Choroby autoimmunologiczne – holistyczne uzdrawianie. Jak diametralnie poprawić stan zdrowia, dzięki ćwiczeniom oddechowym, diecie i wielu innym prostym technikom. Aimee Raupp
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Choroby autoimmunologiczne – holistyczne uzdrawianie. Jak diametralnie poprawić stan zdrowia, dzięki ćwiczeniom oddechowym, diecie i wielu innym prostym technikom - Aimee Raupp страница 2
Powiem szczerze, że nie bardzo interesuje mnie, jaką chorobę rozpozna u ciebie lekarz medycyny zachodniej: najważniejsze jest dla mnie to, jak się czujesz. Praktykując tradycyjną medycynę wschodnią (TOM), identyfikuję chorobę przy użyciu innych narzędzi niż lekarze medycyny zachodniej. Diagnozując chorobę przyglądam się takim aspektom jak: jakość życia i snu, sposób odżywiania, zdolność do radzenia sobie ze stresem i chorobą oraz regenerowania się po nich, ogólny poziom zadowolenia i radości, trawienie, poziom energii, a także wiele innych. Używając słowa „choroba” nie mówię o schorzeniu, które po diagnozie leczy się środkami na receptę. Dla mnie choroba to brak swobody i komfortu. Choroba to dla mnie organizm wytrącony z równowagi, który nie pracuje na pełnych obrotach, a także wykorzystuje mniej niż 80% swoich możliwości zamiast 95 lub 100%. Widzę wiele kobiet funkcjonujących na poziomie niższym niż optymalny, a skoro sięgnęłaś po tę książkę, możesz być jedną z nich.
Na studiach uczyłam się biologii i chemii, a na dalszym etapie studiowałam też neuronaukę; planowałam uzyskać dyplom z medycyny zachodniej. Pragnęłam zostać lekarzem głównie dlatego, że kojarzyło mi się to z inteligencją i sukcesem. Tak, chciałam pomagać ludziom (pomoc innym zawsze była moim powołaniem), ale zależało mi też na uznaniu i statusie, które zapewnia tytuł lekarza. Patrząc wstecz, widzę, że dziedzina medycyny zachodniej nigdy do mnie nie pasowała: nakładałam na siebie tak dużą presję, aby się w niej odnaleźć, że w końcu wpadłam w otchłań głębokiego konfliktu emocjonalnego i słabego stanu zdrowia. W wieku 19 lat zachorowałam na bulimię i anoreksję, których przyczyną było dążenie do perfekcji oraz to, że będąc sobą, nie czułam się wystarczająco dobra ani bezpieczna.
Moi rodzice robili, co w ich mocy, aby pomóc mi w problemach emocjonalnych i niesamowicie mnie wspierali, ale moje dolegliwości zdrowotne nie ustały. Jako dwudziestokilkulatka wciąż wykorzystywałam zaburzenia odżywiania do radzenia sobie z brakiem pewności siebie i głębokim lękiem przed porażką, zmagałam się więc z mnóstwem dolegliwości: z palącą, swędzącą, czerwoną, sączącą się wysypką na całym ciele; luźnym stolcem każdego dnia; regularnymi atakami astmy i alergii; trądzikiem hormonalnym; opuchlizną i cieniami pod oczami; nieregularnymi i bolesnymi miesiączkami. Ciągle czułam się wyczerpana i przytłoczona. Stosowałam kremy sterydowe na problemy skórne (zdiagnozowane przez lekarza jako egzema), a Proactiv na trądzik, podrażniony żołądek łagodziłam regularnie za pomocą Pepto-Bismolu, inhalator na astmę pomagał mi swobodnie oddychać, alkohol i objadanie się koiły stres, a w dodatku sięgałam po leki bez recepty, by uśmierzyć dolegliwość, która akurat dokuczała mi w danym tygodniu.
Ponadto miałam bardzo dysfunkcyjne podejście do swojego zdrowia. Było to w dużej mierze związane z presją, którą nakładałam na siebie, gdyż łaknęłam prestiżu oferowanego przez tytuł lekarza. Po szczerej rozmowie z ojcem doznałam olśnienia. Stało się to, gdy w trakcie studiów wróciłam do domu na wakacje i wyszłam z przyjaciółmi. Wróciłam nieźle pijana i śmierdziałam papierosami (miałam wtedy zwyczaj wypalania jednego lub dwóch papierosów, gdy piłam alkohol), a gdy tata powitał mnie w drzwiach, wyglądał na bardzo rozczarowanego. Nie powiedział wtedy ani słowa, ale na drugi dzień, zgodnie z naszym zwyczajem, wybraliśmy się na wspólną przechadzkę, podczas której zapytał:
– Co się z tobą dzieje? Mówisz, że chcesz pomagać ludziom, aby byli zdrowsi i lepiej im się żyło, ale nie wydaje mi się, abyś ty była teraz szczególnie zdrowa czy szczęśliwa. Nigdy nie poszedłbym do lekarza, który sam nie stosuje się do swoich zaleceń.
