Feel Again. Mona Kasten
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Feel Again - Mona Kasten страница 22
– Mówisz poważnie.
Skinęłam głową.
– Bierzesz to wszystko. Te buty i skórzana kurtka to świetna podstawa. Możesz je łączyć ze wszystkim.
Nie odpowiedział, cały czas przyglądał się sobie ze sceptyczną miną.
Klasnęłam w dłonie.
– Następny zestaw!
Pokręcił głową, odwrócił się i zaciągnął ze sobą zasłonę.
Podczas gdy on się przebierał, ja przeglądałam dopiero co zrobione zdjęcia. Wyglądał na nich zupełnie inaczej. W takim wydaniu nikomu nie przyszłoby do głowy określić go mianem nerda czy kujona. Nie mogłam się doczekać, kiedy sfotografuję go w tych ciuchach w odpowiednim oświetleniu i na odpowiednim tle. Na razie zdjęcie jego pośladków ustawię sobie na pulpicie. Tylko po to, żeby działać Dawn na nerwy. Na samą myśl o jej oburzonej minie zachciało mi się śmiać.
– Chyba żartujesz – stwierdził nagle Isaac.
– O co ci chodzi? – zdziwiłam się.
– Naprawdę myślisz, że to założę?
Przewróciłam oczami.
– Nie strzelaj fochów, tylko zakładaj, i to już.
– Na miłość boską, Sawyer, to jest koszulka bez rękawów. Czy ty mnie w ogóle widziałaś?
Minęła minuta. I jeszcze jedna.
Westchnęłam głośno. Trudno, będę musiała mu trochę pomóc. Podeszłam do kabiny i zdecydowanym ruchem odsunęłam zasłonę.
– Ej! – krzyknął Isaac i odwrócił się do mnie.
Szczęka opadła mi z wrażenia.
Isaac zagapił się na mnie. A ja na niego.
Bo Isaac nie tylko wyglądał dobrze.
Wyglądał superseksownie.
Obcisłe czarne jeansy opadały mu nisko na biodrach. Naga klatka piersiowa była gładka i twarda. Na jego brzuchu rysowały się mięśnie, wyraźne, mocno zaznaczone, schodziły w kształcie litery V do paska spodni.
W pierwszej chwili nie wiedziałam, co powiedzieć.
– Ja… – zaczęłam w końcu, ale słowa stanęły mi w gardle. Oszołomiona pokręciłam głową. – Jezu, Isaac. Jak to się stało?
Podeszłam o krok bliżej i delikatnie dotknęłam jego brzucha, jakbym chciała się upewnić, że te mięśnie nie są narysowane.
Nie były. Drgnęły pod moim dotykiem.
Miał jedwabistą, ciepłą skórę.
Odchrząknął. Był sztywny, jakby połknął kij, i wpatrywał się w moją dłoń. Mogłabym przysiąc, że wstrzymał oddech.
– Mówiłem ci przecież, że dorastałem na farmie.
Podniosłam aparat do twarzy. Dopiero za którymś razem udało mi się odnaleźć właściwy przycisk.
– Nie do wiary – wymamrotałam. – Zawsze masz na sobie tyle warstw ciuchów, że nie sposób się domyślić, że…
Kąciki jego ust uniosły się leciutko. Zrobiłam kolejne zdjęcie.
– Nie mam nic na sobie, Sawyer – zauważył i podniósł rękę, żeby ponownie zaciągnąć zasłonę.
Błyskawicznie weszłam do ciasnej kabiny.
– Co robisz? – wychrypiał. Przyglądał mi się badawczo.
– Patrzę – odparłam. – Odkrywam nowe płaszczyzny mojego projektu.
Ponownie wróciłam wzrokiem do jego klatki piersiowej. Widziałam w życiu wiele umięśnionych ciał, ale tamci faceci zazwyczaj zawdzięczali muskulaturę intensywnym treningom w podnoszeniu ciężarów i koktajlom proteinowym i nie wyglądali najlepiej. Ciało Isaaca było natomiast wyrzeźbione w bardzo skromny, autentyczny sposób. Jeszcze nigdy czegoś takiego nie widziałam, ale ku mojemu zdumieniu bardzo mi się to spodobało.
Jego natomiast chyba krępowała ta sytuacja. Przestępował z nogi na nogę. Na jego twarzy pojawiły się czerwone plamy.
Przewróciłam oczami.
– Musisz się nauczyć przyjmować komplementy.
– To nie takie proste. – Z trudem przełknął ślinę.
– Niby dlaczego? Chyba nie jestem pierwszą osobą, która mówi ci coś takiego.
Ukrył twarz w dłoniach.
– Sawyer…
– Naprawdę jeszcze nigdy nie miałeś dziewczyny?
Nie patrząc na mnie, wybrał szary sweter spośród ciuchów leżących na krześle. Założył go. Sfotografowałam ten moment.
– Owszem, tylko nie ostatnio.
– A kiedy? – zapytałam i spojrzałam w lustro. Minęłam wzrokiem jego bark i odnalazłam jego oczy. Nasze spojrzenia się spotkały.
– Trzy lata temu. To nie było nic poważnego, trwało tylko kilka miesięcy… I tyle. – Umilkł na chwilę. Potem spojrzał na sweter, który miał na sobie. – Co ty na to?
Byłam mistrzynią w zmianie tematu, więc od razu wiedziałam, co robi. Pozwoliłam mu na to, choć czułam, że pęknę z ciekawości.
– Bierzemy. Dalej.
Zawahał się.
– Nie wyjdziesz stąd, prawda?
– Nie – odparłam krótko, zdjęłam ze stołka stertę ciuchów i położyłam na podłodze. Z aparatem w dłoni stanęłam na stołeczku i dałam mu znak, by przymierzał dalej.
– Podglądaczka – mruknął, ściągając sweter przez głowę.
Odwróciłam się, by z góry sfotografować jego odbicie w lustrze.
Klik.
– Nerd.
Następna była czarna koszula z długim rękawem. Opinała mu barki i fantastycznie podkreślała jego klatkę piersiową.
– Wariatka.
Klik.
– Odwróć się odrobinę, o tak. – Po raz kolejny wcisnęłam przycisk migawki. – Inny facet byłby zachwycony, że dziewczyna z własnej woli pakuje mu się do przebieralni.
Pochyliłam