The Frontiers Saga. Tom 3. Legenda Corinair. Ryk Brown

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу The Frontiers Saga. Tom 3. Legenda Corinair - Ryk Brown страница 5

The Frontiers Saga. Tom 3. Legenda Corinair - Ryk Brown

Скачать книгу

załogi w ciągu ostatniego tygodnia spała w sumie mniej niż jedną noc. Do diabła, niedługo w każdym dziale będziemy musieli stosować wachty jednoosobowe, bo inaczej ludzie padną ze zmęczenia.

      – Ale ci ludzie nie są w ogóle przeszkoleni…

      – Dlatego nie planuję ich wykorzystywać w obszarach krytycznych. Mogę być narwany, ale wbrew powszechnej opinii, która krąży wśród kobiet znajdujących się obecnie w tym pomieszczeniu, nie jestem głupi. – Nathan patrzył nie na Cameron, która stała przed nim, ale starał się nawiązać kontakt wzrokowy z Abby, która przed chwilą przyszła i usiadła obok Jessiki, na przeciwległym końcu kanapy. – Ciebie, Abby, nie miałem na myśli.

      – Nathanie… – Cameron próbowała kontynuować spór, ale przerwała, gdy podniósł rękę.

      – Decyzja została podjęta, pani komandor porucznik – ostrzegł bardziej oficjalnym tonem.

      Cameron, podobnie jak Jessica, była nieco zaskoczona. Nathan zazwyczaj nie zwracał się do ludzi, używając ich szarży, nie mówiąc już o osobach będących teraz w pomieszczeniu. Wzięła głęboki oddech i z trudem przełknęła ślinę, a gdy się opanowała, wypuściła powoli powietrze.

      – Czy teraz możemy rozpocząć nasze spotkanie? – zapytał Nathan mniej oficjalnym tonem.

      Cameron usiadła na jednym z dwóch foteli naprzeciwko biurka.

      – Tak jest.

      – Zwołałem was, abyśmy mogli podjąć pewne decyzje – zaczął Scott.

      – Kapitanie, nie jestem członkiem waszego personelu – zauważyła Abby.

      – Teraz już jesteś – wyjaśnił. – Ponieważ napęd skokowy jest obecnie naszym jedynym środkiem podróży międzygwiezdnej, każda strategiczna decyzja dotyczy również ciebie.

      – Ale przecież jestem cywilem.

      – I tak zostanie. Nie powołuję cię do służby. Chciałbym tylko, żebyś mogła wyrażać swoje opinie podczas wszelkich dyskusji, które mogą obejmować użycie napędu skokowego.

      – W porządku.

      – A co z działem medycznym i inżynieryjnym? – zapytała Cameron, wciąż zła na Nathana.

      – Doktor Chen ma cały czas pełne ręce roboty i poza poinformowaniem o stanie gotowości swojego oddziału niewiele miałaby do dodania w tej dyskusji.

      – A Władimir?

      – Będzie tu za chwilę. – Nathan odchylił się na oparcie, biorąc głęboki oddech i próbując się zrelaksować po raz pierwszy, odkąd wrócił na pokład z powierzchni księżyca.

      Cameron widziała, że jego zmęczenie staje się coraz większe, ponieważ poziom adrenaliny w organizmie zaczynał spadać.

      – Co tam się stało? – zapytała zaskakująco współczującym tonem.

      – Wpadliśmy w zasadzkę – wyjaśniła Jessica.

      – Gdy Tobin przyjechał po nas, sprowadził ze sobą oddział szturmowy Ta’Akarów – powiedział Nathan.

      – Nigdy nie ufałam temu chudemu gnojkowi – dodała Jessica.

      – Zaskoczyliby nas zupełnie, gdyby nie Władimir i Jessica.

      – Musieli was zaatakować w tym samym czasie, w którym uderzyli na nas – domyśliła się Cameron. – Dostali się na pokład na jednym z promów przewożących towar. Myśleliśmy, że to ludzie wracający z księżyca.

