Zgiełk wojny Tom 2 W głębi strachu. Kennedy Hudner
Чтение книги онлайн.
Читать онлайн книгу Zgiełk wojny Tom 2 W głębi strachu - Kennedy Hudner страница 2
– A co z Atlasem? – zapytał Eder, kapitan okrętu bojowego „Lwie Serce”.
– Atlas przeszedł przez tunel bez jednego zadrapania. Już teraz prowadzone są naprawy naszych jednostek.
– Bogom niech będą dzięki – mruknął ktoś z zebranych.
Królowa Anna popatrzyła po twarzach ludzi siedzących przy stole. Zastanawiała się, czy wygląda na równie znużoną jak wszyscy pozostali. Miała tylko dwadzieścia lat i była najmłodsza spośród zebranych, a obowiązki, które przejęła po śmierci matki, niełatwo jej było dźwigać. Zmęczone twarze wokół świadczyły, że nie tylko królowa musiała się zmagać z brzemieniem odpowiedzialności. Anna nie zamierzała się jednak skarżyć.
– Kiedy będziemy mogli się przedrzeć i odbić Kornwalię?
Przy stole zapadła cisza. Admirał Douthat i kapitan Eder wymienili niepewne spojrzenia. Opiński, główny inżynier mechanik Atlasa, drgnął nerwowo. Premier Tal i minister gospodarki Azylu, Tarek Allali, zacisnęli usta i spuścili wzrok pod spojrzeniem królowej.
– No, kiedy? – powtórzyła Anna. – Dominium czeka u wrót tunelu czasoprzestrzennego, panie i panowie. Nie zdołamy pokonać go z Azylu.
Odpowiedziała jej znowu tylko krępująca cisza.
– Nie zdołam podjąć żadnej rozsądnej decyzji, jeżeli moi doradcy będą się obawiali przekazywania mi nieprzyjemnych wieści – westchnęła Anna i popatrzyła na zgromadzonych. Na dłużej zatrzymała spojrzenie na admirał Douthat. – Mianowałam panią admirałem Floty. Pomyliłam się, gdy przyznałam pani ten awans?
– Wasza Wysokość. – Admirał nie odwróciła oczu. – Nawet z możliwościami stoczni Atlasa nie zdołamy skonstruować wystarczającej liczby okrętów wojennych, aby przebić się przez tunel czasoprzestrzenny i wrócić do naszego sektora. Nie przy tak dużych siłach Dominium strzegących tunelu. Musimy albo wykorzystać dodatkowo stocznie Azylu, albo…
– …albo znaleźć jeszcze jednego sprzymierzeńca – włączył się do rozmowy sir Henry. – Sektor, który ma flotę i zechce nią wesprzeć nasze siły w nadchodzących bitwach.
– Możemy się przebić, Wasza Wysokość, mamy szansę – odezwał się kapitan Eder, dowódca jedynego okrętu bojowego, jaki ocalał z Floty Victorii.
– Ryzyko jest za wysokie! – Admirał Douthat spojrzała na niego gniewnie. – Jeżeli stracimy zbyt wiele okrętów, gdy będziemy się przedzierać do sektora Victorii, stracimy wszystko. Flota Dominium zapędzi nas z powrotem do Azylu i tym razem nie uda nam się wydostać…
Uniosła ręce w nieskrywanej bezradności.
– Nie mamy dość sił. Potrzebujemy czasu, żeby odbudować Flotę.
Królowa spojrzała na głównego inżyniera Atlasa.
– Panie Opiński, proszę oszacować możliwości produkcyjne stacji.
Opiński wyglądał gorzej niż zwykle, a nigdy nie należał do ludzi, którzy dbali o swoją prezencję. Potarł z westchnieniem nieogolony policzek.
