Deniwelacja. Remigiusz Mróz
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Deniwelacja - Remigiusz Mróz страница 5
A może przyświecał mu inny cel?
Szybko odsunęła tę myśl. Od czasu skandalu z jej mężem była stanowczo zbyt podejrzliwa. Właściwie z zasady przestała ufać wszystkim, nawet własnym dzieciom. Przyjmowała tę refleksję z bólem, ale wiedziała, że jest prawdziwa. W zachowaniu zarówno ich, jak i właściwie wszystkich innych dopatrywała się ukrytych motywacji i niecnych zamiarów.
Ale może to dobrze. Może jako prokurator właśnie tak powinna postrzegać otaczający ją świat. Dzięki temu nie popełni więcej błędów.
Na moment zamknęła oczy. Jeśli Gerc miał rację, przypadnie jej w udziale sprawa, przez którą znów znajdzie się na świeczniku. Zwłoki pięciu kobiet pod Giewontem będą głównym newsem w mediach przez kilka cykli informacyjnych. A szósta kobieta zamordowana w Zakopanem sprawi, że rozpęta się prawdziwa burza.
Wadryś-Hansen początkowo będzie w oku cyklonu. Otoczona iluzorycznym spokojem, obserwująca wszystko na zewnątrz z pozornie bezpiecznego miejsca. W rzeczywistości jednak to ona będzie wystawiona na największe ryzyko.
Otworzyła oczy i przekonała się, że Aleksander bacznie jej się przygląda.
– Myślałem, że się ucieszysz.
– Z czego?
– Masz szansę wrócić w chwale.
– Nigdzie nie odeszłam, żeby wracać, Aleks.
– Ty tak twierdzisz – odparł cicho. – Cała reszta…
– Nie obchodzi mnie cała reszta – ucięła, a potem się wyprostowała. – Co wiemy o ofiarach?
Gerc znów się uśmiechnął, jakby tylko czekał na to, aż przejdą do konkretów. W końcu zmienił pozycję, nachylając się w stronę Dominiki.
– Te na zboczach Giewontu to głównie młode kobiety, podobno najstarsza wygląda na trzydziestkę, najmłodsza na dwudziestkę. Poza tym niewiele ustalono. Causa mortis ignota.
Był to jeden z niewielu łacińskich terminów, który stanowił dla Wadryś-Hansen zmorę. Pojawiał się w opiniach biegłych po przeprowadzeniu sekcji zwłok, kiedy nie udało się ustalić przyczyny śmierci.
Przypuszczała, że w tym wypadku tak nie będzie i to tylko czcze gadanie Aleksa. Ciała z pewnością były w dobrym stanie, a zanim zaczną gnić, zostaną przetransportowane do prosektorium. Technicy zdążą ustalić wszystko, co istotne.
– Kiedy je znaleziono?
– Parę godzin temu.
– Kto złożył zawiadomienie?
– Pracownik TPN-u, który się na nie napatoczył.
– Co tam robił?
Gerc wzruszył ramionami, ale nie sprawiał wrażenia, jakby chciał wykonać gest niewiedzy – Dominice wydawało się to raczej sugestią, że wszystko, co dotychczas ustalono, należy traktować z rezerwą.
– Podobno sprawdzał oznaczenia szlaków po zimie.
– Podobno?
– Taką informację dostałem od jakiegoś chmyza z zakopiańskiej rejonówki – odparł ciężko Gerc i zgarbił się jeszcze bardziej. – Nie wiem na pewno, ale wydaje mi się, że gówniarz prowadzi swoją pierwszą sprawę.
– W takim razie mu współczuję.
Wprawdzie miał niebawem pozbyć się tego ciężaru, ale wszystko, co do tej pory zobaczył, zostanie z nim na długo. Dominika nieraz przekonała się, jak głęboko w pamięć potrafią się wgryźć makabryczne obrazy.
– Reszty dowiemy się na miejscu – dodał po chwili Gerc.
Wadryś-Hansen spojrzała na zegarek. Nawet gdyby teraz wyjechała, dotrze na miejsce jeszcze na długo przed tym, jak rozpocznie się badanie post mortem. Na pierwsze wyniki będzie musiała poczekać jeszcze trochę.
– A ta dziewczyna na placu budowy? – spytała. – Wiadomo coś więcej?
– Oprócz tego, że to prawdziwy burdel, nie. Dopiero co znaleźli trupa.
Dominika puściła to mimo uszu.
– Ale to wszystko tylko wstęp do tej dobrej wiadomości, z którą do ciebie przyszedłem – zastrzegł z zadowoleniem Aleksander.
– Doprawdy?
Pokiwał ochoczo głową.
– Najlepsze jest to, co znaleźli przy jednej z ofiar pod Giewontem.
– To znaczy?
– Koszulę pieprzonego Forsta.
Dominika miała wrażenie, że się przesłyszała. I być może przyjęłaby tę wersję, gdyby nie fakt, że Gerc wyszczerzył się, jakby wygrał los na loterii. Dla nikogo nie było tajemnicą, jak postrzegał Wiktora Forsta. A już szczególnie dla niej. Przez długie miesiące z bliska obserwowała, jak rosła niechęć Aleksa.
Ale czyżby naprawdę odnaleziono przy zwłokach ślad wskazujący na byłego komisarza policji? Wydawało się to niemożliwe.
– Nie wierzysz?
– A powinnam?
– Oczywiście – zapewnił ją Aleksander. – Nie wspominałbym o tym, gdyby to nie była pewna informacja.
Kiedy powiedział jej o czapce, którą Osica miał niegdyś przekazać Wiktorowi, wiedziała już, że nie może być mowy o żadnej pomyłce. Tyle w zupełności wystarczyło, by mieć pewność.
Poczuła nieprzyjemne ciarki na plecach.
Brytyjczycy określali to jako wrażenie, jakby ktoś chodził po twoim grobie. I być może mieli słuszność, uznała w duchu Dominika.
– Sukinsyn wrócił – oznajmił z satysfakcją Gerc. – I w jakiś sposób jest w to zamieszany.
Dopiero teraz zrozumiała, dlaczego od kiedy wszedł do jej gabinetu, używał liczby mnogiej. Pojedziemy, przekonamy się na miejscu, zobaczymy… Najwyraźniej zrobił wszystko, by wraz z nią prowadzić sprawę. I nie ulegało wątpliwości, co nim kierowało.
– Nie wyciągaj zbyt pochopnych wniosków, Aleks.
– Kiedy w grę wchodzi Forst, żadne nie są pochopne.
– Już raz się przejechałeś.
– Ale drugi raz nie zamierzam – odparł poważnym tonem, a potem się podniósł. – Idziemy?
– Za moment.
– Te