Kocham Cię bez słów. Abbi Glines

Чтение книги онлайн.

Читать онлайн книгу Kocham Cię bez słów - Abbi Glines страница 10

Автор:
Жанр:
Серия:
Издательство:
Kocham Cię bez słów - Abbi  Glines

Скачать книгу

style="font-size:15px;">      Rzucił notes z powrotem na łóżko, zaśmiewając się ironicznie, choć wcale nie wyglądał na rozbawionego. Potem przeciągnął dłonią po swojej potarganej czuprynie.

      – Mamy w piątek ważny mecz. Całe to przeklęte miasto liczy na mnie, że go dla nas wygram. Ale nie dam rady skupić się na grze i jeszcze pilnować ciebie. Nie prosiłem się o to, żeby cię niańczyć. Nie mam czasu na takie bzdety. Dlatego trzymaj się z daleka od moich kumpli. Proszę. Znajdź sobie jakichś przyjaciół, byle nie z naszej drużyny. Aha, i zapamiętaj sobie – żaden facet nie będzie twoim kumplem. Poszukaj lepiej wśród dziewczyn. Kurczę, naprawdę jesteś aż taka naiwna?

      Po tym słowach wyszedł, zatrzaskując za sobą drzwi.

      Naprawdę miałam nadzieję, że Brady mnie polubi. Starałam się nie wchodzić mu w drogę. Wkroczyłam niespodziewanie w jego życie i wiem, że to nie było w porządku. Ale bardzo mi się nie podobały jego zakazy. Nie ma sprawy, nie będę się kręcić wokół jego kumpli, ale nie dlatego, że on mi zabrania. Powód był prosty – jeśli wszyscy zachowują się jak skończone dupki, wolę nie mieć z nimi do czynienia. Nie potrzebowałam przyjaciół. Już od dawna radziłam sobie bez nich.

      ROZDZIAŁ 6

      Zrobiłem jej przyjemność

West

      Raleigh nie czekała na mnie przy szafce, gdy rano pojawiłem się w szkole. Jaka ulga, że nie muszę się z nią szarpać. Czasami bywała miłą odskocznią od moich problemów, ale nie dziś, gdy nie spałem od trzeciej, pilnując taty. Znowu miał atak wymiotów. Obudziły mnie kroki mamy na korytarzu, gdy biegła do kuchni, żeby przynieść mu szklankę wody.

      Wstałem, żeby jej pomóc, i oboje do rana już się nie położyliśmy. Bałem się wracać do łóżka. Co będzie, jeśli zasnę i przegapię ostatnie wspólne chwile z tatą? Zrobił się przeraźliwie chudy i słaby. Lekarze nie byli w stanie niczego więcej zrobić. W zeszłym miesiącu odesłali go na dobre do domu – nie było dla niego żadnej nadziei. Zostały tylko leki przeciwbólowe.

      Nie było mi łatwo normalnie chodzić do szkoły, gdy moje życie waliło się w gruzy. Nie miałem też cierpliwości, żeby udawać, że cieszy mnie towarzystwo Raleigh.

      Zacząłem wyjmować potrzebne podręczniki, gdy obok mojej ręki pojawiła się czyjaś delikatna dłoń o kształtnych różowych paznokciach. To Maggie. Dziewczyna, która uparcie pojawiała się w moich myślach, choć bardzo starałem się zapomnieć, jak na mnie patrzyła – jakby udało się jej zobaczyć kogoś innego niż drania, na którego pozowałem. I o tym, jak przyjemnie było trzymać ją w ramionach.

      Podniosłem głowę i spojrzałem na jej profil, gdy otwierała zamek szyfrowy swojej szafki. Faktycznie, było na co popatrzeć.

      Nieznacznie odwracając głowę, rzuciła mi ukradkowe spojrzenie, po czym z powrotem zajęła się swoją szafką. Cierpliwie czekałem, aż ją otworzy, ale już trzeci raz wprowadzała szyfr i nic.

      – Daj mi zobaczyć – poleciłem. – Masz kod?

      Spojrzała na mnie uważnie, po czym podała mi swoją komórkę. Spojrzałem na wyświetlony na ekranie numer.

      – Dzięki. Odsuń się.

      Kiedy zrobiła mi miejsce, wprowadziłem odpowiednią kombinację cyfr i bez problemu otworzyłem szafkę.

