięte czoło. – O czym ty mówisz?
– Mamusiu! – Po otwarciu oczu na podłogę głosu powiedziała.
– Teraz zobaczmy. – Ottila wstał i poszedł boso w majtkach do stodoły.
Wczoraj wrócił późno w nocy, kiedy wszyscy spali i dlatego nie pytał o sztuczki więźniów. Zhinka poszła za nim.
Stodoła wyglądała na zagraconą. Wszystkie źle rozmieszczone rozproszone pozostały niezmienione. Osteroid Odnoglazowicz siedział pośrodku kosza: emeryt, weteran pracy, szermierz szóstej klasy, urodzony w dniu astronautyki. Mąż babci Klawki, a dokładniej Claudius Aldarovna von Schluchenberg, córka barona, nieślubny syn Lenina. Powiedziała to wszystkim.
– Co tu robisz? – zapytał Ottil, starzec cierpiący na dystrofię.
– siedzę – Dziadek spokojnie odebrał i dokręcił telefon.
– Widzę, że nie pracujesz.
– A więc o co pytasz?
– Jak się tu dostałeś? – dodano bas Isolda.
– Idź, wymyślę to. powiedział pluskwa do żony i zwrócił się do dziadka. – odpowiedź
– Przez dziurę w ścianie Osteroid skinął głową.
Ottila przeszedł przez śmieci do dziury w ścianie i zobaczył grzbiet krowy, która uniosła ogon. Spojrzał na nią i był przerażony: dachy domów były widoczne.
– Czy jest ulica czy coś takiego? zapytał dziadka.
– Heh, oczywiście.
– A gdzie jest całe moje bydło? – Pierwszą rzeczą, która przyszła mi do głowy, Klopu, który z bocznym wzrokiem i włosami czuciowymi uszu rozejrzał się po stodole od wewnątrz. «Tak, zdejmij tyłek», krzyknął i pociągnął krowy za ogon. Zemsta nalała mu strumień, jak z węża pożarowego, pod ciśnieniem stu atmosfer. Ottila odleciała od ciśnienia o dwa metry w tył, a kark zanurzył się w oborniku. Isolda podbiegła do niego z pomocą bezwładności i przykucnęła, opierając głowę o jej wspaniałą pierś. I chciała szlochać…
– Fu! – Piskliwie odrzuciła głowę w gówno i widząc z boku, patrzyła, jak ucichł nacisk machi wylewającej się z dziury: «Muuuu!!!» – warknęła krowa, dartanula i zabrała ją z powrotem, machając ogonem od bzyka. i inne owady.
– Gdzie jest klucz? – zapytał dziadek i wypuścił pierścień dymu.
– Jaki jest klucz? – odpowiedział hebrajski Pluskwa, wstając z gnoju.
– Moja żona, którą skazaliście na niewolę!!! – Osteroid ryknął i oparł się na kolanach rękami. Jego twarz wyrażała śmierć.
– Isolda!!
– Co, kochanie?
– Gdzie widziałeś kota?
– Tam dziura. Wyszła stąd i przeprowadziła się? – wpadł w kolor Isolde. – Chciałem ją oszukać, wyglądając, a ona zamieniła się w mamusię i tego dziadka-babai.
– Gdzie jest moja żona, faszysta? – zmartwiona Osteroid.
Gdzie są ci pracownicy migrujący? – zapytała Żona Klopa.
– nie wiem – wzruszył ramionami Isolde. – Ostatniej nocy siedzieli tutaj w trójkącie.
– A potem? – Ottila wstał. – A ty – usiądź, teraz to rozgryziemy.
– A potem poszedłem spać.
– Gdzie oni poszli? Oba są w porządku, ale Ropucha?! Zostaje ukarany aresztowaniem przy użyciu pracy przymusowej. Uciekli. Uciec!!! Natychmiast zadzwoń do Intsefalata. Mamy ucieczkę.
– A gdzie jest moja żona? – powiedział dziadek drżącym głosem.
– Nie przyszła