Feel Again. Mona Kasten

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Feel Again - Mona Kasten страница 18

Feel Again - Mona Kasten

Скачать книгу

przechyliłam głowę na bok i spojrzałam na niego zza na wpół opuszczonych rzęs. Uśmiechnęłam się powoli.

      Zadziałało. Powędrował wzrokiem do moich ust i z trudem przełknął ślinę.

      – Teraz ty – poleciłam.

      Odchrząknął.

      Przechylił głowę na bok i uśmiechnął się szeroko. Wyglądał makabrycznie.

      Za moimi plecami Gian parsknął śmiechem.

      – Mówiłam, że masz się uśmiechać seksownie, a nie jak wariat.

      – To megaupokarzające. – Isaac westchnął głośno.

      – Nie przesadzaj. Spróbuj powoli. Najpierw jeden kącik ust, potem drugi. Jakbyś chciał samym uśmiechem przekonać mnie do tego, żebym ci dała swój numer telefonu.

      – No dobra. – Odetchnął pełną piersią. – Dobra. – Otrzepał dłonie, odsunął się i odchylił na kanapie. Potem odnalazł spojrzeniem moje oczy… I uśmiechnął się. Powoli, krzywo. I bardzo zmysłowo.

      Poczułam łaskotanie w brzuchu.

      – Nie wiem jak ona, ale ja dałbym ci swój numer – zapewnił Gian przyjaciela zza moich pleców i puścił z komórki triumfalne fanfary.

      Isaac uśmiechnął się szeroko.

      – Lekcja zaliczona?

      Uniosłam brwi.

      – Pierwszy punkt pierwszej lekcji, owszem. Teraz punkt drugi: flirt słowny.

      – Rewelacja, po prostu rewelacja. Mówiłem wam już, że jestem zachwycony waszym projektem? – zapytał Gian.

      – Fantastycznie, w takim razie pokażesz mu, jak się flirtuje, skoro taki z ciebie mistrz – zaproponowałam i wskazałam Isaaca ręką.

      Gian bezradnie rozłożył ręce.

      – Może lepiej nie.

      Ponownie skoncentrowałam się na Isaacu.

      – Kiedy chcesz poderwać dziewczynę, najpierw zapytaj, jak ma na imię. Możesz spokojnie zacząć tak: „Cześć, jestem Isaac, a ty…?”. Czy coś w tym stylu. Kiedy odpowie: „Jestem bla, bla”, mówisz: „Blabla. Uwielbiam to imię”. Dziewczynie to pochlebi. Voilà, pierwszy krok już za tobą.

      Kąciki jego ust drgnęły w uśmiechu.

      – Chyba dam sobie radę.

      – A co, jeśli ma jakieś koszmarne imię? – wtrącił się Gian. – Wtedy za żadne skarby nie powiem tego z poważną miną. Wyobraź sobie, że ma na imię Apple Blue Flower czy coś takiego. Taki komplement w życiu nie przejdzie mi przez gardło.

      Isaac parsknął śmiechem. Ja puściłam słowa Giana mimo uszu i tylko przewróciłam oczami.

      – Kolejny etap to nawiązanie rozmowy.

      Isaac natychmiast spoważniał.

      – Zdaj się na sytuację. Jeżeli poznajesz ją w kawiarni, rzuć jakąś uwagę na temat dobrej kawy, którą tu podają. Jeżeli rzecz dzieje się na imprezie, powiedz coś o muzyce albo innych gościach. Na wykładzie skomentuj zachowanie wykładowcy albo temat zajęć.

      – W twoich ustach to wszystko brzmi tak łatwo. Zazwyczaj to nie tematu do rozmowy mi brakuje.

      Skinęłam głową.

      – Tylko odwagi, tak, wiem. Ale to naprawdę nie jest takie trudne, a zresztą, co takiego może się stać? Szybko się zorientujesz, czy jest tobą zainteresowana, czy nie. Najważniejsze, żebyś zdobył się na odwagę i spróbował.

      Isaac przytaknął.

      – Z czasem na pewno nabierzesz większej pewności siebie. Kiedy już zaczniecie rozmawiać i zorientujesz się, że wszystko idzie dobrze, możesz spokojnie zacząć ją dotykać. Nie obmacywać. – Łypnęłam znacząco na Giana. – Delikatnie dotykać, jej barku czy ręki. To niewinne gesty, ale jednocześnie dają jasno do zrozumienia, o co ci chodzi.

      – Jasne. – Isaac miał taką minę, jakby każde moje słowo zapisywał w pamięci.

      – Teraz to poćwiczymy – zdecydowałam.

      – Będę wam potrzebny? – wtrącił się Gian.

      Pokręciłam przecząco głową.

      – Bogu dzięki – sapnął z ulgą. – Muszę do kibla.

      Nie zwracałam na niego uwagi.

      – No dobrze. – Spojrzałam na Isaaca. – Jesteśmy na imprezie. Siedzę tutaj, rozglądam się wokół i nie mam z kim porozmawiać i wtedy zjawiasz się ty.

      Z trudem przełknął ślinę.

      – Jasne.

      Odczekałam chwilę, ale nic nie zrobił. Cały czas się tylko na mnie gapił.

      – Uśmiech – przypomniałam.

      – A, to już!

      Z westchnieniem ukryłam twarz w dłoniach. Kiedy ponownie spojrzałam na Isaaca, miał taką minę, jakby nagle obudziła się w nim ambicja. Odchrząknął i otrzepał dłonie. A potem wstał, pokonał pokój kilkoma krokami, odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął tak, jak go uczyłam. Zbliżał się do mnie powoli. Zaskoczona nagłą zmianą w jego zachowaniu, patrzyłam na niego bez słowa, kiedy siadał koło mnie na kanapie.

      – Cześć, jestem Isaac. – Kąciki jego ust drgnęły. Wyciągnął do mnie rękę. – A ty?

      Ujęłam jego dłoń. Uścisnął moją i delikatnie przesunął kciukiem po jej grzbiecie, tak samo jak ja, kiedy dobijaliśmy targu. Sprytna bestia.

      – Apple Bloom Flower, ale przyjaciele mówią na mnie Blue – odparłam.

      Sporo wysiłku go kosztowało, żeby się nie roześmiać, ale zdołał nad sobą zapanować.

      – Blue, jakie piękne imię. – Jeszcze chwilę przytrzymał moją dłoń, a potem ją puścił. – Beznadziejna ta impreza, prawda?

      Wzruszyłam ramionami.

      – Szczerze mówiąc, spodziewałam się, że będzie więcej ludzi.

      – Ja też… Ale wiesz co, Blue? – Uśmiechnął się znowu i pochylił odrobinę w moim kierunku. Dotknął mojego barku, delikatnie, przelotnie. – Ten wieczór już mi się wydaje o wiele fajniejszy niż jeszcze kilka minut temu.

      A ja… Zaniemówiłam.

      Zaledwie parę chwil temu nie był w stanie wykrztusić słowa i mało brakowało, a spadłby z kanapy, gdy trąciłam go stopą. Najwyraźniej obudziłam w nim ambicję i nagle zaskoczył.

      Odchrząknął.

Скачать книгу