– Cóż, Wasza Wysokość, taka prawda. Na Atlasie mamy trzy stocznie, ale tylko jedną wystarczająco dużą, żeby wybudować okręt bojowy. Zakładając, że zdobędziemy dość surowców, bo na razie z tym kiepsko… Tak czy inaczej, możemy wybudować niszczyciel w trzy do czterech tygodni, zależnie od wyposażenia elektronicznego, jakie mu zamontujemy. Oczywiście mówię o jednej stoczni, więc teoretycznie możemy wyprodukować trzy niszczyciele co miesiąc.
Inżynier ponownie potarł ze znużeniem kilkudniowy zarost.
– Ale stocznie różnią się poziomem technicznym. Powstawały kolejno, każda większa i bardziej zaawansowana, dlatego w tej najstarszej i najmniejszej nie da się już wybudować krążownika. W drugiej możemy budować albo niszczyciel przez miesiąc, albo krążownik przez dwa miesiące. Co oznacza, że podczas budowy krążownika możemy w pozostałych stoczniach skonstruować dwa niszczyciele.
– A okręt liniowy?
Opiński pokręcił głową.
– Tylko w najnowszej stoczni, Wasza Wysokość. W sprzyjających okolicznościach potrwałoby to ze trzy miesiące, ale należy się raczej liczyć, że dłużej, w zależności od zasobów, czyli nie tylko surowców, lecz także gotowych części, elektroniki oraz wyszkolonego personelu.
– Nie wspomniał pan o fregatach – zauważyła królowa.
Znowu nastąpiła wymiana znaczących spojrzeń.
– Żadna fregata nie przetrwała pierwszych starć, co skłania do wniosku, że nie powinniśmy tracić czasu i zasobów na ich budowanie – stwierdził beznamiętnie sir Henry.
– Obawiam się, że sir Henry ma rację – dodała admirał Douthat. – Fregaty nie wytrzymały tak silnego ostrzału. Nie możemy jednak zapominać o kanonierkach. Azyl buduje cztery takie jednostki na tydzień. Ziemscy dowódcy często powtarzali, że ilość ma równie wiele zalet, co jakość. W odpowiednich warunkach taktycznych kanonierki okazują się bardzo skuteczne.
– A co z załogami do tych okrętów? – zapytał sir Henry. – Mamy przynajmniej wyszkolone załogi?
– Znajdziemy załogi – zapewnił go premier Tal. Królowa Anna dostrzegła, że minister spraw zagranicznych posłał mu ostre spojrzenie, ale postanowiła się tym na razie nie przejmować. Miała dość kłopotów, jak na jeden dzień.
– Musimy zaatakować już teraz, zanim Dezeci wzmocnią swoje pozycje przy tunelu czasoprzestrzennym – upierał się kapitan Eder.
– Powiedziałam, że nic z tego – warknęła admirał Douthat ponuro. – Nie możemy postawić wszystkiego na jedną kartę!
– Musimy – sprzeciwił się Eder. – Inaczej zostaniemy tutaj uwięzieni na zawsze.
– Musimy znaleźć jeszcze jednego sprzymierzeńca – powtórzył sir Henry – i stworzyć drugi front.
– Dość! – Królowa Anna uciszyła go uniesieniem ręki. Nad stołem zapadła ponura cisza. – Cztery tygodnie temu uciekaliśmy z sektora Victorii, a cała flota Dominium deptała nam po piętach – przypomniała zgromadzonym. – Dzisiaj trzeba się zastanowić, jak poradzić sobie z najeźdźcą. Musimy go pokonać. I wolałabym zająć się bieżącymi problemami, nie przeszłością.
Wstała z krzesła i spojrzała surowo na swoich doradców.
– Oto moje rozkazy. Po pierwsze, wszyscy pójdziecie zaraz do łóżek i prześpicie przynajmniej osiem godzin. Ledwie trzymacie się na nogach i ewidentnie wpływa to na poziom waszego myślenia. Po drugie, spotkamy się tutaj jutro o tej samej porze. Przygotujecie dwa plany działania z analizą słabych i mocnych stron każdego z nich. – Uśmiechnęła się lekko. – Życzę przyjemnych snów.