      – Gotowe – oznajmiłem i w tym samym momencie jej komórka zawibrowała mi w dłoni, sygnalizując nadejście SMS-a. Zerknąłem odruchowo na wyświetlacz i zobaczyłem zdjęcie Nasha oraz tekst wiadomości.

      Dzień dobry, piękna.

      Co jest grane? Dlaczego Nash do niej pisze i skąd ona, do cholery, ma jego fotkę? Przecież Brady zapowiedział, że mamy się do niej nie zbliżać.

      Wyciągnąłem do niej rękę z telefonem.

      – Wszyscy liczą, że zdobędziemy w tym roku mistrzostwo stanowe. Nie damy rady, jeśli kuzyneczka naszego rozgrywającego będzie mącić w drużynie i wszystko nam spieprzy. Trzymaj się od nas z daleka. – Zabrzmiało to ostrzej, niż planowałem, ale trudno. Byłem u kresu sił.

      Wyrwała komórkę z mojej ręki, obrzucając mnie gniewnym spojrzeniem. Musiałem pajacować, żeby omijała mnie szerokim łukiem. Ale widząc dziwny błysk w jej oczach, momentalnie pożałowałem swojej głupiej gadki. Wściekły na samego siebie, odwróciłem się na pięcie i czym prędzej zmyłem. Tak naprawdę wszystkiemu winien był Nash. To jego powinienem objechać, nie Maggie. Już zdążyłem jej udowodnić, że lepiej trzymać się ode mnie z daleka. Teraz nie zechce nawet na mnie spojrzeć. Naprawdę nie musiałem udawać przed nią aż takiego bydlaka. Z drugiej strony miałem świadomość, że gdybym nie traktował jej cały czas po chamsku, w pewnym momencie mógłbym się zapomnieć i powiedzieć coś, czego nie powinienem. Coś, co jest prawdą.

      Po drodze na pierwszą lekcję zauważyłem nadchodzącego z naprzeciwka Nasha. Najwyraźniej wypatrywał Maggie. Masakra. Do cholery, przecież Brady jasno się wyraził, że mamy się z nią nie zadawać. A ten oczywiście puścił to mimo uszu. Przez jego kretyńskie podchody musiałem kolejny raz wyjść przed nią na dupka.

      – Nie waż się! – syknąłem, chwytając Nasha ostro za ramię, kiedy mnie mijał. – Brady powiedział „nie” i masz się go słuchać.

      Poczułem, jak mięśnie Nasha się napinają. Gwałtownie wyszarpnął rękę z mojego uścisku.

      – Odczep się, Ashby – warknął w odpowiedzi, po czym ruszył w stronę Maggie.

      Nie było sensu dłużej się tym zajmować. Nie miałem na to żadnego wpływu. Jeśli Nash chciał się w to pakować, droga wolna, ale miałem zamiar nauczyć go dziś na treningu rozumu. Wszyscy go nauczymy. A jeśli w piątek nie będzie mógł się ruszać, wtedy ja odwalę za niego całą robotę. Możemy wygrać i bez tego idioty.

      Ale nie bez Brady’ego. A przecież musimy wygrać. Nie mogłem zawieść taty.

      – Co ta Raleigh tak się klei do Jacksona Hughsa? – spytał Gunner, siadając za mną w sali przed lekcją historii.

      Zeszłego wieczoru Raleigh najwyraźniej bzyknęła się z Jacksonem Hughsem, jedynym graczem w piłkę nożną z prawdziwego zdarzenia w naszym liceum. Przeniósł się tu skądś z Północy – jedynie tam podniecają się tym szajsem. Teraz rozsławiał Lawton w piłkarskich kręgach.

      – Mam to gdzieś – odpowiedziałem szczerze. Kiedy zobaczyłem ich razem dziś rano, przystanąłem, spodziewając się, że mnie to zaboli. Że cokolwiek poczuję. Ostatecznie chodziłem z Raleigh z krótkimi przerwami prawie przez rok. Ale nie poczułem nic. Kompletnie nic.

      – Serio? Przecież jeszcze wczoraj lizaliście się na korytarzu – przypomniał mi Gunner.

      – To ona mnie lizała, ja tylko zrobiłem jej przyjemność. – To była prawda, choć może nie do końca. Potrzebowałem się na chwilę zrelaksować, a ona świetnie się do tego nadawała. Poza tym próbowałem zagłuszyć wspomnienie pocałunku

Скачать книгу