Zebranie amorów. Marivaux Pierre

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Zebranie amorów - Marivaux Pierre страница 2

Zebranie amorów - Marivaux Pierre

Скачать книгу

to ty, Kupidynie. Uniżony sługa.

      PLUTUS

      Jak się masz, przyjacielu.

      KUPIDO

      Dzień dobry, Plutusie. Merkury, dowiaduję się, że dziś jest powszechne zebranie Olimpu i że to ty uwiadomiłeś, imieniem Jowisza, wszystkich bogów, aby się stawili tutaj.

      MERKURY

      W istocie.

      KUPIDO

      Czemuż więc ja o tym nie wiem? Czy nie jestem bóstwem dość wysokiej rangi?

      MERKURY

      A, gdzież miałem cię szukać? Gonisz bez ustanku, że cię dopaść nie można.

      KUPIDO

      Kręcisz, Merkury. Gadaj otwarcie: byłem na liście?

      MERKURY

      Na honor! Nie. Miałem szczególny rozkaz zapomnieć o tobie.

      KUPIDO

      O mnie! Od kogóż ten rozkaz?

      MERKURY

      Od Minerwy, której Jowisz powierzył zarząd zgromadzenia.

      PLUTUS

      Och, od Minerwy, bogini rozumu? W takim razie niewielkie nieszczęście. Wiesz dobrze, że nas nie lubi; ale daremnie się złości, mamy w świecie nieco więcej uważania od niej: dajemy ludziom szczęście, do kroćset! gdy ona daje tylko rozsądek.

      KUPIDO

      Prawdopodobnie ona to zleciła ci odszukać boga tkliwości, o którym nikt już nie pamiętał?

      MERKURY

      Zgadłeś, a nawet polecono mi traktować go z honorami.

      KUPIDO

      śmiejąc się

      Ładne poselstwo!

      PLUTUS

      Śpiesz-że się, przyjacielu, sprowadź swojego bożka tkliwości; gdyby nawet wrócono mu berło, nie zdziałałby wiele. Dawno już przeszła moda miłosnego męczeństwa; zachowała się jedynie w piosenkach. Rzemiosło „okrutnej” zbankrutowało z kretesem; nie kłopocz się o swego rywala; wystarczy mego złota, aby go pobić na głowę.

      KUPIDO

      Mam nadzieję. Mimo to jestem dotknięty. Bierze mnie ochota wypróżnić kołczan na wszystkie serca Olimpu.

      MERKURY

      Żadnych dzieciństw14. Jowisz nie żartuje; mógłby cię łatwo usunąć w krótkiej drodze; wiadomo, że się nie cieszysz zbyt dobrą reputacją.

      KUPIDO

      Ba, cóż mi możecie mieć do zarzucenia?

      MERKURY

      Bardzo wiele! Na przykład, nie ma już dobrych małżeństw; nie możesz zostawić w spokoju biednych mężów; zawsze wypuszczasz na żonkę jakiegoś myśliwca, który ją złowi w sidła.

      KUPIDO

      A ja powiadam, że moi myśliwcy łowią jedynie to, co samo lezie w potrzask.

      PLUTUS

      To znaczy, że kobiety są bardzo rade15, iż na nie polują?

      KUPIDO

      W sednoś trafił. Większość to zalotnisie, które czekają natarcia, lub cofają się jedynie po to, aby lepiej podrażnić; nie przepominają16 niczego, co może pobudzić ochotę myśliwca; mówią mu wręcz: spójrz na mnie. On spogląda, osacza, one się poddają. Czy to moja wina? Do kroćset! nie; zalotność zawiodła je na manowce, zanim jeszcze strzelec się zbliżył.

      MERKURY

      Mów sobie, co ci się podoba. Nie moja rzecz dawać ci nauki; ale miej się na baczności. Mężczyźni i kobiety krzyczą na ciebie; powiadają, iż w połowie zawieranych małżeństw ty stajesz za rejenta17. Starców wydajesz na pastwę młodym hultajkom, które biorą żywych jedynie po to, aby doczekać się ich śmierci i które, ze szkodą spadkobierców, zgarniają cały zysk tej operacji. Leciwym damom dobierasz się do szkatuły, na rzecz męża, nicponia i próżniaka, którego nie sposób już odprzedać ani wymienić. Słowem, szelmostw bez końca, nie licząc innej rozpusty: przebąkują, że Bachus18 z tobą wyprawia co zechce. Plutus, mocą swego złota, ma twój kołczan na zawołanie; byle sypnął groszem, artyleria twoja jest na jego usługi, a to, dalibóg, nieładnie; zatem, radzę ci, siedź cicho i odmień konduitę19.

      KUPIDO

      Skoro mnie zachęcasz do odmiany, widać sam myślisz o emeryturze, Merkury?

      MERKURY

      Dajmy pokój żartom.

      PLUTUS

      Co do mnie, mało mnie obchodzą te ambaje20. Wszystko, co biorę od niego, kupuję; targuję się, umawiamy cenę, płacę: to cała moja finezja.

      KUPIDO

      Paradny ten Merkury! skarżyć się, że lubię dobre życie i dostatek, ja, bożek Miłości! Czym więc, wedle ciebie, mam się zajmować? Traktatami moralnymi? Zapominasz, że to ja wszystko wprawiam w ruch, wszystkiemu daję istnienie; że moje zadanie wymaga niewyczerpanych zasobów dobrego humoru i że ja sam muszę być błyskotliwszy, bardziej kipiący życiem, niż wszyscy inni bogowie do kupy?

      MERKURY

      To twoja rzecz. Ale zdaje mi się, że Apollo się zbliża.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно

Скачать книгу


<p>14</p>

dzieciństwo (daw.) – tu: dziecinne zachowanie. [przypis edytorski]

<p>15</p>

rad (daw.) – zadowolony. [przypis edytorski]

<p>16</p>

przepominieć (daw.) – zapomnieć. [przypis edytorski]

<p>17</p>

rejent – urzędnik. [przypis edytorski]

<p>18</p>

Bachus (mit. rz.) – bóg wina. [przypis edytorski]

<p>19</p>

konduita – prowadzenie się. [przypis edytorski]

<p>20</p>

ambaje (daw.) – bzdury. [przypis edytorski]