Afekt. Remigiusz Mróz

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Afekt - Remigiusz Mróz страница 19

Afekt - Remigiusz Mróz

Скачать книгу

zapach porządnych perfum.

      – Nie mam dużo czasu – oznajmił zamiast przywitania i usiadł naprzeciwko dwójki gości. – Przysłał was Mirek?

      – Jesteśmy jego prawnikami – odparł Oryński.

      Biznesmen ściągnął brwi, najwyraźniej nie spodziewając się wymijającej odpowiedzi.

      – I czego chcecie?

      – Mamy tylko kilka pytań odnośnie do…

      – Jakich pytań?

      Kordian patrzył rozmówcy prosto w oczy, ale wzrok mężczyzny co chwilę uciekał w stronę młodej dziewczyny stojącej obok. Nie na długo, ale trudno było tego nie dostrzec.

      Nie uszło to także uwagi Zawady, która postanowiła zrobić z tego użytek.

      – Chodzi nam o imprezę, którą zorganizował pan w swojej willi nad jeziorem Bełdany – powiedziała.

      – Że co?

      – To było dość dawno temu, jakieś…

      – Nie organizuję tam żadnych imprez.

      Szajner podniósł się i spojrzał na nich z góry.

      – Jak mówiłam, chodzi o wydarzenia sprzed…

      – Nigdy nie organizowałem tam niczego takiego – uciął Przemysław. – To miejsce, w którym się relaksuję, z dala od ludzi.

      – Ale…

      – Halski w ogóle wie, że tu przyszliście? Ma pojęcie po co?

      Oryński także wstał i machinalnie zapiął guzik marynarki.

      – Przypuszczam, że nie – dodał biznesmen, zanim Kordian odpowiedział. – Następnym razem porozmawiajcie ze swoim klientem, zanim zaczniecie tracić mój czas.

      Szajner obrócił się i nie dając im szansy na odpowiedź, szybko opuścił salę konferencyjną. Moment po nim zjawił się pracownik firmy ochroniarskiej i oznajmił, że pokaże im drogę do wyjścia.

      Kordian i Zawada opuścili siedzibę firmy i wolnym krokiem skierowali się do iks piątki.

      – Co to było? – odezwała się Iga.

      – Nic dobrego – odparł Oryński i wyciągnął telefon. Wybrał numer Chyłki, licząc na to, że nie wyciszyła dzwonków przed rozmową z Halskim.

      Odebrała dopiero po chwili.

      – Co jest? – spytała.

      – Szajner właśnie nas wyrzucił.

      – Za co?

      – Za pytanie o imprezę na Mazurach.

      Kordian bez trudu usłyszał głośnie westchnięcie Joanny.

      – Tyle wystarczyło? – upewniła się.

      – No.

      – W takim razie mamy problem.

      I to dość duży, skwitował w duchu Oryński.

      9

      Sztab wyborczy Halskiego, Wola

      Mimo że kampania jeszcze na dobre się nie rozpoczęła, w sztabie panował rwetes przywodzący Chyłce na myśl brojlernię w Żelaznym & McVayu. Biurka poustawiano jedno przy drugim, każde było obsadzone przynajmniej przez jednego młodego pracownika. Wszyscy byli pochłonięci swoimi zadaniami, jakby od ich właściwej realizacji zależał los świata, a rozmowy były tak liczne i głośne, że zlewały się w jedną wielką kakofonię.

      Joanna czuła się tu całkiem nieźle.

      Minęła paru chłopaków analizujących, która z firm wynajmujących powierzchnie reklamowe ma najwięcej billboardów w interesujących ich miejscach, a potem weszła do niewielkiego pokoju.

      Mirek był zawalony dokumentami, a swoją uwagę dzielił między smartfon a laptopa, przez co zdawał się ledwo odnotować wejście prawniczki.

      – Życie jest ciągłą walką z entropią – odezwała się.

      Halski przesunął palcem po wyświetlaczu telefonu, napisał coś na klawiaturze, a potem zerknął na Joannę.

      – Co? – mruknął.

      – Od przyjścia na świat aż po śmierć wszyscy staramy się uporządkować chaos.

      – O czym ty mówisz?

      – O zwykłej naturze wszechrzeczy. Entropia to stan domyślny wszechświata, my go tylko zakłócamy.

      Mirek nabrał głęboko tchu i odsunął kilka papierów. W pomieszczeniu panował zaduch, ale nie było tutaj nawet okna, by wpadło nieco powietrza.

      – Jak widzisz, jestem trochę zajęty…

      – Będziesz jeszcze bardziej – skonstatowała Joanna. – Bo wygląda na to, że Piechodzka nie zgodzi się na żadną kwotę, którą jej zaoferujemy.

      Chyłka nie dostrzegła nigdzie krzesła, więc oparła się plecami o ścianę i skrzyżowała ręce na piersi.

      – Już mnie o tym informowałaś. A ja powiedziałem ci, że…

      – Nie dogadamy się z nią, bo jedyne, na czym jej zależy, to upublicznienie tej sprawy.

      Halski w końcu skupił uwagę wyłącznie na Joannie, a ona szybko nakreśliła mu oględnie sytuację. Nie wspomniała o konkretach związanych z Hauerem, uznając, że na tym etapie nie powinna przedstawiać Mirkowi wszystkiego.

      Dowiedział się jedynie tyle, że cały ten szantaż to sposób, dzięki któremu Piechodzka obejdzie zobowiązanie do milczenia i termin przedawnienia.

      – Hm…

      – To twój komentarz? – odparła Chyłka.

      – A na co liczyłaś?

      – Na wyjaśnienie, dlaczego Szajner właśnie wywalił mojego narzeczonego ze swojej firmy, kiedy tylko usłyszał o tamtej imprezie na Mazurach.

      Halski skrzywił się, jakby próbował wyciągnąć spomiędzy zębów kawałki jedzenia.

      – Byłeś tam? – rzuciła Joanna.

      – Nie.

      – Wiedziałeś, co się tam stało?

      – A co się stało?

      Chyłka przechyliła głowę na bok i przypatrzyła się swojemu klientowi. Intuicja podpowiadała jej, że do tej pory nie mijał się z prawdą w swoich

Скачать книгу