Zebranie amorów. Marivaux Pierre

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zebranie amorów - Marivaux Pierre страница 1

Zebranie amorów - Marivaux Pierre

Скачать книгу

tle>

      OSOBY:

      AMOR1

      KUPIDO2

      MERKURY

      APOLLO

      PLUTUS3

      PRAWDA

      MINERWA

      CNOTA

      Rzecz dzieje się na Olimpie.

      Scena I

      KUPIDO, AMOR, wchodzą z dwóch przeciwnych stron.

      KUPIDO

      na stronie

      Co ja widzę? Kto ma tę śmiałość, aby nosić, jak ja, kołczan i strzały?

      AMOR

      na stronie

      Czyż to nie Kupido, ten rabuś mego królestwa?

      KUPIDO

      na stronie

      Czyżby to był Amor gallijski4, bożek mdłej czułości? On-że to wychodzi z ciemnego schronienia, na które skazało go moje zwycięstwo?

      AMOR

      na stronie

      Jakiż on szpetny! Cóż za fizys5 rozpustnika!

      KUPIDO

      na stronie

      Widział kto kiedy głupszą gębę? Ale trzeba się dowiedzieć, czego tu szuka ten śmieszny przeżytek. Zbliżmy się.

      do Amora

      Bądź pozdrowiony, mój stary; bożku trwożliwych westchnień i omdlałych czułości; witam cię.

      AMOR

      Witam.

      KUPIDO

      Pozdrowienie nieco suche; ale wybaczam ci. Skazaniec nie zwykł bywać w dobrym humorze.

      AMOR

      Skazaniec! Moją rejteradę6 zawdzięczasz jeno7 oburzaniu, jakie mnie zdjęło, kiedy ujrzałem, że ludzie zdolni są cierpieć ciebie.

      KUPIDO

      Tam do czarta! To paradne! To znaczy, że dałeś drapaka jedynie dlatego, że jesteś ambitny; zmykający bohater!

      AMOR

      Nie mam ci nic do odpowiedzenia. Nie jesteśmy stworzeni, aby rozprawiać ze sobą.

      KUPIDO

      Nie gniewaj się, kolego. W głębi serca żal mi cię. Mówisz mi obelgi, ale twój stan mnie rozbraja. Wierzaj, jam najlepszy chłopak w świecie. Opowiedz mi twoje strapienia. Co tutaj porabiasz? Czy bardzo znudziłeś się w swym osamotnieniu? Ech, jest przecież lekarstwo na wszystko. Chcesz jakiego zajęcia? Dam ci zapasik grotów, bo te, które widzę w twoim kołczanie, nic już nie są warte… Widzisz tę strzałkę? Oto broń, jakiej trzeba. Wpada w serce, wnika w nie, pali, jątrzy: serduszko krzyczy, miota się, woła o pomoc, błaga pardonu8.

      AMOR

      Jakiż nędzny rodzaj płomieni!

      KUPIDO

      Ba! One-to odebrały reputację twoim. Mówiąc między nami – za twoich czasów kochankowie to były dudki9; umieli tylko jęczeć, wzdychać: „och!” „ach!” i opowiadać swe cierpienia echom. Do kaduka10! dziś to już nie to samo. Ja skasowałem wszystkie echa. Ja ranię. Au, au! Prędko, lekarstwa. Idzie się najkrótszą drogą wprost do przyczyn choroby. „Dalej – powiada się miłej – kocham panią; proszę się rozpatrzyć, co pani może dla mnie uczynić; czas drogi, szkoda każdej godziny”. Moi poddani nie powiadają: „umieram!” przeciwnie, nie ma nic żywszego jak oni. Omdlenia, lęki, tkliwe męczeństwo, nie ma już o tym mowy: wszystko to są nudne i płaskie11 mody ubiegłego wieku. Tyś czynił jedynie głupców, niedołęgów; ja robię ludzi całą gębą. Nie usypiam ich, ale budzę: są tak prędcy, że nie mają czasu być czuli: ich spojrzenia są już pożądaniem; miast wzdychać, nacierają: nie żebrzą o miłość, zmuszają do niej. Nie błagają o łaski, ale je biorą; znają szacunek, ale umieją o nim zapominać: oto sekret. Słowem, ja nie mam niewolników, mam tylko żołnierzy. Dalej, namyśl się: potrzeba mi chłopca do posyłek; chcesz służby? Zaraz dam ci zatrudnienie.

      AMOR

      Czy obraz, jaki mi nakreśliłeś, nie przyprawia cię o rumieniec? Cóż za upadek cnoty!

      KUPIDO

      Więc cóż! Cnota? O co tobie chodzi? Ona ma swoje zadanie, a ja swoje: ona stworzona jest aby rządzić światem, ja aby go utrzymywać. Namyśl się, powiadam: ale biorę cię jedynie pod warunkiem, że zrzucisz piętno mazgajstwa, jakie masz wypisane na twarzy: nie życzę sobie tego. Dalej, mój poruczniku, ostro! Nieco zuchwalstwa w tych ślepkach: twoje oczy jakby chciały zachęcać do oporu. Czyż to jest postawa zwycięzcy? Z Amorem równie tchórzliwym, najnieśmielszy podlotek musi sam ponosić koszta własnej porażki. Ech, czyżbyś uniknął…

      dobywa strzałę

      Mam ochotę skrzepić12 ci serce jedną z moich strzałek, aby ci odjąć tę trwożliwą i tęskną minę. Baczność; zrobię cię równie szalonym jak ja sam.

      AMOR

      wydobywając również strzałę

      A ja, jeśli strzelisz, ja cię uszlachetnię.

      KUPIDO

      O nie, za pozwoleniem; ja bym na tym stracił, a ty byś zyskał.

      AMOR

      Idź, mały swawolniku, twoje zuchwalstwo nie obraża mnie, a panowanie twoje zbliża się może ku końcowi. Jowisz13 zgromadza dziś wszystkich bogów; chce, aby każdy z nich uczynił dar synowi ukochanego przezeń wielkiego króla. Zaproszono mnie na zgromadzenie. Zadrżałbyś, gdybyś pomyślał, jakie to może mieć następstwa.

      Scena II

      KUPIDO

      sam

      Oj, oj, prawdę powiada. Wszyscy bogowie otrzymali rozkaz stawienia się tu: mnie

Скачать книгу


<p>1</p>

Amor (mit. gr.) – bóg miłości. [przypis edytorski]

<p>2</p>

Kupido (mit. rz.) – bóg miłości. [przypis edytorski]

<p>3</p>

Plutus (mit. rzym.) – bóg bogactwa. [przypis edytorski]

<p>4</p>

gallijski – francuski. [przypis edytorski]

<p>5</p>

fizys (daw.) – twarz. [przypis edytorski]

<p>6</p>

rejterada (daw.) – odwrót, ucieczka. [przypis edytorski]

<p>7</p>

jeno (daw.) – tylko. [przypis edytorski]

<p>8</p>

pardon (daw.) – litość, zwł. nad pokonanym. [przypis edytorski]

<p>9</p>

dudek (daw.) – głupek. [przypis edytorski]

<p>10</p>

do kaduka (daw.) – do diabła. [przypis edytorski]

<p>11</p>

płaski (daw.) – prymitywny. [przypis edytorski]

<p>12</p>

skrzepić (daw.) – wzmocnić. [przypis edytorski]

<p>13</p>

Jowisz (mit. rzym.) – najwyższe bóstwo rzymskiego panteonu, bóg nieba, światła, dnia i pioruna, odpowiednik gr. Zeusa. [przypis edytorski]