      – Tak, to oczywiste, że Tobin był w to wszystko zamieszany – odpowiedział Nathan.

      – A co z Jaleą i Tugiem? – zapytała Cameron. – Myślisz, że oni też w tym uczestniczyli?

      – Wątpię. Danik zginął podczas ataku, a Tug stracił żonę.

      – Boże! – wykrzyknęła Cameron.

      – Na szczęście zdążyliśmy unieszkodliwić pozostałą trójkę – pochwaliła się Jessica.

      – Naprawdę?

      – Tak, powinnaś była to widzieć. Kapitan unieszkodliwił jednego z nich bez mrugnięcia okiem.

      Cameron spojrzała na Nathana z niedowierzaniem. Wiedziała, że na powierzchni toczyła się jakaś bitwa, ale do tej pory nie miała pojęcia o jej rozmiarach.

      – Zgadza się, byłem tak samo zaskoczony, jak ty teraz – przyznał Nathan.

      – Zaskoczony czym? – zapytał Władimir, wchodząc do pokoju.

      – Niczym szczególnym – powiedział Nathan, nie bardzo chcąc jeszcze raz przeżywać to wydarzenie. – Usiądź, proszę.

      Władimir chwycił fotel, odsunął go od biurka i przesunął w kierunku ściany, aby siedzącym na kanapie Jessice i Abby nie zasłaniać widoku.

      – Zanim zaczniemy, chciałbym, abyście wszyscy wiedzieli, jak bardzo doceniam świetną robotę, którą wykonaliście. Chciałbym móc powiedzieć, że już prawie skończyliśmy, ale obawiam się, że dopiero rozpoczynamy. – Nathan spojrzał na twarze obecnych, z których każda wykazywała oznaki stresu i zmęczenia. Nawet Władimir, który zwykle był uśmiechnięty, wyglądał na znokautowanego. A biedna Cameron, która zawsze wyglądała jak idealny żołnierz, obecnie sprawiała wrażenie, jakby spała w mundurze, i to bardzo krótko.

      – Gdy kapitan Roberts uczynił mnie dowódcą, jego ostatnim rozkazem był powrót na Ziemię przy użyciu napędu skokowego. W tamtym czasie nie rozumiałem znaczenia jego prośby, ale pojąłem to nieco później. Doktor Sorenson, proszę mnie poprawić, jeśli się mylę, ale ta konkretna jednostka jest nie tylko jedynym prototypem, ale w ogóle rezultatem wszystkich badań w odniesieniu do tego projektu, których wyniki są obecnie przechowywane w bazie danych na pokładzie tego okrętu. Nigdzie na Ziemi nie ma żadnych dowodów, które w jakikolwiek sposób ujawniłyby, że ten projekt kiedykolwiek istniał. W rzeczywistości, poza badaczami, którzy zostali zatrudnieni na tym prototypie, tylko garstka ludzi była świadoma jego istnienia. To tylko potwierdza, jak bardzo ważny był ten projekt z punktu widzenia bezpieczeństwa Ziemi.

      – To niewiarygodne – wykrzyknął Władimir.

      – Tak właśnie na początku pomyślałem – zgodził się z nim Nathan. – Ale zastanów się. Gdyby Jungowie kiedykolwiek dowiedzieli się o tych badaniach, nie można byłoby ich powstrzymać. To dlatego flota wszystko ukrywała.

      – Masz rację, kapitanie. Ale paranoja naszych przywódców sięgnęła znacznie głębiej, niż można to sobie wyobrazić. Nieliczni, którzy wiedzieli o tym projekcie, byli gotowi poświęcić karierę, a nawet swoje życie, aby go ochronić. Mieliśmy nawet urządzenia samobójcze wszczepione do zębów na wypadek przechwycenia.

      Nathan wpatrywał się w Abby, próbując zapytać samym wzrokiem, czy ją też to obejmowało.

      – Tak, kapitanie, ja również to

Скачать книгу