Ze skarbnicy midraszy. nieznany Autor
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Ze skarbnicy midraszy - nieznany Autor страница 19
– Zgoda. Dam ci, jeśli odsprzedasz mi prawo starszeństwa.
– Starszeństwo? A na co mi ono? Wnet przecież umrę.
Jakub zażądał wtedy, aby Ezaw przypieczętował swoją zgodę przysięgą. Ezaw nie dał się długo prosić i szybko to uczynił. Zadowolony otworzył na całą szerokość usta i Jakub napełnił je całą miską soczewicy. Najadłszy się do syta, odzyskał siły i nabrał animuszu. Wybuchnął śmiechem i zaczął kpić z Jakuba:
– Ależ głupiec z ciebie. Kupiłeś ode mnie rzecz, która nie jest warta złamanego szeląga197.
Jakub nic na to nie odpowiedział. Do obelg i kpin brata był przyzwyczajony. Wyczerpawszy repertuar szyderstw, wyszedł Ezaw na dwór do swoich koleżków, tak samo jak on głupich. Śmiejąc się, opowiedział im o dokonanej z bratem „transakcji”. Wszyscy pękali ze śmiechu. Kpili. Ależ kupił Jakub „mecyję”198.
Ezaw199 i szatan
W noc Pesachową200 Izaak201 zawołał do siebie Ezawa i tak do niego powiedział:
– Wysłuchaj mnie uważnie, mój synu. Tej nocy otwierają się w niebie skarbce, w których przechowywana jest rosa. Aniołowie wznoszą pieśni do Najwyższego, i proszą go o zesłanie na ziemię rosy i deszczu. Bóg przychyla się do ich prośby, albowiem tej właśnie nocy wszystkie modlitwy i prośby zostają przez niego przyjęte. Dlatego też, synu mój, idź na polowanie i złów coś takiego, z czego byś mógł przyrządzić dla mnie strawę. Ja zaś skorzystam z tej szczęśliwej nocy i obdarzę cię błogosławieństwem.
– Już idę!
Ezaw był natychmiast gotowy do drogi. Zanim jednak wyruszył, Izaak ostrzegł go:
– Nie zapomnij wziąć ze sobą miecza i łuku. Złów coś porządnego i nie przynoś mi, uchowaj Bóg, czegoś kradzionego lub zagrabionego.
Ezaw, ledwo tylko oddalił się, tak zaczął w myślach kombinować: „Co do tego ostrzeżenia, to jeszcze się zobaczy. Jeśli nie uda mi się złowić czegoś porządnego, to zwędzę komuś kózkę albo owieczkę”.
Kiedy Ezaw był już na terenie łowieckim, Bóg skierował tam szatana, aby mu przeszkadzał w polowaniu i zatrzymał na dłuższy czas.
Tymczasem Ezawowi udało się złowić pierwszego jelenia. Związał go i udał się po drugiego. Szatan wtedy przeciął sznur, którym był związany jeleń, i ten natychmiast uciekł. Złowiwszy drugiego jelenia, Ezaw zaprowadził go na miejsce, gdzie miał stać związany pierwszy. Ku swemu zdziwieniu znalazł tylko przecięty sznur. Zaczął sobie robić wyrzuty. Może niezbyt dokładnie związał zwierzę. Drugiego jelenia związał bardzo mocno. Spokojnie udał się znowu w pole, by pochwycić jeszcze jednego jelenia. Wtedy zjawił się po raz drugi szatan i zdjąwszy z jelenia sznur, wypuścił go do lasu na wolność. Powróciwszy z trzecim jeleniem na miejsce, Ezaw stwierdził ku swemu strapieniu, że i drugi jeleń czmychnął.
– Co się ze mną dzieje? Czyżbym niedowidział? Czyżby moje sznury były zbyt słabe?
Ezaw był zrozpaczony. Wziął nowy sznur i przywiązał jelenia za nogi do drzewa.
– Teraz już nie wymknie się z moich rąk.
Zadowolony wyruszył znowu w pole, aby złowić dla odmiany kilka ptaków. Wtedy szatan uwolnił z więzów trzeciego jelenia i rozpętał w powietrzu straszną burzę. Przerażone ptaki rozleciały się na wszystkie strony. Ezawowi z trudem udało się złowić małą tylko ptaszynę. Z tą ptaszyną ruszył w kierunku swego trzeciego jelenia, z którego mięsa miał przyrządzić potrawę dla ojca.
Sprawa błogosławieństwa nie wychodziła Rebece z głowy. Rozważała: „Ezaw204 z całą pewnością nie zasługuje na błogosławieństwo Izaaka205. Dopuścił się w stosunku do ojca zwyczajnego oszustwa. Udawał przed nim pobożnego i dobrego człowieka. Trzeba coś takiego zrobić, aby jego kłamstwa wyszły na jaw”.
Rzekła tedy do Jakuba:
– Pójdź, synu mój, na pole i przynieś mi ze stada dwie młode kozy. Zrobię z nich potrawę dla twego ojca. Ty zaś zaniesiesz mu ją, a on udzieli tobie, a nie Ezawowi swego błogosławieństwa.
Słowa matki przejęły Jakuba strachem. Prosił ją i błagał, aby zwolniła go z wykonania zadania, które uważa za niesłuszne.
Rebeka jednak trwała przy swoim. Ostro, twardo nakazała mu:
– Zrób, jak ci każę. Bądź posłuszny!
Poszedł więc Jakub w pole. Zabrał ze stada dwie młode kozy i ruszył do domu. Po drodze nie przestawał płakać. Kiedy Rebeka zobaczyła, w jakim stanie jest jej syn, powiedziała:
– Synu mój, dlaczego płaczesz? Dlaczego upadłeś na duchu?
– Wypełnienie twego nakazu, matko, sprawia mi ból. Oto dlaczego jestem smutny. Oto dlaczego płaczę.
– Nie przejmuj się tym, synu mój. Wiem, że Bóg cię miłuje i nie poczyta ci tego za grzech.
Jakub nie przestał jednak płakać. Polecenie matki wykonywał z ciężkim sercem. Tymczasem Rebeka zdjęła z kóz skórę i zeszyła ją w kształcie rękawów, które włożyła na ręce Jakuba. Ubrała go też w strojną szatę Ezawa i dała mu potrawę przygotowaną dla ojca.
Kiedy Jakub wszedł do mieszkania ojca, przyjemny zapach potraw rozszedł się po całym domu. Izaak aż mlaskał z zadowolenia.
– Synu mój, cóżeś mi przyniósł?
– Skosztuj, ojcze, przyniosłem ci znakomite potrawy.
– Jakim sposobem je zdobyłeś?
– Bóg mi je zesłał, ojcze.
Izaak nie mógł się połapać w sytuacji. Czyżby to miał być Ezaw? Przecież ten nigdy nie powoływał się na Boga.
– Podejdź no bliżej, synku. Chcę dotknąć twego ubrania.
Usłyszawszy to Jakub zadrżał na całym ciele. Serce zaczęło mu walić jak młotem.
I Bóg zesłał mu wtedy na pomoc dwóch aniołów, aby go podtrzymali i nie dali upaść. Oni też doprowadzili go do Izaaka. Ten pomacał jego ubranie i ręce i rzekł:
– Głos jest głosem Jakuba, ale ręce są rękami Ezawa.
Izaak spożył przyniesione przez Jakuba potrawy i był wielce zadowolony.
– Zapach
197
198
199
200
201
202
203
204
205