Jego słowa mocno mną wstrząsnęły. Zawsze byliśmy z tatą najlepszymi przyjaciółmi (zmarł w 2010 roku na agresywnego raka prostaty) i znał mnie od podszewki. Tymi słowami na zawsze zmienił moją wizję kariery i samej siebie. Oto przebywałam wśród genialnych przyszłych lekarzy, studiowałam na jednej z najlepszych uczelni medycznych na świecie, a zupełnie nie potrafiłam uleczyć siebie.
Zaczęłam kwestionować wszystko, a w szczególności swoje własne podejście do zdrowia. Szukałam innych sposobów, aby sobie pomóc i tak zostałam pacjentką przychodni studenckiej przy Pacific College of Oriental Medicine (PCOM) w San Diego i poznałam tradycyjną medycynę wschodnią (TOM). Zaczęłam odzyskiwać kontrolę nad swoim zdrowiem: umysłowo i emocjonalnie. Moja akupunkturzystka pomogła mi dokonać zmian w stylu życia oraz sposobie odżywania i przy jej wsparciu wkroczyłam na drogę do uzdrowienia.
Słabe zdrowie pomogło mi się obudzić, było znakiem ostrzegawczym. Dopiero gdy poczułam się lepiej, zrozumiałam, w jak okropnym stanie byłam wcześniej. Wkrótce rozpoczęłam terapię z wykorzystaniem akupunktury i medycyny wschodniej, a także podjęłam czteroletnie studia magisterskie z akupunktury na PCOM. Te studia, wyniesiona z nich wiedza i radykalna poprawa stanu mojego zdrowia na zawsze zmieniły sposób, w jaki postrzegam medycynę i bycie lekarzem. Dzięki obowiązkowym zajęciom z psychologii na pierwszym roku, podczas których kładzie się nacisk na to, że trzeba najpierw uleczyć siebie, zanim będzie można leczyć innych, przezwyciężyłam wreszcie zaburzenia odżywiania.
Dziś od przebudzenia mojego zdrowia minęło już prawie 20 lat i jestem gotowa pomóc tobie odzyskać zdrowotną równowagę. Jednak zanim zagłębimy się w tajniki planu Uwierz w swoje ciało, pomówmy o czymś bardzo dla mnie ważnym, będącym motywem przewodnim mojej działalności zawodowej i mojego życia: miłości do samej siebie. Wiem, że w tych czasach mówienie o miłości do samej siebie brzmi banalnie, ale była ona źródłem mojej przemiany i jeśli ty chcesz znacząco poprawić stan swojego zdrowia, musi być ona źródłem zmiany także u ciebie.
Mówiąc o kochaniu siebie, mam na myśli życzliwość, delikatność i współczucie w stosunku do siebie. Miłość do sobie to cierpliwość, zrozumienie, przebaczenie. Kochając siebie, przestajesz surowo się osądzać, a zaczynasz pozwalać sobie na bycie nieidealną i otwierasz się na przyjęcie pomocy, której potrzebujesz. Oto pierwszy dar miłości do siebie: nie zadręczaj się, jeśli nie robisz czegoś idealnie od razu, cały czas, w każdej sekundzie każdej minuty. Dawaj z siebie, ile możesz w danej chwili i staraj się, aby każdego dnia było lepiej. Jeśli będziesz stosować się do moich zaleceń nawet tylko przez 70–80% czasu i tak zobaczysz rezultaty. Oczywiście im bardziej będziesz się starać, tym szybciej uzyskasz poprawę stanu zdrowia, a zmiana będzie bardziej trwała. Jednak pozostań przy tym zawsze łagodna dla siebie. Pogódź się z tym, że będą wzloty i upadki, a także chwile, gdy nie będziesz tryskać zdrowiem, tak jakbyś chciała. Czasami nie będziesz przestrzegać tego planu tak sumiennie, jak byś chciała. To jest w porządku. Wszyscy jesteśmy ludźmi i nie chodzi mi o to, aby dążyć do ideału. Mam na myśli to, abyś znalazła w życiu równowagę i mogła czuć się lepiej niż w tej chwili.
Weźmy na przykład mnie, specjalistkę do spraw zdrowia. Czasami nie stosuję się do swoich zaleceń dietetycznych, zaniechuję regularnych medytacji, pozwalam, aby stres wziął górę lub dłużej pracuję i mniej śpię. Tym co zmieniło się od czasu, gdy stan mojego zdrowia był bardzo słaby, jest to, że teraz od razu czuję brak swobody i komfortu dzięki znakom ostrzegawczym. Znakami ostrzegawczymi nazywam problematyczne, nieprzyjemne objawy, które występują w miarę regularnie. Jednym z moich głównych znaków ostrzegawczych jest egzema – czerwona, swędząca wysypka, na którą nie pomaga żaden krem. Zaostrzenie egzemy